Widok przy wyjściu z przejścia podziemnego stacji Metra Politechnika koło sklepu żeglarskiego zaskoczył mnie. Wysoko, w perspektywie schodów ujrzałem zaokrągloną, żelbetową wieżę. Jeszcze niedawno jej nie było. Przegapiłem moment gdy tak urosła.
Budowę biurowca „Polna Corner” obserwuję od końca 2015 r. Najpierw było burzenie bocznej oficyny kamienicy przy Jaworzyńskiej. Oficyna ta od lat wyrwana była z kontekstu dawnej zabudowy. W trakcie realizacji MDM-u i przebijania Waryńskiego w początku lat 50. XX rozebrano budynki do których przyległa ona tylną ścianą. Odtąd ściana ta wspótworzyła smutny, ceglany kanion, przez który przeciskała się ulica Waryńskiego, dzieląc krętą Jaworzyńską na dwie części.
Frontowa część kamienicy przy Jaworzyńskiej, do której przylegała oficyna zaskakuje. Nie tylko nie ma bramy, ale nawet najmniejszego wejścia.
Stojąc przy Jaworzyńskiej można odnieść wrażenie, że jej mieszkańcy by dostać się do środka, musieli przystawiać drabiny i wskakiwać przez okna. Bo też do budynku wchodziło się od strony Polnej 40. Najpierw przez bramę, a potem kolejne podwórka – czyli od tyłu.
Tę drogę do swojego mieszkania w kamienicy przez kolejne dekady pokonywała Maria Dąbrowska. Patrząc ze swojego okna pisarka była świadkiem zmieniającego się pejzażu. Widok z jej okna zmieniał się w czasie budowy MDM-u. Znikły kamienice z sąsiedztwa i jej oczom ukazał się daleki widok w perspektywie nowej arterii, aż po Plac Konstytucji. Widok hałaśliwy i nieprzyjemny, gdyż wcześniej, kameralna Jaworzyńska otulała swym miejskim pejzażem.
Oficyna miała wszystko to co ma oficyna w historyzującej kamienicy. Okna, klatkę schodową, balkony, oszczędny, lecz dość staranie opracowany wystrój elewacji. Wszystko to można było zobaczyć jeszcze przed dwoma laty. Trzeba było jednak wejść na podwórko. Od ulicy oficyna straszyła brzydką, bezokienną ścianą szczytową. Najpierw smutną, krwawo-ceglaną. Potem otynkowaną z malowanymi na niej reklamami. Przywykłem do niej patrząc na ścianę przez kolejne dekady. I choć widok ten istniał już w chwili mych narodzin, to odkąd pamiętam, zawsze traktowałem go jako tymczasowy.
Oficynę zburzono i od początku 2016 r. w jej miejscu zaczął wyrastać nowy biurowiec zaprojektowany w „B’ART. Pracowni Architektury i Urbanistyki Bartłomiej Biełyszew”. Inwestorem jest firma Ceraco Polska, zaś generalnymi wykonawcami Modzelewski & Rodek Building Contractors i PORR Polska.
Gdy nowy budynek wyszedł z fundamentów zaczął szybko rosnąć w górę. Piętro po piętrze. Zwykła, żelbetowa konstrukcja szkieletowa. Nic nadzwyczajnego. Architektoniczny banał. Ale budynek ten jest ważny gdyż zmienia przestrzeń. Podobnie jak biurowiec „Zebra Tower” wzniesiony kilka lat temu u zbiegu Waryńskiego i Mokotowskiej zalecza rany zadane ulicy w latach 50 i potem w trakcie budowy stacji metra Politechnika. Na to zabliźnianie miasto czekało dziesięciolecia i proces ten do dziś daleki jest do zakończenia. Wciąż odsłonięte są przecież ściany szczytowe kamienic po parzystej stronie Waryńskiego. W dodatku wieżowiec Zebra, pomimo swoich zalet nie przykleja się do sąsiednich budynków. Oddalony jest od nich brzydkimi szczelinami. Tymczasem „Polna Corner” będzie spinał ze sobą kamienice frontowe od Polnej i Jaworzyńskiej, a odsłonięta ściana szczytowa domu frontowego od Polnej będzie miała opracowanie architektoniczne. Jednocześnie nowy budynek utworzy kawałek pierzei Waryńskiego z podcieniem i mam nadzieję ze sklepami (tak jak ma to miejsce w przyziemiu „Zebry”) Trudno powiedzieć jak budynek będzie prezentował się po zamontowaniu szklanych ścian elewacyjnych. Na razie, jego żelbetowa struktura z zaokrąglonymi narożnikami sprawia zaskakująco dobre wrażenie. Zdaje się współgrać zaokrąglonymi narożnikami „Zebra Tower”. Gra z nimi jeden koncert. Rzadkie zjawisko w Warszawie i to cieszy.