Dawna siedziba d’Estów w Ferrarze to ponure ceglane zamczysko górujące ponad miastem i otoczone szeroką fosą. Jednak wnętrza tej niedostępnej niegdyś budowli ozdobiły wspaniałe, renesansowe polichromie. Najbardziej niezwykłe znajdują w Salonie Gier (Salone dei giochi).
Kiedy po kilku stuleciach rezydowania w Ferrarze d’Estowie w 1598 r. zmuszeni zostali do przeniesienia się do Modeny, zabrali ze sobą wypełniające budowlę dzieła sztuki. To, co pozostawili, szybko zostało rozgrabione. Pozostały jednak polichromie. Przypomina mi to nieco sytuację pałacu książęcego w Mantui. Tam po upadku księstwa i zajęciu go w 1708 r. przez Habsburgów z dawnych wspaniałości siedziby rogu Gonzaga pozostały jedynie ozdobne stropy i malowidła ścian oraz sufitów. Obydwa zamki jednak różnią się między sobą. Pałac w Mantui jest ogromny, niczym patchwork pozlepiany z oddzielnych budowli i porozdzielany dziedzińcami. Zamek w Ferrarze jest zwarty, wysoki oraz otoczony szeroką fosą.
Dziś wspaniałe, renesansowe polichromie Sali Gier sprawiają dość dziwne wrażenie. Niczym poranione ciało są pozalepiane cienkimi paskami japońskiego papieru. To rezultat prowadzonych permanentnie, kosztownych i pracochłonnych prac konserwatorskich, podjętych po tym, jak malowidła uszkodzone zostały w wyniku trzęsienia ziemi w 2012 r. Prace powierzono wówczas konserwatorom pod kierunkiem Roberto Baruffaldiego, a wstępny koszt renowacji samego jedynie Salonu Sali Gier szacowano przed pięciu laty na tysiące euro. Prace wciąż jednak nie są zakończone. Paski papieru mają na celu zatrzymanie procesu odwarstwiania się farby od tynku.
Przypomnijmy, że dwa następujące po sobie trzęsienia ziemi w prowincji Emilia Romania miały miejsce 20 oraz 29 maja 2012 r. Ferrara obok niedalekiej Modeny i Finale Emilii, to główne miasta dotknięte wówczas wstrząsami. W ich wyniku zginęło łącznie 29 osób, a zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo wiele zabytków. Uszkodzeń doznał też potężny, ceglany zamek d’Estów.
Ferrara od czasów dzieciństwa rodziła we mnie romantyczne wyobrażenia o renesansowej Italii. A to za sprawą Szekspira. W jednej z jego sztuk po raz pierwszy usłyszałem tę dźwięczną nazwę i pozostała w mojej pamięci w swoim szekspirowskim kontekście. Zawsze też kojarzyła mi się ona z postacią Lukrecji Borgii, córki papieża Aleksandra VI (wtedy jeszcze kardynała Rodriga Borgii) i kurtyzany Vannozzy Cattanei.
Teraz, odwiedzając z żoną Ferrarę, wybraliśmy się do grobu Lukrecji Borgii w kościele klarysek pw. Corpus Domini zagubionym przy wąskiej uliczce Via Pergolato. Niestety była sobota i zastaliśmy zamknięte drzwi do świątyni. Przeczytaliśmy jedynie, że grobowiec znajduje się w chórze mniszek oddzielonym kratą od części przeznaczonej dla wiernych. Jak wynikało z tabliczki przybitej do wejścia zwiedzający są tam jednak wpuszczani.
Księżna d’Este zmarła 24 czerwca 1519 r. (niedługo po połogu) i spoczywa obok Alfonsa I, który był jej trzecim mężem. D’Estowie byli tradycyjnie wikariuszami papieskimi oraz książętami o – jak pisał historyk Gerard Noel – „długiej tradycji i ustalonej reputacji”. Ojciec Alfonsa – Ercole d’Este, godząc się na małżeństwo owdowiałego syna z Lukrecją, zażądał od papieża niebagatelnej sumy 100 tys. dukatów i zwolnienia od dorocznej opłaty, jaką uiszczał do skarbca papieskiego jako wikariusz.
Ślub miał miejsce w 1501 r. Odbył się per procura w Rzymie i zamienił w olśniewający spektakl solidnie uszczuplając skarbiec Aleksandra VI. Lukrecja w wieku lat 21 opuściła Rzym i zamieszkała w Ferrarze, gdzie witana była z równym przepychem, a wśród poetów układających na jej część peany znalazł się sam wielki Ludovico Ariosto!
Lukrecja nigdy do Wiecznego Miasta już nie powróciła. Jej nowe życie nie ma wiele wspólnego z jej czarną legendą budowaną przez wroga Borgiów – papieża Juliusza II (Giulliano della Rovere), Wenecjan i Neapolitańczyków. W Ferrarze Lukrecja z miejsca wywarła znakomite wrażenie. Zachwycano się jej urodą, ale zwracano też uwagę, że jest bystra, o żywej inteligencji, radosna i ludzka.
