Dworzec autobusowy w przedwojennym Krakowie znajdował się w zabytkowym centrum miasta. Na placu św. Ducha, tuż obok Teatru Słowackiego. Samo podróżowanie autobusem bywało przed 1939 r. niemałym wyzwaniem.
W komedii „Książątko” z 1937 r. (reżyseria Konrad Tom, Stanisław Szebego), główna bohaterka, Władzia Majewska (Karolina Lubieńska) wyjeżdża z miasteczka w centralnej Polsce na narty do Krynicy. Do najbliższej stacji kolejowej dojeżdża autobusem odchodzącym z Rynku. Gdyby film nakręcono kilkanaście lat wcześniej do dworca musiałaby jechać zaprzęgiem ciągnionym przez konie.
Z filmu pomiędzy wierszami dowiadujemy się, że ówczesne autobusy raczej nie pokonywały dużych dystansów, choć w drugiej połowie lat 30. istniały już takie trasy. Za to z Krakowa można było odjechać autobusem do miejscowości turystycznych w górach, do miast Zagłębia Dąbrowskiego i Górnego Śląska, czy też do miasteczek województwa krakowskiego.
Inny niż w filmie obrazek oglądamy na fotografii ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego. Autobus zakopał się w błocie na drodze, a właściwie na bezdrożu na trasie z Miechowa do Krakowa. Panie stoją i bezradnie patrzą. Męska część pasażerów usiłuje wypchnąć autobus z błota. Daremny trud. Zapewne to wyciąganie bez koni się nie obeszło.
Jazda autobusem międzymiastowym bywała nieprzewidywalna. Drogi były fatalne. Trasy kręte, przebiegające przez wszystkie miejscowości. O obwodnicach jeszcze w latach 60. mało kto słyszał, a co dopiero 30 lat wcześniej. Na dłuższych trasach jazda autobusem trwała godzinami. Korków wprawdzie nie było, ale głównymi użytkownikami dróg były nie tyle nieliczne samochody, co chłopskie furmanki. Pojazdy zazwyczaj nie rozwijały prędkości większej niż 30 do 40 kilometrów na godzinę. Podskakiwały na dziurawych drogach, często brukowanych kocimi łbami, a awarie zdarzały się nagminnie.
Już samo wsiadanie do autobusu miało dość osobliwy dla nas charakter. Ludzie wyjeżdżając na wakacje nie mieli na sobie plecaków ze stelażami i lekką odzieżą, czy walizek na kółkach, lecz często targali skórzane walizy, kufry, kosze. Nie brakowało nawet pasażerów z workami czy zwykłymi zawiniątkami z prześcieradła. W autobusach nie było, tak jak dziś luków bagażowych pod podłogą. Bagaże albo umieszczano z tyłu pojazdu, albo na dachu. Na zdjęciach z dworca autobusowego w Krakowie widzimy ludzi (kierowców? bagażowych z dworca?) umieszczających na dachu sterty bagaży. Potem zarzucali na nie siatki mocujące. Ówczesne walizki, nie mówiąc już o koszach i kufrach były mało odporne na wodę. Być może nakrywano je jeszcze brezentem, choć na fotografiach z dworca w Krakowie niczego takiego nie widzimy. We wspomnianym filmie „Książątko” kierowca autobusu wrzuca na dach narty Władzi Majewskiej.
Budowa Dworca autobusowego w Krakowie w 1929 r. kosztowała 65 tys. Złotych. Nazwa dworzec nieco myli. Nie wyobrażajmy sobie budynku na skalę Dworca Głównego w Krakowie. Budynek krakowskiego dworca autobusowego to raczej niewielki, parterowy pawilon mieszczący kasy, bagażownię i być może ciasną poczekalnię. Miał on skromną, modernistyczną architekturę. Fasadę wieńczyła schodkowa attyka. Nad wejściem rozpięty został cienki i płaski betonowy daszek wsparty na filarach obłożonych szkłem i prawdopodobnie podświetlanych. Na filarach umieszczano reklamy. Do wnętrza prowadziły umieszczone na osi, szerokie, kilkuskrzydłowe, przeszklone drzwi. Gdyby spojrzeć na pawilon nie znając jego funkcji, równie dobrze można by uznać, że to budynek kina.
Jak pisze Krzysztof Jakubowski w książce „Kraków na starych widokówkach”, pomysł umieszczenia dworca autobusowego na Placu św. Ducha, tuż obok Teatru Słowackiego oraz hotelu Pollera zrodził się wiosną 1926 r. za sprawą Polskiego Związku Turystycznego. PZT miał siedzibę tuż obok, przy Szpitalnej 36. Związek zarządzał przez wiele lat nowym dworcem. Doprowadził do stworzenia połączeń autobusowych Krakowa z okolicznymi miejscowościami. Wkrótce inicjatywę przejęło miasto i tak w 1929 r. powstał opisany wyżej budynek dworca.
