Przejdź do treści

Monachium. Nowe Ateny Ludwika I (część 1)

Staram się wyobrazić sobie Monachium około połowy XIX wieku. W centrum stłoczone, wielowiekowe miasto z górującymi, gotyckimi jeszcze wieżami katedry mariackiej (Frauenkirche). Na obrzeżach zaś ogromna, przebogata rezydencja Wittelsbachów, „antyczne” forum w stylu starożytnej Grecji oraz rozsiane budowle w stylu włoskiego renesansu. Monachium czasów panowania króla Bawarii Ludwika I Wittelsbacha miało stać się Nowymi Atenami, ale też i nową Florencją

Bernardo Bellotto zw. Canaletto. Panorama Monachium. 1761. Zbiory prywatne. Fot. Jerzy S. Majewski

Bernardo Bellotto zw. Canaletto. Fragment panoramy Monachium. 1761. Zbiory prywatne. Fot. Jerzy S. Majewski

„Sztuka monachijska to ja” – miał mawiać o sobie Ludwik I Wittelsbach. Bawaria, choć istniała od stuleci, królestwem była wówczas od niedawna. Utworzył je Napoleon w roku 1806. Wcześniej była m.in. księstwem oraz od XVII w. niezależnym i dziedzicznym elektoratem Świętego Cesarstwa Niemieckiego. Władzę w swoich rękach od pokoleń dzierżyła dynastia Wittelsbachów. Ludwik I tron bawarski objął w roku 1825 (tu, na samym początku zaznaczmy, że Ludwik I nie był tożsamy z powszechnie dziś znanym, szalonym królem Bawarii Ludwikiem II. Był on dziadkiem Ludwika II.)

Wilhelm von Kaulbach, 1845. Szkic do reprezentacyjnego portretu Ludwika I. Monachium. Rezydencja Wittelsbachów. Król przedstawiony jest w stroju kawalera Orderu św. Huberta, jako arcymistrz zakonu i strażnik tradycji dynastycznej. Order św. Huberta został bowiem w 1708 r. odnowiony przez Elektora Palatynatu Jana Wilhelma Wittelsbacha i odtąd przyznawany przez władców Bawarii. Fot. Jerzy S. Majewski

Król był autentycznym mecenasem sztuki. Znał się na niej. Sprowadzał do Monachium architektów, malarzy, rzeźbiarzy, ale też uczonych. Ściągał rzeźby oraz okruchy zabytkowych budowli z Italii i Grecji. Kolekcjonował i budował. Kochał się w greckim antyku i florenckim renesansie.

Ludwik jeszcze jako następca tronu zebrał sporą kolekcję antycznych rzeźb. Zaczął ją tworzyć już w 1804 r. Kilkanaście lat później zamówił u Bertela Thorvaldsena, najwybitniejszego wówczas obok Antonia Canovy rzeźbiarza klasycyzmu, rekonstrukcję brakujących fragmentów rzeźb pochodzących z greckiej wyspy Egina. Thorvaldsen, Duńczyk pracujący w Rzymie (m.in. autor warszawskich pomników Mikołaja Kopernika i ks. Józefa Poniatowskiego) postąpił inaczej niż Canova, który sprzeciwił się rekonstrukcji marmurów z Partenonu w Atenach przywiezionych przez lorda Elgina i po raz pierwszy pokazywanych publicznie w 1816 r.

Monachium. Königsplatz. W głębi budynek Gliptoteki. Z lewej fragment Propylejów. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. W głębi zamykająca perspektywę brama Propyleje, z prawej fragment Gliptoteki. Fot. Jerzy S. Majewski

W tymże samym 1816 r. Ludwik podjął decyzję wzniesienia prawdziwie greckiego budynku na pomieszczenie kolekcji. Budowa ślimaczyła się latami, jednak w ostateczności królowi udało się na granicy ówczesnych rogatek miejskich stworzyć zachowaną do dziś, unikatową przestrzeń niemieckich Nowych Aten. Miała ona stanowić pomnik wielkości starożytnej Grecji. Tworzy ją nie tylko gmach Gliptoteki, ale też cała zabudowa Königsplatz, czyli Placu Królewskiego. Stoi tu też wniesiony nieco później budynek wystaw, mieszczący obecnie Państwowe Zbiory Starożytności, a także Propyleje planowane przez wiele dekad i ostatecznie zrealizowane na kilka lat przed śmiercią Ludwika.

