Przejdź do treści

Rzym. Pomnik nagrobny królewicza Aleksandra Sobieskiego

Dobrze wiedziano o kiepskim zdrowiu królewicza Aleksandra Sobieskiego. Królowa Maria Kazimiera cierpiała, obserwując, a potem czytając listy, w których donoszono jej o chorobie jej syna. Jego organizm stopniowo wyniszczał gościec. Nikt jednak, łącznie z samym królewiczem nie zdawał sobie sprawy, że jest aż tak źle. Aleksander Sobieski zmarł w Rzymie 19 listopada 1714 r.

Rzym. Kościół kapucynów przy Via Vittorio Veneto. Pomnik nagrobny królewicza Aleksandra Benedykta Sobieskiego autorstwa Camillo Rusconiego. Fot. Jerzy S. Majewski

Rzym. Kościół kapucynów przy Via Vittorio Veneto. Wnętrze nawy. Z lewej strony prezbiterium na ścianie tęczowej widać pomnik nagrobny królewicza Aleksandra Sobieskiego. Fot. Jerzy S. Majewski

Na ścianie nawy rzymskiego kościoła kapucynów Santa Maria della Concezione uderza biel marmurowego nagrobka królewicza Aleksandra. Widać go od razu po wejściu do świątyni, na lewo od wejścia prezbiterium. Już na pierwszy rzut oka można się przekonać, że mamy do czynienia z wysokiej klasy dziełem sztuki, autorstwa Camillo Rusconiego. Trudno się zresztą temu dziwić. Nie dość, że nagrobek upamiętniał królewicza, syna zwycięzcy spod Wiednia, to jeszcze ufundował go papież Klemens XI (Giovanni F. Albani).

Z papieżem, jeszcze w czasie pobytu w Rzymie nie raz „darła koty” i na zmianę godziła się leciwa już Maria Kazimiera, jednak to ten papież zarządził niezwykle uroczysty pogrzeb przysługujący kardynałom kamerlingom. Tymczasem Aleksander u kresu życia złożył śluby zakonne i wstąpił do zakonu kapucynów. Gdy umierał, pragnął skromnego pogrzebu. Z woli papieża stało się jednak inaczej. Klemens XI sam uczestniczył w uroczystości, przyglądając się orszakowi żałobnemu z balkonu pałacu na Kwirynale. „Jedynie ustępstwo poczyniono, składając ciało królewicza do grobu ubrane w habit kapucyna” – czytamy w książce Aleksandry Skrzypietz[1]. Jednak w trakcie uroczystości pogrzebowych jego ciało przykryto płaszczem Orderu Ducha Świętego, wręczonym Aleksandrowi w 1698 r. przez króla Francji Ludwika XIV.

Hyacinthe Rigaud. Portret królewicza Aleksandra Benedykta Sobieskiego. 1696. Zbiory pałacu w Wilanowie. Fot. domena publiczna

Aleksander Benedykt Sobieski był drugim spośród trzech synów Marysieńki i Jana Sobieskiego, którzy dożyli wieku dorosłego. Dożyła go też ich siostra Teresa Kunegunda, od 1695 r. druga żona elektora Bawarii Maksymiliana II Emanuela.

Przez wiele lat dobrze pamiętano, że w czasie III wojny północnej Aleksander nie przyjął korony polskiej ofiarowanej mu przez idącego od zwycięstwa do zwycięstwa króla szwedzkiego Karola XII. Rezygnował z niej na rzecz swego starszego brata Jakuba. W tym czasie jego dwaj bracia byli więzieni z rozkazu Augusta II, który kazał ich porwać. Aleksander zabiegał o ich uwolnienie, lecz po tym jak odmówił przyjęcia korony, zobowiązał Stanisława Leszczyńskiego obranego przez szlachtę na króla asekuracją, do przekazania korony Jakubowi Sobieskiemu. Miało się to stać niezwłocznie po uwolnieniu obu braci Aleksandra przez zdetronizowanego Augusta II. Tak się jednak nie stało, chociaż pod koniec 1706 r. August II uwolnił obydwu królewiczów. Ostatecznie po klęsce Karola XII to August II powrócił na tron polski.