W latach 1930-1931 zbudowano kolejny budynek dworca autobusowego przy placu Zgody na Podgórzu (dziś plac Bohaterów Getta). I on był mikroskopijny, mieszczący się w niskim pawilonie zwieńczonym schodkową attyką oraz z żelbetowym daszkiem nad wejściem. Architektura obu budynków była zbliżona do siebie. Jednak dworzec na pl. Zgody zdawał się być zgrabniejszy i lżejszy dzięki przeszkleniu jego narożników.
Przed budynkiem stanęły dwa dystrybutory na paliwo z napisem „Benzyna Karpaty”. Może nie przypadkiem. Sprzed dworca na Podgórzu odjeżdżały autobusy do miejscowości podkarpackich. Projektantem budynku był architekt Adolf Siódmak.
Środek pl. Wszystkich Świętych wypełniała płyta dworca z oznaczonymi stanowiskami dla autobusów, do których podjeżdżały one przodem. Na metalowym słupku umieszczano nazwy miejscowości, do których odjeżdżały autobusy, zaś na usytuowanym powyżej zegarze wskazywano godzinę odjazdu. Rzecz jasna zarówno tablice, jak i położenie wskazówek zegara ustawiano ręcznie. Z dworca na pl. Św. Ducha odchodziły autobusy kursujące na około 30–40 liniach. W roku 1933 było ich 36. Najdalsze do Kielc oraz Cieszyna przez Bielsko.
Kilka lat wcześniej, w 1929 r. Sejm uchwalił ustawę dotycząca m.in. przewozu osób. Była ona liberalna i dopuszczała dużą konkurencję prywatnych przewoźników. Przyniosła szybki rozwój komunikacji autobusowej. Z drugiej strony przewoźnicy prywatni zainteresowani byli utrzymywaniem jedynie linii dochodowych. Nie bardzo dbali też o wygodę pasażerów. Zwłaszcza tram, gdzie mieli monopol.
Kilka lat po otwarciu dworca, w roku 1934 pojawiły się na nim autobusy kolejowe. Czyste, obszerne i nowoczesne. Rok 1934 był istotny dla rozwoju połączeń kolejowych z Krakowa. Udało się wtedy ukończyć budowę najkrótszej linii kolejowej z Warszawy do Krakowa przez Piaseczno, Radom, Kielce i Miechów.
Komunikację autobusową w całej Polsce PKP zainaugurowało 1 czerwca 1934 r. mocą ustawy sejmowej z maja tegoż roku, powołującej Referat Komunikacji Samochodowej PKP. Czytamy o tym w książce J. Ginsberga „Drogi żelazne Rzplitej”:
„Zamiast walczyć z koleją na szlakach istniejących, obsługują one odcinki dotychczas komunikacji pozbawione oraz drogi transwersalne, doprowadzając i odprowadzając ruch od stacji kolejowej do miejscowości, dokąd trzeba było dotąd jeździć końmi lub w najlepszym wypadku rozklekotanym, ciasnym i brudnym autobusem prywatnym” – czytamy.
Zatem linie autobusowe PKP nawet tam, gdzie teoretycznie dublowały się z połączeniami kolejowymi, umożliwiały dojazd do stacji z mniejszych miejscowości pozbawionych połączeń kolejowych.
Linie prywatne, o autobusach nie zawsze jednak ciasnych, rozklekotanych i brudnych, funkcjonowały aż do 1939 r., choć wraz z powstaniem Komunikacji Samochodowej PKP Sejm uchwalił kolejną ustawę kładąca kres dotychczasowym, liberalnym przepisom. Od lipca 1934 r. wszyscy przewoźnicy musieli otrzymać koncesję.
PKP ustaliło wówczas swego rodzaju szkielet komunikacji samochodowej, której główną oś stanowiła linia od Grodna przez Białystok do Warszawy, Radomia, po Kielce i Krynicę. Wydaje się jednak, że z powodu wspomnianego stanu dróg oraz prędkości, jaką rozwijały autobusy, całą trasę można było pokonać jedynie odcinkami, przesiadając się kolejnych dużych miastach. Podróż z Grodna do Krynicy trwała co najmniej kilkanaście godzin.
Z Krakowa do Zakopanego najszybciej można było dojechać „luxtorpedą”, czyli wagonem spalinowym. Podróż trwała zaledwie dwie godziny i 18 minut. Dużo szybciej niż autobusem po fatalnych, wąskich, krętych i źle brukowanych drogach. Ale niewygodna i długa podróż autobusem była tańsza.
Dworzec w Krakowie dotrwał na pl. Św. Ducha do roku 1952. Wtedy to został przeniesiony w nowe miejsce pomiędzy perony Dworca Głównego a ulicę Pawią. Dziś w tym miejscu wznosi się Galeria Krakowska.
Nowy, trzeci już dworzec wznosi się obecnie po drugiej stronie Dworca Głównego. Stanowi integralną część Krakowskiego Centrum Komunikacyjnego. Jest też bodaj pierwszym w Polsce budynkiem dworca autobusowego o dwóch kondygnacjach placów manewrowych z peronami. Tymczasem pl. Św. Ducha, przez lata wykorzystywany w charakterze parkingu zmienił się nie do poznania w ubiegłym roku. Dziś jest to przestrzeń publiczna przeznaczona jedynie dla pieszych.