Dziś pomimo przejeżdżających samochodów i bezdomnych śpiących nocą pod portykami wszystkich trzech budowli, nadal króluje tu duch antyku. Zabudowa i przestrzeń Königsplatz były wariacją na temat Akropolu oraz greckiej agory. Nie takiej, jakie dziś znamy, ale takiej, jaką sobie wówczas wyobrażano i która odpowiadałaby ówczesnym oczekiwaniom Leopolda.

Pierwsze wizje urbanistyczne Königsplatzu naszkicował Karl von Fischer. Jednak ostatecznie projektantem został charyzmatyczny architekt Leo von Klenze. Obok Schinkla Klenze to bodaj najwybitniejszy przedstawiciel klasycyzmu i romantyzmu w architekturze niemieckiej. Uczył się w Berlinie, w Paryżu praktykował u samego Perciera i Fontaine’a, wędrował po Italii, w latach 1804-1813 był nadwornym architektem w Kassel, wreszcie w 1816 r. Ludwik mianował go architektem dworu bawarskiego.

Leo von Klenze. Różne wersje projektu elewacji Gliptoteki w Monachium. Il. za Klasycy sztuki, Friedrich, Warszawa 2006.

Monachium. Königsplatz. Gliptoteka. Widok ogólny. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Gliptoteka. Fasada. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Gliptoteka. Portyk wsparty na kolumnach jońskich. Fot. Jerzy S. Majewski

Gliptoteka to budowla wzniesiona na rzucie kwadratu, złożona z czterech skrzydeł wokół dużego, kwadratowego dziedzińca. Wznosi się z boku Placu Królewskiego a pośrodku jej fasady stanął monumentalny portyk wsparty na dwóch rzędach kolumnach jońskich. Tympanon obowiązkowo, jak w antycznych świątyniach greckich, wypełniła grupa rzeźbiarska z przedstawieniem Ateny jako opiekunki sztuk plastycznych. Jej autorem był Johann Martin Wagner, który już wcześniej na polecenie następcy tronu Ludwika uczestniczył we wspomnianej renowacji starożytnych rzeźb z wyspy Eginy. Warto wspomnieć, że w 1825 r. Ludwik I już po wstąpieniu na tron nadał Wagnerowi tytuł szlachecki w uznaniu jego rozległej wiedzy w dziedzinie historii sztuki. Taki to był król mecenas!

Monachium. Königsplatz. Gliptoteka. Portyk. W tympanonie przedstawienie Ateny jako opiekunki sztuk plastycznych dłuta Johanna Martina Wagnera. W opracowaniu portyku widać, że został on odtworzony po zniszczeniach drugiej wojny światowej z pewnymi uproszczeniami. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Gliptoteka. Elewacje budynku ożywione zostały niszami, w których stanęły po części oryginalne posągi antyczne, ukazujące artystów i uczonych. Budynek obiega kamienna ława stanowiąca aluzję do krepidomy i stylobatu, na których wspierają się antyczne świątynie. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Fragment fasady Gliptoteki. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Znacznie bardziej prosta, tylna elewacja Gliptoteki. Po bokach architekt wprowadził tu okna w typie serliany, nieznane w architekturze greckiej, lecz wprowadzone na szeroką skalę w XVI-wiecznej Italii m.in. przez Sebastiana Serlio oraz Andrea Palladia. Fot. Jerzy S. Majewski

Wystrój rzeźbiarski elewacji dopełniają figury ustawione w niszach. Obok Fidiasza, czy Hefajstosa stanęły tu też figury współczesnych Ludwikowi artystów Antonio Canovy i Bartela Thorvaldsena. Dodajmy, że pierwotnie obok antyków eksponowano także ich dzieła. Niezrównane, cieszyły się one nie mniejszą popularnością od starożytnych oryginałów.

Wewnątrz budynku w narożnikach na styku skrzydeł zaprojektowane zostały sale nakryte kopułami. Dziś, po odbudowie ze zniszczeń drugiej wojny światowej, wnętrze budynku jest monochromatyczne i bardzo surowe. W czasach Ludwika I było ono jednak pełne barw. Wymalowali je dwaj malarze. Nazareńczyk Peter von Cornelius i jego uczeń Wilhelm von Kaulbach, choć projekty dekoracji malarskiej wraz z aranżacją ekspozycji tworzył też Klenze. Wnętrza miały też starannie zaprojektowane dekoracje sztukateryjne.

