Młyny Rothera były dla Bydgoszczy połowy XIX wieku tym, czym dla średniowiecznego Gdańska gotycki Wielki Młyn. Największą, najbardziej spektakularną budowlą przemysłową miasta.
🎧 Więcej o samej renowacji Młynów Rothera prowadzonej przez Budimex dowiecie się z podcastu z cyklu Budi Talks, klikając w link na Spotify lub YouTube. Rozmawiam w nim z MICHAŁEM MYZYKIEM z Budimexu S.A., kierownikiem budowy Młynów Rothera. Zapraszam do słuchania na Spotify i oglądania na YouTube.
Od co najmniej dwóch dekad w Bydgoszczy konsekwentnie prowadzona jest rewitalizacja Wyspy Młyńskiej. Zajmuje ona powierzchnię sześć i pół hektara, otoczona jest rzeką Brdą i kanałem z urządzeniami hydrotechnicznymi. Dziś wyspa stanowi wizytówkę oraz ikonę miasta. Jest miejscem, które z pełnym uzasadnieniem można określić mianem wyspy kultury. Znajdziemy tutaj zarówno muzea, galerie, jak też nowoczesny budynek przystani, zrealizowany przed równo dziesięciu laty. W dodatku po drugiej stronie Brdy wznosi się ogromny kompleks gmachu opery, której rozbudowa właśnie się zaczyna.
Jednak największym, najbardziej spektakularnym obiektem, niejako określającym swoisty nastrój architektoniczny tego miejsca są potężne Młyny Rothera. Wydaje się że nie ma drugiego podobnego budynku w Polsce o zbliżonej skali i równie atrakcyjnym usytuowaniu.
Swoją gospodarczą pomyślność w pierwszej połowie XIX stulecia miasto zawdzięczało ogromnej inwestycji zrealizowanej już w latach 70. XVIII w. Był nią istniejący do dziś Kanał Bydgoski, stanowiący obecnie unikatowy zabytek techniki.
Kanał powstał już pod zaborem pruskim, ale pierwsze realne plany jego budowy stworzono jeszcze w początkach panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w latach 60. XVIII wieku. Dopiero konfederacja barska po 1767 r. uniemożliwiła realizację planów. Ostatecznie do kopania kanału przystąpiono niemal natychmiast po pierwszym rozbiorze Rzeczpospolitej i zajęciu tych ziem przez wojska pruskie. Pomysł budowy kanału i połączenia w ten sposób Brdy z Notecią przejął król Pruski Fryderyk II. Budowa kanału w czasach, gdy transport drogą wodną był najbardziej optymalny była tym, czym współcześnie jest budowa autostrad lub linii kolejowych dużych prędkości. Było to też trudne dziś do wyobrażenia przedsięwzięcie finansowe i logistyczne.
Już w roku I rozbioru Polski, 1772, zaczął się wykup gruntów pod budowę kanału. Wkrótce też sprowadzono do budowy aż dziesięć tysięcy robotników. Głównie z Meklemburgii, Czech oraz Saksonii i Turyngii. Łącznie zatrudniono przy budowie osiemnaście tysięcy osób. „Praca była mordercza. Na bagnistych terenach, w fatalnych warunkach sanitarnych zbierały żniwo malaria i dezynteria. Blisko 6,5 tysiąca robotników zmarło” – pisał Aleksander Jankowski[1]. Umierał zatem co trzeci robotnik. Praca przy budowie kanału okazywała się równie niebezpieczna, jak służba w armii pruskiej czasów Fryderyka II.
Projekt techniczne kanału opracowali wówczas inżynierowie Wilhelm Dornstein i Johann Philipp Peterson. Wykonanie projektu nadzorował jeden z najwybitniejszych projektantów epoki, architekt rewolucjonista David Gilly, wówczas jednak bardzo młody. Towarzyszyli mu budowniczy pruski Igler i radca budowalny Halse. Nadzór nad całością sprawował Dornstein. Realizację ukończono już w 1744 r., w kolejnych zaś latach kanał przedłużano i wielokrotnie modernizowano i ulepszano jego infrastrukturę. Budowa w trudnych warunkach terenowych była pionierska. Nic dziwnego, że w trakcie budowy popełniono sporo błędów. Sprawiały one, że w pierwszych latach istnienia niektóre odcinki kanału zamulały się i kanał okresowo zamykano. Uszkodzeniu ulegały też drewniane początkowo śluzy. W 1788 roku z powodu zniszczenia śluzy miejskiej w Bydgoszczy ruch na kanale zamierał dwukrotnie.
Jednak to kanał odmienił Bydgoszcz u schyłku XVIII stulecia. Dzięki niemu miasto bogaciło się na handlu zbożem i drewnem. To ogromna skala handlu zbożem skłaniała też do budowy w Bydgoszczy młynów. Już w końcu XVIII wieku wyspa stała się centrum prężnie rozwijającego się przemysłu młynarskiego. W roku 1826 bracia Schickler z Berlina, właściciele rafinerii cukru w Bydgoszczy utworzyli spółkę Bydgoskie Młyny „Herkules”, eksportującą mąkę nie tylko do krajów niemieckich, ale też do Wielkiej Brytanii i za ocean do Ameryki Południowej.