Jerzy Eleuter Siemiginowski, Portret rodzinny królowej Marii Kazimiery z dziećmi, 1682. Królowej towarzyszą jako niemowlę przy piersi Jan „Filonek”, zmarły w wieku trzech lat. Z lewej pośrodku królewicz Aleksander „Minionek”. Przytula się do niego siedzący na lwie młodszy królewicz Konstanty „Murmurek”. Dziewczynka w lewym, dolnym rogu to królewna Teresa Kunegunda „Papusieńka”, zaś najstarszy chłopiec, stojący w lewym, górnym rogu to królewicz Jakub Sobieski. Marysieńka łącznie z Janem III Sobieskim i jej pierwszym mężem Janem Sobiepanem Zamoyskim urodziła siedemnaścioro dzieci. Wieku dorosłego dożyła zaledwie czwórka. Aż do czasów nowoczesnych krytycznym momentem ludzkiego życia było niemowlęctwo i wczesne dzieciństwo. Fot. domena publiczna

Tymczasem już w 1708 r. Aleksander przeniósł się na stałe do Rzymu, by zamieszkać tam blisko matki. Odsunął się od polityki, oddając się raczej przyjemnościom życia. Już wcześniej znany był z licznych romansów, przygarniając m.in. byłe metresy Augusta II. W Rzymie plotki wręcz wyolbrzymiały jego przygody romantyczne.

Z upodobaniem oddawał się też sztuce wysokiej. Na dworze matki zaangażował się w organizowanie teatru. „Bywał reżyserem, scenarzystą, scenografem, choreografem, projektantem kostiumów, a czasem nawet aktorem. Pomagała mu bratanica Maria Kazimiera” (córka Jakuba i Jadwigi Elżbiety z domu Pfalz-Neuburg, wnuczka Jana III) – pisała Aleksandra Skrzypietz. Współpracował m.in. z kompozytorem Domenico Scarlattim oraz Filippo Juvarrą. Dodajmy, że w 1709 r., pod przybranym nazwiskiem Armonte Caldio został członkiem rzymskiej akademii Arcadia. Arkadyjczykami byli poeci, pisarze, uczeni i artyści, od których aż roiło się w barokowym Rzymie. Aleksander deklamował przed nimi swoje łacińskie poezje.

W tym czasie już chorował, cierpiąc silne bóle. „Maria Kazimiera (matka) szczegółowo opisywała Jakubowi te zmiany i cierpienia Aleksandra. Współczuła średniemu synowi i prosiła, by Jakub przekonał brata do stosowania kuracji, przed którymi chory się wzbraniał. Skarżyła się, że Aleksander nie chce słuchać jej rad ani przyjmować medykamentów, które dla niego sprowadzała” – czytamy[2]. Swoją drogą w czasach, gdy nie znano przyczyn większości chorób, a często nawet nie potrafiono ich zdiagnozować leki potrafiły być równie zabójcze jak ich brak.

Pomimo to Marysieńka nie zdawała sobie chyba sprawy z postępów choroby, jaka toczyła jej syna. Gdyby nie to, być może nie zdecydowałaby się na opuszczenie Rzymu i wyjazd do Francji na zamek Blois. To tam dotrze do niej wiadomość o śmierci Aleksandra, który przed śmiercią złożył śluby zakonne i wstąpił do zakonu kapucynów.

Tu trzeba wspomnieć, że Sobiescy od dawna byli donatorami zakonu kapucynów w Polsce. Król Jan III już w 1677 r. dla upamiętnienia swych zwycięstw i złożenia przed nim na Zamku Królewskim hołdu lennego przez władców Kurlandii i Semigalii, postanowił sprowadzić do Polski kapucynów i ufundować klasztor w Warszawie.

Pierwsi zakonnicy przybyli do Warszawy w sierpniu 1681 r. Jeszcze przed wyprawą wiedeńską Jana III wraz z żoną i trzema synami uczestniczył w uroczystości położenia kamienia węgielnego pod budowę klasztoru kapucynów przy Miodowej. Wtedy złożył też śluby, że w podzięce za ewentualne zwycięstwo nad armią turecka zbuduje kościół dla kapucynów. W 1694 r. król uczestniczył też w uroczystości konsekracji gotowego już kościoła wraz z wprowadzeniem do niego zakonników.