Monachium. Königsplatz. Krepidoma oraz baza kolumny w portyku Glipoteki. Fot. Jerzy S. Majewski

Leo von Klenze. Projekt urządzenia i dekoracji jednaj z sal Gliptoteki. Fot. Jerzy S. Majewski

Wilhelm August Hahn. Dekoracja wnętrz Gliptoteki. Akwarela ukazująca widok wnętrza przed zniszczeniem w 1938 r. Ilustracja eksponowana na stałej wystawie w Gliptotece. Fot. Jerzy S. Majewski

Wilhelm August Hahn. Dekoracja wnętrz Gliptoteki. Akwarela ukazująca widok wnętrza przed zniszczeniem w 1938 r. Ilustracja eksponowana na stałej wystawie w Gliptotece. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Gliptoteka. Zachowany fragment sztukaterii. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Gliptoteka. Kopuła w jednej z czterech narożnych sal, odtworzona po wojnie bez pierwotnej dekoracji sztukatorskiej i malarskiej. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium Gliptoteka. Fragment zachowanego portalu ujmującego wejście pomiędzy salami. Fot. Jerzy S. Majewski

Zwiedzający, chodząc po budynku w kółko, oglądają imponującą kolekcję rzeźb. Gliptoteka była pierwszym publicznym muzeum w Monachium. Warto sobie uświadomić, że w pierwszej połowie XIX w., gdy dopiero powstawały pierwsze wielkie muzea, oglądanie pod jednym dachem kolekcji rzeźb antycznych było dużym przeżyciem artystycznym i intelektualnym. Zapewne dostępnym nie dla każdego.

Monachium. Gliptoteka. Marmurowy kuros z Tenea w południowej Grecji. Ok. 550 r. p.n.CH. Przykład archaicznej sztuki greckiej. Kurosy to posągi nagich młodzieńców ukazanych zgodnie z zasadą symetrii i obowiązującą wówczas, sztywną postawą. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Gliptoteka. Fragment zachodniego frontonu świątyni bogini Afai na wyspie Egina. To rzeźby z tej świątyni Ludwik I polecił restaurować Bertelowi Thorvaldsenowi. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Gliptoteka. Śpiący, a właściwie bezwstydnie rozwalony satyr „Faun Barberini”. Kopia posągu z ok. 200 r. p.n.Ch. znaleziona w pobliżu Zamku Anioła w Rzymie i częściowo odrestaurowana przez Giovanniego Lorenza Berniniego, włoskiego architekta doby baroku. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Gliptoteka. Głowa Ateny. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Gliptoteka. Afrodyta z Knidos. Swobodna, rzymska kopia słynnego posągu Praksytelesa z sanktuarium bogini miłości na Knidos. Ok. 350 r. p.n.Ch. Fot. Jerzy S. Majewski

W roku 1832 musiało się spełnić marzenie Ludwika I. Jego 17-letni wówczas syn Otton został pierwszym królem Grecji, wyzwolonej spod panowania tureckiego. O powołaniu Wittelsbacha zadecydowały ostatecznie europejskie mocarstwa, Wielka Brytania, Francja i Rosja. Jednak przed Ludwikiem otwierały się nowe możliwości, także w tak ważnym dla króla wymiarze duchowym i artystycznym. Panowanie młodziutkiego Ottona związane było z twardą polityką i realiami. Jednak sama idea osadzenia własnego syna na tronie odrodzonej Grecji musiała wydawać się Ludwikowi nierealnie romantyczna. On, który u siebie wznosił miniaturę Aten, teraz mógł pośrednio uczestniczyć w odbudowie prawdziwych, greckich Aten. Mógł też traktować odbudowę Grecji w kategoriach interesu rodzinnego. W 1834 r. synowi posłał z odsieczą swego najlepszego architekta Leo von Klenza, który miał zająć się budową pałacu królewskiego. Klenze wdrapywał się na Akropol, mierzył go i opukiwał i podobnie jak Karl Friedrich Schinkiel, z zachowanych okruchów szkicował jego rekonstrukcje.

Karl Friedrich Schinkiel. Budowa Świątyni. 1836. Tak Schinkiel wyobrażał sobie budowę świątyni w starożytnych Atenach. Fragment obrazu ze zbiorów Alte Nationalgalerie w Berlinie. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Rezydencja Wittelsbachów. Salon królowej Teresy Wettyn, żony Ludwika I. Dekoracje ścienne w stylu pompejańskim projektował dla królowej Leo von Klenze. Fot. Jerzy S. Majewski

Gdy podjęto decyzję o przeniesieniu greckiego dworu królewskiego z Napflionu do strasznie wówczas prowincjonalnych Aten, budowa pałacu stała się priorytetem. Kiedy zaś miasto odwiedził brat Ottona książę Maksymilian, zaproponował, by pałac królewski ulokować na Akropolu. O tym marzył Karl Friedrich Schinkiel, przedstawiając swoje projekty i snując swe romantyczne wizje antycznej przeszłości. Na szczęście do realizacji nigdy nie doszło. Oznaczałaby zniszczenie Akropolu.

