Myśliwy poluje na zająca, rybak łowi ryby, spod okna spoglądają na nas żubry, dziki i łosie, zaś przy stole biesiadnym towarzystwo popija wino. Sgraffita, polichromie i mozaiki z centrum Białegostoku nadają okolicom Rynku Kościuszki, Lipowej i Al. Piłsudskiego szczególny urok. Powstały w 1973 roku, w trakcie przygotowań do urządzanych wówczas w mieście Centralnych Dożynek.
Dekoracje zdobiące elewacje budynków, wzniesionych głównie w trakcie powojennej odbudowy, w większości wolne są od elementów propagandy czy nachalnej dydaktyki. Mają w sobie wiele uroku i przetrwały próbę czasu. Choć wiele z nich wymaga dziś renowacji, to na szczęście chronione są prawem. Już w 2008 r. decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wpisane zostały do rejestru zabytków. Niestety kilka z nich już wcześniej uległo zniszczeniu.
Wciąż brakuje powszechnej świadomości, że dekoracje naścienne, głównie sgraffita i polichromie zdobiące elewacje staromiejskich domów w Gdańsku, Warszawie, Lublinie, Poznaniu czy też Olsztynie to zjawisko unikatowe na skalę europejską. Głównie powstawały one przy okazji rekonstrukcji zespołów staromiejskich w latach 50. i 60. XX w. (o tych w Gdańsku i Olsztynie pisałem już w tym miejscu: „Olsztyn. Poprawiony Rynek pełen sgraffit”). Duży zespół dekoracji z Białegostoku wpisuje się w to zjawisko. Jest jednak młodszy od większości dekoracji we wspomnianych miastach, ponieważ powstał już w czasach Gierka.
Tradycja dożynek sięga w Polsce niepamiętnych czasów. W latach międzywojennych w Spale w dożynkach prezydenckich co roku uczestniczył prezydent Ignacy Mościcki. Jednak dopiero w czasach komunistycznych uroczystości dożynkowe na dużo większą skalę wykorzystywała propaganda. Już w 1946 roku komuniści zorganizowali pierwsze dożynki centralne. Urządzono je w Opolu, niedawno przyłączonym do Polski wraz z Ziemiami Odzyskanymi.
Za czasów Gierka Dożynki Centralne były wielką uroczystością, z imponującą oprawą transmitowaną przez telewizję. Oficjalnymi organizatorami były władze wojewódzkie PZPR-u, zaś gospodarzem pierwszy sekretarz partii Edward Gierek. To jemu w 1973 r. w Białymstoku wręczany był bochen chleba przez starostę dożynek, indywidualnego rolnika Jana Jabłonowskiego ze wsi Wypychy i starościnę Wierę Martynowicz z PGR Gołdap. Przyglądało się temu na żywo 15 tysięcy delegatów z całej Polski.
W trakcie przygotowań do centralnych dożynek w organizujących je miastach budowano nowe obiekty, przebudowywano stadiony, gdzie zwykle urządzano uroczystości, porządkowano przestrzenie miejskie. Centralne dożynki były okazją do poprawienia infrastruktury miejskiej i oblicza miast przy wykorzystaniu pieniędzy z centralnego budżetu. Zresztą w PRL-u, zwłaszcza za czasów Gierka taka akcyjność w rozwoju miast była czymś bardzo charakterystycznym. W tymże samym roku 1973 w 500. rocznicę urodzin Mikołaja Kopernika porządkowano zabytkowy Toruń, zaś harcerze uczestniczyli w akcji zagospodarowania na poły wówczas zrujnowanego Fromborka. Potem oczywiście przez lata nic się tam nie działo. Dodam jeszcze, że małe miasta, zwykle zapyziałe porządkowano w trakcie przygotowań do organizowanych przez Telewizję Polską popularnego Turnieju Miast. Bywały też skutki uboczne. Przy okazji takich inwestycji dokonywano rozbiórek i niszczenia zabytków, które kolidowały z planami funkcjonariuszy partyjnych.
Wydaje się, że o organizację centralnych dożynek w Białymstoku zabiegał nowy I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Białymstoku Zdzisław Kurowski. Powołany został w 1972 r. i za jego czasów nastąpiło „przyspieszenie białostockie”. Kładł nacisk na szybszy rozwój rolnictwa w województwie (jeszcze przed nowym podziałem administracyjnym z 1975 r.). Udało mu się uzyskać więcej pieniędzy z budżetu państwa. Przy okazji Centralnych Dożynek w 1973 r. Białystok wzbogacił się o szereg nowych inwestycji. „W ostatnich latach wiele zmieniło się w tej części Polski. Sam Białystok bardzo się rozbudował i przebudował, zyskując wyraźnie na urodzie” – mogli usłyszeć widzowie Polskiej Kroniki Filmowej (1973/ nr 36). W mieście przed dożynkami powstało kilka nowych obiektów, zmodernizowano stadion. Jednak obiektami unikatowymi, które stały się trwałymi symbolami miasta są cztery okrągłe pawilony (mieszące pierwotnie sale Biura Wystaw Artystycznych i bar bistro), nazywane latającymi spodkami lub kapeluszami meksykańskimi (projekt Henryk Toczydłowski), a także opisywany tutaj zespół dekoracji naściennych.