Powtórzmy za badaczką Aldoną Bartczakową, że Jan III miał w kościele kapucynów przeznaczone dla siebie cele, a w warszawskiej świątyni za panowania Jana III odbywały się liczne uroczystości związane z rodziną Sobieskich. W wielu z nich uczestniczył królewicz Aleksander. Tu wreszcie 23 grudnia 1697 r. złożono zwłoki Jana III Sobieskiego, a opiekę nad nimi objęli ojcowie kapucyni[3].

Warszawa. Kościół kapucynów przy Miodowej. Jego fasada oraz częściowo układ przestrzenny i funkcjonalny był w znacznym stopniu wzorowany na rzymskim kościele zakonu. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Kościół kapucynów przy Miodowej. Fot. Jerzy S. Majewski

Rzym. Fasada kościoła kapucynów pw. Santa Maria della Concezione przy Via Vittorio Veneto. Fot. Jerzy S. Majewski

Rzym. Fasada kościoła kapucynów pw. Santa Maria della Concezione przy Via Vittorio Veneto. Fot. Jerzy S. Majewski

Rzym. Fasada kościoła kapucynów w perspektywie króciutkiej uliczki Via dei Cappuccini. Fot. Jerzy S. Majewski

Powróćmy do samego nagrobka wykonanego przez Camillo Rusconiego. Ten pochodzący z Mediolanu rzeźbiarz epoki późnego baroku niesłusznie pozostaje w cieniu innych rzymskich artystów przełomu XVII i XVIII w. Jego najbardziej znanymi pracami są kolosalne figury czterech (Mateusz, Jakub Wielki, Andrzej i Jan) spośród dwunastu apostołów, umieszczone w niszach nawy środkowej bazyliki św. Jana na Lateranie (St. Giovanni in Laterano[4]). Powstały one w latach 1708-1718, za pontyfikatu Klemensa XI.

Inną z jego słynnych prac jest marmurowy grobowiec papieża Grzegorza XIII z lat 1719-25 umieszczony w rzymskiej bazylice św. Piotra. Jak zwrócił uwagę badacz Uwe Geese Rusconi, „stylistycznie pozostawał wierny rzymskiemu barokowi Berniniego, wyróżniającemu się głównie pełną ruchu monumentalnością i potężnymi zwojami szat. Później zaczyna uspakajać powierzchnię tkanin przez ujmowanie zbyt drobnych fałd i za pomocą większych powierzchni podkreślić monumentalny sposób prezentacji”.

Rzym. Bazylika San Giovanni Laterano. Camillo Rusconi, kolosalna figura św. Jakuba Wielkiego. Fot. Jerzy S. Majewski

Rzym. Fragment nawy głównej Bazyliki San Giovanni Laterano. Na fotografii widać skalę rzeźb apostołów, pośród których znajdują się prace Camillo Rusconiego. Fot. Jerzy S. Majewski

Rzym. Kościół kapucynów przy Via Vittorio Veneto. Pomnik nagrobny królewicza Aleksandra Sobieskiego autorstwa Camillo Rusconiego. Fot. Jerzy S. Majewski

W odróżnieniu od figur apostołów i pomnika Grzegorza XIII, pomnik nagrobny jest stosunkowo kameralny, choć trudno go nazwać małym. W każdym szczególe zdradza finezję, z jaką go zaprojektowano i wykonano. Uwagę zwraca zróżnicowany sposób opracowania faktur białego marmuru, z którego odkuto pomnik.

Podobnie jak w przypadku grobowca papieża, także i w tym przypadku środkową część stanowi sarkofag, na którym wyryty został łaciński napis brzmiący w tłumaczeniu jako: „królewicz Aleksander, syn króla Polski Jana III. Zmarł dnia 19 listopada 1714 r.”.