Rzecz jasna o budowie pałacu decydowano jednak nie w Nafplionie czy Atenach, lecz właśnie w Monachium, a realizację finansował król Bawarii Ludwik I. On też zatrudniał architektów. Ludwik, odwiedzając Ateny na przełomie 1835 i 1836 roku nie nalegał na Akropol. Ostatecznie pałac powstał przy dzisiejszym placu Syntagma, pomiędzy Akropolem a najwyższym w Atenach wzgórzem Lykavittos. Projekt budowy pałacu królewskiego w Atenach powierzono architektowi Friedrichowi νon Gaertnerowi, który z zadania moim zdaniem wywiązał się średnio. Brakowało mu wielkiego talentu von Klenza czy Schinkla. Budowa zaczęła się 6 lutego 1836 r. i trwała do 1838 r., kiedy to para królewska, Otto I wraz z królową Amelią Oldenburg, wprowadziła się do nowej rezydencji.

Powróćmy jednak do Monachium. To zapewne w Atenach zrodziła się ostateczna wizja architektoniczna Propylei w Monachium, które pierwotnie miały być bramą miejską. Ich projekt był gotowy przed 1842 r. W 1848 r. Leo von Klenze namalował nawet obraz ukazujący Königsplatz z Propylejami. Był to zabieg promocyjny, porównywany z dzisiejszymi wizualizacjami projektów architektonicznych.

Zanim jednak miało to miejsce, po drugiej stronie placu, na wprost Gliptoteki w latach 1838-1848 stanął pozornie zbliżony do niej budynek, mieszczący dziś zbiory antyków. Pierwotnie przeznaczony był na sale wystaw czasowych. I on stanął na zlecenie króla Ludwika I, a jego projekt sporządził Georg Friedrich Ziebland. Tym razem portyk zaprojektowany został w porządku korynckim. W elewacji nie ma nisz z rzeźbami, całość zaś wspiera się na wysokim cokole, nie zaś na stylizowanej krepidomie. Budynek jest bowiem znacznie bardziej wyniesiony w terenie, co sprawia, że wiodące do niego schody są znacznie wyższe niż w Gliptotece. Pole tympanonu pośrodku wypełniła alegoryczna figura Bawarii.

Monachium. Königsplatz. Dawny budynek wystaw czasowych. Gmach wznosi się na wprost Gliptoteki. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Dawny budynek wystaw czasowych. Portyk. Pośrodku tympanonu widnieje rzeźba Bawarii. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Dawny budynek wystaw czasowych. Do portyku wiodą schody znacznie wyższe niż do Gliptoteki. Fot. Jerzy S. Majewski

Tymczasem na tyłach budynku zgodnie z projektem Zieblanda zbudowana została bazylika św. Bonifacego. Nawiązywała kształtem do bazylik wczesnochrześcijańskich, a w fasadzie wrażenie wywiera głęboki podcień wsparty na rzędzie kolumn o bogato dekorowanych „wczesnośredniowiecznych” głowicach. Jednak dzisiejszy kształt bazyliki na skutek zniszczenia i powojennej odbudowy jest dziś zniekształcony.

W tym samym 1848 roku, w którym Leo von Klenze malował wizję Propylejów, Ludwik I zmuszony został do abdykacji na rzecz swego syna Maksymiliana II. Europę ogarniała Wiosna Ludów. Rządy Ludwika początkowo liberalne, po rewolucji lipcowej w Paryżu w 1830 r., która zmiotła z tronu francuskiego Burbona, króla Karola X Filipa, stawały się coraz bardziej reakcyjne. Król w latach 40. XIX w. tracił w Bawarii popularność z powodu podnoszonych podatków, gorszej sytuacji gospodarczej, ale też zaprowadzania cenzury i licznych skandali związanych z jego kolejnymi kochankami.

