Domy kolonii kolejarskiej spółdzielni mieszkaniowej „Wohnhof der Eisenbahner-Baugenossenschaft” z 1927 r. przy Deubner Strasse w Dreźnie-Löbtau nie wyróżniają się czymś nadzwyczajnym. Jest to jednak kulturalna architektura w stylu niemieckiego ekspresjonizmu.
Kreacja dość typowa dla wielorodzinnej, robotniczej architektury mieszkaniowej weimarskich Niemiec. Podobne przykłady zabudowy znajdziemy w wielu ówczesnych miastach niemieckich w obecnych granicach Polski. Budynki, na które natknąłem się przypadkiem, przeczesując z aparatem fotograficznym uliczki w pobliżu cmentarza Annenfriedhöfe, wzbudziły we mnie uczucie zazdrości. Widać, że niedawno je odnowiono. Okna są nowe, ale wszystkie zachowały dawny, dekoracyjny układ szprosowań. Zachowane są drzwi do klatek schodowych. Z kolei wszystkie okiennice oraz żaluzje okienne są w tym samym kolorze. Również świetnie zachowane i oczyszczone są pełne ekspresji elementy z cegły klinkierowej. Wreszcie, co istotne, tynki mają dawną fakturę.
Gdy wędrowałem pomiędzy domami, zaglądałem na klatki schodowe, myślałem o horrorze, jaki ma miejsce m.in. na zaprojektowanych z większym rozmachem koloniach mieszkaniowych wokół pl. Akademickiego w Bytomiu. Tam pod styropianem znikają portale, gzymsy, detale architektoniczne. Jednym słowem, niszczona jest znakomita architektura. Podobnie dzieje się w innych polskich miastach. Od Elbląga po Wałbrzych. Tymczasem w Dreźnie przy Deubnerstr. całą kolonię poddano kompleksowemu remontowi. Wyeksponowała on urodę architektury budynków. No, po prostu zazdrość bierze!
Projektantem bloków był architekt Curt Herfurth. W latach 20. XX w. specjalizował się on w projektowaniu osiedli mieszkaniowych w Dreźnie oraz Chemnitz z okolicami. Jego projekty nie są odkrywcze, ale tworzył on przyzwoitą architekturę drugiego planu.
Charakterystycznym elementem budynków Herfurtha było stosowanie klinkieru jako elementu dekoracyjnego w stylu ekspresjonizmu. Klinkier kontrastował z tynkowanymi partiami ścian. Pewnym odniesieniem stały się dla „Wohnhof der Esenbahner-Baugenossenschaft” zaprojektowane nieco wcześniej przez Herfurtha kolejarskie budynki mieszkalne przy Hansastr. niedaleko dworca kolejowego Dresden Neustadt. Kolonia przy Dudbnerstrasse jest jednak bardziej kameralna i przyjemniejsza do mieszkania od długich, koszarowych bloków przy Hansastr.
Zespół składa się z ośmiu budynków pomiędzy Deubnerstr. (16-18), Essenerstr. (2-4), Grillenburgerstr. (1-3) oraz Malterstr. (41-57). Dwa długie bloki ciągną się wzdłuż Deubnerstr. i Malterstr. Z kolei po trzy mniejsze budynki zgrupowano na końcach kompleksu założonego na rzucie wydłużonego prostokąta. Wnętrze zespołu tworzy dziś teren zielony zajęty głównie przez rzędy wieszaków przeznaczonych, jak mi się wydaje, do suszenia bielizny. Na podobne „suszarnie” pod chmurką natrafiłem kilka razy na osiedlach górniczych na Górnym Śląsku. Zapewne w chwili powstania kolonii drzewa jeszcze nie urosły i chwilami cały, rozległy plac pomiędzy domami bielał od suszącej się na słońcu bielizny i innego prania.
Tak jak w innych projektach mieszkaniowych Herfurtha, charakterystyczną cechą wszystkich bloków są partie cokołowe z ciemnej i twardej cegły klinkierowej. W większym zakresie, aż do wysokości pierwszego piętra wprowadził on cegłę w podłużnym budynku od Deubnerstrasse. Tu na parterze znalazło się kilka sklepów.
Część klatek schodowych ma u podstawy rzut pryzmatu. Więcej jednak od nudnego opisu powiedzą o budynkach same zdjęcia. Dodam tu jedynie, że budynki wznoszą się w zachodniej dzielnicy mieszkaniowej Drezno-Löbtau z trzech stron odciętej od centrum rozległymi terenami kolejowymi. Przedmieście to nie zostało zniszczone w lutym 1945 r. podczas czterech następujących po sobie nalotów alianckich, choć celem przynajmniej dwóch z nich były oficjalnie drezdeńskie stacje rozrządowe. Wyobrażam sobie jednak, że ofiarami tamtego bombardowania mogli być mieszkający tu kolejarze.