Kilka lat później przedsiębiorstwo przejęło państwo pruskie, a przekopanie Kanału Zbożowego umożliwiło wzniesienie w latach 1849-50 ogromnego gmachu młynów Rothera. Nazwa ta wzięła się od nazwiska ówczesnego pruskiego ministra rolnictwa Chrystiana von Rothera. Budynki pomieściły nie tylko właściwy młyn napędzany wodą, ale też kotłownię z kominem, spichlerz mączny, zbożowy i przepompownię. Całość składa się z dwóch pięciokondygnacyjnych skrzydeł spiętych potężną bryłą właściwego młyna. Budowla posadowiona została na drewnianych palach. Część środkowa z właściwym młynem ma ściany wymurowane z czerwonej cegły, zaś potężne skrzydła boczne charakterystyczną, łatwo zapadającą w pamięć konstrukcję szkieletową. Jednym słowem, ich elewacje to wielkie płaszczyzny z ceglanej cegły pokratkowane drewnianymi belkami konstrukcyjnymi.
Skrzydło ze spichrzem zbożowym ulokowane zostało od strony przekopu, dziś stanowiącego rodzaj basenu pomiędzy nim a Przystanią Bydgoszcz. Aby uniemożliwić nasiąkanie muru wodą, skrzydło to posadowione zostało na wysokim, kamiennym cokole wyniesionym bezpośrednio nad wodą. To tutaj cumowały łodzie, statki i barki ze zbożem. Do środka worki przenoszono za pomocą urządzeń dźwigowych umieszczonych w nadwieszonych nad wodą, wielopiętrowych, jednoosiowych wykuszach. Dziś stanowią one efektowne ożywienie elewacji od strony lustra wody, ale rzecz jasna nie pełnią już dawnej funkcji. Mąka mielona była w głównej części młyna (na styku bocznych skrzydeł). Wykorzystywano do mielenia ogromne koła wprawiane w ruch energią wodną.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości młyny stały się najpierw własnością gminy Bydgoszcz, zaś w 1928 r. przejął je Skarb Państwa. Po drugiej wojnie światowej należały do Państwowego Przedsiębiorstwa Przemysłowo-Zbożowego i mełły mąkę aż do lat 90. XX w. Od tamtego czasu usiłowano przystosować go do nowych funkcji. Budynek jest jednak tak ogromny, a jego renowacja była tak skomplikowana, że kolejne inwestycje upadały. Zaczęło się od planów przebudowy na luksusowy hotel z końca lat 90., które podejmowali i porzucali kolejni inwestorzy. Z hotelu nic nie wyszło. I chyba dobrze, ponieważ zakładały one zbyt radykalne przekształcenia zabytkowej struktury budynku.
Ostatecznie to nie prywatny inwestor, lecz miasto Bydgoszcz przystąpiło do inwestycji. W czerwcu 2018 r. podpisało z Budimexem umowę na wykonanie prac budowlanych polegających na przebudowie, rozbudowie i zmianie sposobu użytkowania Młynów Rothera na wielofunkcyjny obiekt usługowy.
🎧 O samej renowacji tu się nie będą rozpisywał. Można o niej usłyszeć w podcaście Budi Talks na Spotify lub YouTube.
Dziś Młyny Rothera to rodzaj ogromnego, miejskiego centrum kultury, edukacji, wiedzy o wodzie, centrum innowacyjnego. Urządzane są tu wystawy, kiermasze, spotkania, a budynek, zwłaszcza w weekendy tętni życiem. Wrażenie na wchodzących do wnętrza dawnego młyna wywiera duża, wielokondygnacyjna przestrzeń wypełniona stalową konstrukcją z galeriami, windą panoramiczną i szklanym dachem.
Ukończenie budowy młynów w stanie deweloperskim w 2021 r. uwieńczyło wieloletni program renowacji Wyspy Młyńskiej. Wszystko zaczęło się około 2006 r., kiedy miasto dzięki m.in. dzięki dotacjom unijnym przystąpiło do kompleksowej rewitalizacji Wyspy Młyńskiej. Dodajmy, rewitalizacji w pełnym tego słowa znaczeniu, czyli nadaniu życia zaniedbanemu dotąd fragmentowi miasta i uczynieniu go jedną z najbardziej atrakcyjnych przestrzeni poprzemysłowych w Polsce. Działo się to w ramach programu „Rewitalizacja zasobów kulturowych i przyrodniczych Wyspy Młyńskiej i jej najbliższego otoczenia”. Było ich całkiem sporo, tak jak i poprzemysłowych zabytków w tym miejscu, które otrzymały nowe funkcje.
W pierwszym etapie do 2009 r. przedmiotem prac była renowacja i adaptacja na potrzeby Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy kilku zabytkowych budynków wraz z otoczeniem. Odrestaurowano wówczas Biały i Czerwony Spichrz, willę mieszkalną przeznaczoną na kolekcję malarstwa Leona Wyczółkowskiego, dom młynarza czy dawną mennicę.
Dużym wydarzeniem architektonicznym była budowa w latach 2007-2013 budynku Przystań Bydgoszcz z nabrzeżem, mariną i dużym budynkiem zlokalizowanym jedną z elewacji wzdłuż przekopu, dokładnie naprzeciwko skrzydła Młynów Rothera, mieszczącego niegdyś spichrz zbożowy. Sam budynek Przystani moim zdaniem należy do najciekawszych kreacji architektonicznych drugiej dekady XXI w. w Polsce. Jej projektantami byli architekci Katarzyna i Tomasz Rokiccy. Budynek doskonale wpisuje się w krajobraz kulturowy wyspy, korespondując architekturą Młynów Rothera.
[1] Aleksander Jankowski, Kanał Bydgoski, dzieje zmagań inżynierii z siłami natury, Renowacje 1917, nr 4, s. 41.