Abdykacja Ludwika I sprawiła, że pomysł domknięcia Placu Królewskiego Propylejami został odrzucony i to na bardzo długo. Ludwik I powrócił do niego dopiero w latach 50. XIX w., finansując realizację z własnych pieniędzy. Ostatecznie budowla zaprojektowana przez Leo von Klenza ukończona została w 1862 r. Brama wzniesiona została jako pomnik walk Greków o niepodległość, której w latach 20. i 30 XIX w. kibicowała niemal cała Europa, oraz jako pamiątka wstąpienia na tron grecki Ottona I. Ironia losu sprawiła, że w tymże samym 1862 r. roku syn Ludwika Otton w wyniku zamachu stanu został zrzucony z tronu greckiego i wraz z żoną powrócił do Bawarii.

Propyleje z bramą przejazdową pośrodku architektoniczne stanowią wariację na temat ateńskiego wejścia na Akropol. Przelot bramny ma z zewnątrz formę portyku doryckiej świątyni. W ten sposób wokół placu zawarte zostały wszystkie trzy porządki antyczne. Dorycki w Propylejach, joński w Gliptotece i koryncki w dawnym gmachu wystaw czasowych. Jednak i w Propylejach znajdują się kolumny jońskie. Wewnątrz bramy dźwigają strop. Po bokach korpus środkowy ujmują dwie baszty na rzucie kwadratu, optycznie zwężające się ku górze. I ta budowla wzniesiona została z bloków marmuru. Płaskorzeźby na fasadzie ukazują m.in. sceny z greckiej wojny o niepodległość. Stworzył je Ludwik Schwanthaler. Dodajmy, że Klenze wiedział już, że w antycznych Atenach marmurowe ściany budynków były polichromowane. Nie potrafił jednak tak dobrać farby, aby w warunkach Monachium zachowały trwałość na marmurze. Stąd ponoć pomysł na dekoracje rzeźbiarskie.

Monachium. Königsplatz. Propyleje. Widok od strony placu. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Propyleje. Widok od strony placu. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Propyleje. Portyk. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Propyleje. Płaskorzeźba ze sceną bitewną autorstwa Ludwiga Michaela Schwanthalera. Wyżej loggia. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Propyleje. Tympanom w portyku zachodnim z fragmentem sceny wyzwolenia Grecji autorstwa Ludwiga Michaela Schwanthalera.

Monachium. Königsplatz. Propyleje. Podstawy doryckich kolumn. Fot. Jerzy S. Majewski

Monachium. Königsplatz. Propyleje. We wnętrzu umieszczono greckie napisy z nazwiskami poległych w wojnie o wyzwolenie Grecji. Fot. Jerzy S. Majewski
Monachium. Königsplatz. Propyleje. Dekoracje malarskie stropu. Fot. Jerzy S. Majewski


W czasach nazistowskich w latach 1933-37 wokół Königsplatz stanęły nowe, monumentalne budowle, które miały zdominować założenia z czasów Ludwika I. Jest to jednak temat na osobny artykuł. Naloty alianckie pod koniec drugiej wojny światowej przyniosły znaczne zniszczenie budynków z czasów Ludwika I. Odbudowano je, lecz już w nieco uproszczonej formie. Pomimo to wciąż istnieją, przyciągając ludzi do mieszczących się tu muzeów.

Na zakończenie tej części wspomnijmy tu o jeszcze jednej monumentalnej, monachijskiej budowli w stylu greckim. Jest to Hala Sławy (Ruhmenshalle), wznosząca się na stoku niskiego wzniesienia ponad rozległą płaszczyzną Błoni Teresy (Theresienwiese). Budowla powstała już po abdykacji Ludwika I, za czasów panowania Maksymiliana II, ale zaprojektował ją Leo von Klenze. Ponad nią góruje wysoki na 18 metrów brązowy posąg Bawarii autorstwa Ludwiga Michaela Schwanthalera. Jest to budowla czysto symboliczna w formie galerii na rzucie litery C, wspartej na doryckich kolumnach i przeznaczona do eksponowania galerii posągów ważnych osobistości z Bawarii, Palatynatu, Frankonii i Szwabii. Ogromny posąg Bawarii dostrzeże każdy, kto przybędzie do któregoś z namiotów podczas Oktoberfest na Błoniach Teresy. Oczywiście przed piwnym szaleństwem. Dodajmy, że także to najsłynniejsze święto piwa na świecie wiąże się z Ludwikiem I Wittelsbachem. Pierwszy festyn miał miejsce na łąkach pod murami miasta, czyli dzisiejszych błoniach 12 października 1810 r. z okazji ślubu następcy tronu księcia Ludwika z księżniczką saską Therese von Sachsen-Hidburghausen.

***

W kolejnej części piszę o florenckich i bardziej ogólnie włoskich fascynacjach w sztuce Monachium czasów Ludwika I Wittelsbacha.