Większość tych dekoracji ozdobiła elewacje domów przy Rynku Kościuszki, Lipowej, Sienkiewicza i Al. Piłsudskiego. Jest to głównie zabudowa pochodząca z lat 50., gdy trwała odbudowa centrum miasta mocno zniszczonego pod koniec drugiej wojny światowej. Są to powojenne budynki, częściowo powstałe w duchu bardzo oszczędnego socrealizmu, ale (m.in. przy al. Piłsudskiego) są to też bieda-modernistyczne bloki mieszkalne z czasów Gomułki. Choć po wojnie w centrum Białegostoku w dużym stopniu zmieniony został bieg dawnych ulic, zachowano ciąg głównej ulicy miasta – Lipowej i charakterystyczny, lejkowaty kształt Rynku Kościuszki. Jego dominantą nadal pozostają: wieża XVIII-wiecznego ratusza z czasów świetności Białegostoku i dawny kościół farny. Powojenna zabudowa nie konkuruje z nimi. Jest stosunkowo niska. Budynki wokół Rynku są w przeważającej mierze dwupiętrowe. Odbudowa Białegostoku to jednak temat na inną opowieść.
W 1973 r. skromne, pozbawione dekoracji budynki wokół Rynku, Lipowej, a także nieco bardziej oddalonej Al. Piłsudskiego (wówczas al. 1 Maja) stały się polem działań artystycznych. Są to głównie sgraffita, dwuwarstwowe, często dwubarwne. Towarzyszą im dekoracje malarskie wykonane farbami emulsyjnymi, a także mozaiki. Do wykonania dekoracji zaproszono grupę artystów. Wśród nich znaleźli się Sławomir Chudzik (1934-1993), Wiesław Jurkowski, Dorota i Jerzy (1932-1999) Łabanowscy, Stefan Rybi (ur. 1940), rzeźbiarz Albin Sokołowski (ul. 1940), Antoni Szymaniuk, Krzysztof Tur i Wiktoria Tołłoczko-Tur oraz grafik Sławomir Turyński. Wszyscy związani byli z Białymstokiem, często urodzeni na Podlasiu i poza Antonim Szymaniukiem (1921-1994) dość młodzi.
Szymaniuk miał największe spośród nich doświadczenie pracy w technice sgraffita. Wychowanek liceum im. Zygmunta Augusta w Białymstoku, gdzie rysunku nauczał go malarz Józef Zimmerman, studiował po 1945 r. w gdańskiej PWSSP. W latach 50. uczestniczył w tworzeniu dekoracji sgraffitowych na odbudowywanym Głównym Mieście w Gdańsku. Jego dziełem jest m.in. dekoracja elewacji aż ośmiu kamienic przy ulicy Długiej w Gdańsku. Do Białegostoku powrócił w 1958 r. Niestety aż sześć wykonanych przez Szymaniuka sgraffit na osłonach okien klatek schodowych w dwóch blokach w Al. Piłsudskiego zostało zniszczonych jeszcze przed 2008 r. w trakcie prymitywnej termoizolacji. Dewastacji nie powstrzymały wówczas protesty. Szymaniuk był autorem nie tylko sgraffit, ale też mozaik z niesamowicie kolorowymi głowami sów, patrzącymi spod okien bloków przy ulicy Sienkiewicza. Ponoć barwne kamienie na mozaiki artysta przywiózł z wakacji w Jugosławii, co wzbudziło duże zdziwienie celników.
Dla mnie pośród tego grona fascynującą osobowością artystyczną jest Stefan Rybi. Sam w wywiadach podkreślał, że odwołuje się formą i metaforą do dawnych mistrzów, a jego ideałem jest tradycja malarstwa Vermeera van Delft. Nie stronił jednak odwołań do klimatu obrazów Pietera Breugla, czy innych artystów niderlandzkich doby nowożytnej. Wykonał on m.in. bardzo malarską kompozycję na elewacji domu przy Rynku Kościuszki 5 A ze sceną nadania Białemustokowi prawa miejskiego magdeburskiego. Zastosował przy tym w elewacjach różne techniki. Zarówno wielobarwnej polichromii ściennej al secco (na sucho), jak i fresku (kładzionego na mokrym tynku). Jego dziełem są też m.in. dekoracje ukazujące rewersy i awersy monet (Rynek Kościuszki 16).
Poniżej mocno niepełny przegląd kompozycji sgraffitowych i mozaik z fasad wokół Rynku Kościuszki i ul. Lipowej.
Każdemu, kto chciałby zobaczyć więcej białostockich sgraffit polecam stronę: https://bialostockiesgraffita.wordpress.com/2009/03/07/bialostockie-sgraffita.