W ciągu 17 lat spędzonych w Ferrarze cieszyła się popularnością, a z czasem też opinią osoby pobożnej i dobrej, która potrafiła sprzedać swoje klejnoty, gdy skarb księstwa na skutek wojen stał się pusty i jej poddanym groził głód. Pod nieobecność męża w księstwie zarządzała nim, była też protektorką artystów.
Zacytujmy jeszcze książkę „Borgiowie” Roberto Gervaso: „Ferraryjczycy zaczęli ją wychwalać, a już zwłaszcza przy okazji połogów rozpływali się w pochlebstwach i wygłaszali dytyramby na jej cześć”. W 1508 r. urodziła chłopca Ercole. Rok później Ippolita, w 1514 Alessandra (zmarł jako dwulatek), w 1516 Leonorę, a w 1516 Francesca. Nie były to jej wszystkie połogi. „Tak liczne porody choć szkodziły zdrowiu, umacniały jej pozycję i dobrą opinię, a porównywanie z rzymską matroną tego samego imienia, nazywanie zwierciadłem i skarbnicą wszelkich niewieścich cnót, stało się lejtmotywem jej ferraryjskiego życia, spokojniejszego od rzymskiej egzystencji, choć i w nim nie brakło żałoby i dramatów” – pisze Gervaso (w tłumaczeniu Janiny Perlin).
Spod grobowca Lukrecji powróćmy jednak do renesansowego Salonu Gier na zamku w Ferrarze. Jego malowideł Lukrecja nigdy nie oglądała. Powstały wiele lat po jej śmierci, za panowania jej wnuka Alfonso II (syna Ercole). Tak jak trzęsienie ziemi w 2012 r. przyczyniło się do uszkodzenia polichromii – tak trzęsienie w 1559 r. pociągnęło powstanie nowego wystroju Sali z malowidłami. Po tym żywiole Alfonso II nakazał zmienić stopy na drewniane – lżejsze i bardziej elastyczne. Prawdopodobnie po 1570 r. ozdobiły je dekoracje malarskie. Za ich autorów uważa się Sebastiano Filippiego, zwanego Bastianino, Ludovico Settevecchiego oraz Leonarda da Brescia.
Bastianino jako artysta kształtował się w Rzymie, pozostając pod silnym wpływem Michała Anioła. Opracowanie samego programu ikonograficznego ukazującego rozmaite sceny walk i sportów książę zlecił humaniście, architektowi, malarzowi, antykwaryście i swojemu nowemu bibliotekarzowi Pirro Ligorio, przybyłemu do Ferrary w 1569 r. Dodajmy tu, że Ligorio był twórcą słynnego, renesansowego ogrodu księcia Orsiniego w Bomarzo oraz ogrodu D’Estów pod Rzymem. Wskazał on księciu na traktat De Arte Gymnastica wydany dwukrotnie w Wenecji w 1569 oraz 1573 r. i zawierający dysertację Girolamo Mercuriale na temat lekkoatletyki i ćwiczeń gimnastycznych starożytnych Greków.
Sufit podzielony jest na 11 kwater. Każda z nich zawiera jakąś scenę sportową zgodną ze smakiem i upodobaniem Alfonso II. Rzecz jasna część tych gier jest dzisiaj nieznana. Do nich należy gra zręcznościowa z jedenastoma piłkami. Ukazano ją w eliptycznym polu środkowym. Z jej lewej strony wyobrażona została dość zabawnie prezentująca się dziś scena z huśtawką, a właściwie linami na których huśtają się mocno roznegliżowane niewiasty o obfitych kształtach. Jedne liny naciągają, inne z nich zwisają. Po prawej ukazano wyścigi na kwadrygach urządzane w rzymskim cyrku czyli hipodromie. Od pola środkowego sceny te zostały oddzielone wyobrażeniami orłów na lazurowym tle.
W innych polach znalazły się sceny z pływaniem, rzucaniem dyskiem, boksem, zapasami, podnoszeniem ciężarów, grą w kręgach z użyciem małych brzęczących pierścieni przymocowanych do kółek i wydających relaksujące dźwięki, oraz grą w piłkę graczy podzielonych na dwie drużyny. Zwiedzając salę, warto zwrócić uwagę na fryzy dzielące poszczególne pola z dekoracjami groteskami oraz wyobrażeniami mitologicznych stworów mórz i rzek.
Salon gier jest tylko jedną z wielu ozdobionych polichromiami sal reprezentacyjnego piętra zamku. Kilka z nich tworzy spójny program ikonograficzny. Wędrując po zamku warto zatrzymać się w kawiarni. I tutaj nad głową aż roi się od postaci mitologicznych, a wśród rozmaitych scen jest też wyobrażenie wyścigu na rzymskim hipodromie.