Sarkofag wspiera się na lwich łapach, a spod jego dna zdaje się wypełzać przybity ciężarem straty królewski orzeł polski. Nie jest to jednak rozpacz beznadziejna. Orzeł trzyma w szponach symbol nieskończoności i nieustannego odradzania się i powrotu pod postacią zwiniętego w koło węża, gryzącego własny ogon (Uroborosa). Królewicza opłakują dwa putta (czy też może aniołki ze skrzydełkami), którym towarzyszą odłożona korona oraz odwrócona pochodnia, symbol zgaszonego życia. Putta zdają się podtrzymywać duży w skali pomnika medalion, na którym wyobrażono popiersie królewicza odzianego w pancerz rycerski. Całość wieńczy hełm z pióropuszem.

Wspomniane aniołki w dużym stopniu przypominają mi odkute kilkadziesiąt lat później ( w latach 60. XVIII w.) marmurowe putta z pomnika nagrobnego nieszczęsnej, morganatycznej żony Konstantego Sobieskiego Marii Józefy z Wesslów Sobieskiej. Niestety zniszczony przez niemieckie bomby w czasie Powstania Warszawskiego. (rzeźba Johanna Ch. Redtlera wg projektu Jakuba Fontany).

Rzym. Kościół kapucynów przy Via Vittorio Veneto. Pomnik nagrobny królewicza Aleksandra Sobieskiego, sarkofag. Fot. Jerzy S. Majewski

Rzym. Kościół kapucynów przy Via Vittorio Veneto. Pomnik nagrobny królewicza Aleksandra Sobieskiego, medalion z wizerunkiem królewicza. W sztuce nagrobnej XVIII wieku opłakiwane przez putta wizerunki zmarłego ukazane na medalionach były bardzo popularnym motywem. Fot. Jerzy S. Majewski

Relacje ze śmierci i uroczystego pogrzebu Aleksandra zdał jego matce Marii Kazimierze teolog królowej z Rzymu, kapucyn Tymoteusz de la Flèche. Przybył do niej z Wiecznego Miasta na zamek w Blois. Tam też Marysieńka zmarła niespełna dwa lata później, 30 stycznia 1716 r. Trumna z jej szczątkami wyruszyła z Francji do Warszawy dopiero nocą z 10 na 11 grudnia tego roku. Stało się to niejako incognito, bez żadnych honorów należnych byłej monarchini. Podróż trwała dwa miesiące. Zgodnie z nie do końca prawdziwą legendą, którejś nocy brata czuwającego przy furcie kościoła kapucynów w Warszawie obudził dzwonek Gdy otworzył drzwi, nikogo przed nimi nie było. Pod klasztor podrzucona została jedynie podłużna skrzynia. Jak się okazało, zawierała skrzynię z trumną, w której „znaleziono zwłoki z diademem na czole i z berłem w dłoni. Medal w ustach wyjaśniał, że jest to Maria Kazimiera, Królowa Polski. W rzeczywistości wiadomo, że szczątkom królowej w podróży tej towarzyszył wierny sługa Sobieskich, Francuz Dupond”[5].

W warszawskim kościele kapucynów Marysieńka spoczęła obok swego męża króla Jana III. Ich szczątki znajdowały się tam aż do 1733 r., kiedy to wraz z trumną wroga Sobieskich Augusta II przewiezione zostały do katedry na Wawelu. Zanim jednak doszło do ostatniej podróży z Warszawy do Krakowa, królewicz Jakub Sobieski po raz ostatni w warszawskim kościele kapucynów wystawił trumny rodziców na widok publiczny, każąc zbudować w prezbiterium imponujące „castrum doloris” (zamek boleści).


[1] Aleksandra Skrzypietz, Jakub Sobieski, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2015, s. 305. o

[2] Ibidem

[3] Aldona Bartczakowa, Kościół Kapucynów, PWN, Warszawa 1982, s. 28-29.

[4] Uwe Geese, Rzeźba barokowa we Włoszech, Francji i Europie Środkowej [w] „Sztuka baroku”, pod red. Rolfa Tomana, Könemann, Köln, 2000, s.299.

[5] Michał Komaszyński, Maria Kazimiera D’arquien Sobieska, królowa Polski, 1641-1716., Wydawnictwo Literackie, Kraków, Wrocław 1984, s. 274-279.