Bujwida, to niewielka, ślepa uliczka wokół prostokątnego skweru. Jest jedną z kilku krakowskich enklaw w całości zabudowanych kamienicami z końca lat 30. XX w.
Kraków w drugiej połowie lat 30. XX w. przeżywał boom budowalny. Budowano głównie kamienice czynszowe. Do naszych dni przetrwały niemal wszystkie. Nigdy też nie były tak zniszczone wojną, a potem latami komunistycznej gospodarki komunalnej, jak domy w Warszawie.
Nazwa ulicy upamiętniająca Odona Bujwida, pierwszego polskiego bakteriologa, jest powojenna. Pierwotnie ulica zwana była „Boczną od Świętego Łazarza”. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku warszawskiej Al. Przyjaciół czy też Dynasów, teren przeznaczony pod poprowadzenie przyszłej ulicy podzielono na działki i zabudowano. Pośrodku prostokątnego placu otoczonego przez ulicę wytyczony został skwer przylegający jednym bokiem do ulicy św. Łazarza.
W ten sposób tuż przed wojną powstało jedno z najciekawszych w Krakowie wnętrz urbanistycznych, kameralnych i mało komu znanych. Jego zaletą jest spójna zabudowa tworzona przez kilkanaście kamienic. Wszystkie domy cechuje zbliżony język architektury przy dość zachowawczych układach przestrzennych domów frontowych, pozbawionych jednak oficyn, wyrównana wysokość, a także wysoki „krakowski” standard wykończenia. Są to budynki eleganckie, starannie zaprojektowane w duchu modernizmu, z wykorzystaniem elementów funkcjonalizmu. Nie można ich jednak nazwać luksusowymi.
Ponieważ środek założenia wytycza skwer, to zabudowa ciągnie się wyłącznie po lewej stronie ulicy. Numeracja domów jest tu kolejna bez podziału na numery parzyste i nieparzyste. Większość domów zaprojektował architekt Juliusz Eintracht. Jego pracami są domy przy Bujwida 4, 6, 7, 8, 11 oraz przy Łazarza 12. Dwie kamienice przy Bujwida 3 i 5 zrealizowane zostały przez spółkę Leopold Bachner i Maurycy Stiel. Dom przy Bujwida 9 projektował Adolf Siódmak, zaś pod nemerem 10 Henryk Ritterman. Niejasna jest dla mnie sprawa autorstwa kamienic pod numerami 1 oraz 2. Zgodnie z informacjami na stronie gminnej ewidencji zabytków dla Krakowa, powstały przed 1946 r. według projektu Stanisława Zydronia. Wydaje się mi jednak, że 1946 to data zakończenia budowy kamienic rozpoczętych jeszcze przed wrześniem 1939 r.
Kompozycyjnie najciekawsze są budynki narożne. Konstrukcje szkieletowe umożliwiły zastosowanie w części z nich narożne okna. Szczególnie eksponowane są tu domy przy Bujwida 1 oraz 11 na rogach z ulicą św. Łazarza. Ciekawie prezentują się zaprojektowane przez Eintrachta narożniki kamienic kończących pierzeje pod numerem 8 oraz przy Łazarza 12 o nadających wrażenie dynamiki, półkoliście zakończonych, narożnych „okrętowych” balkonach.
Każdy dom jest zaprojektowany odmiennie i ma własny wyraz architektoniczny dobrze harmonizujący z sąsiednimi budynkami. Aby nie zanudzać czytelników opisami architektonicznymi, zwracam tu jedynie uwagę na kilka szczegółów. Inne uwypuklam w podpisach pod zdjęciami.
Spośród trzynastu kamienic, aż cztery z nich mają jakże charakterystyczne dla Krakowa godła umieszczone ponad wejściem (Bujwida 1 i 8 oraz Łazarza 12), bądź pośrodku fasady (Bujwida 2). Najciekawsza wydaje się tu jednak zaprojektowana przez Siódmaka, narożna kamienica przy Bujwida 9. Ostatnia kondygnacja jej fasady domknięta jest poniżej wydatnego gzymsu – szerokim, rowkowanym fryzem z dekoracyjnym kartuszem pośrodku, zawierającym rzymską datę 1937 oraz dwiema płaskorzeźbionymi plakietami po bokach o dość zaskakujących scenach ukazujących rodziców z dziećmi. Fryz wraz z dekoracjami nadają elewacji powagi godnej zabytków z czasów renesansowego Krakowa. Zdaje się ją jednak zakłócać zaskakująco szeroki, dwukondygnacyjny wykusz o pasach okien – motyw wyraźnie zaczerpnięty z arsenału rozwiązań architektonicznych funkcjonalizmu.
Indywidualnym rozwiązaniem są w poszczególnych kamienicach portale głównych wejść do budynków wykonane zwykle w tynkach szlachetnych. W kilku przypadkach oprawa architektoniczna nadaje im bardzo reprezentacyjny charakter. Niestety nie we wszystkich drzwiach zachowała się stolarka, okucia, klamki czy uchwyty. Wielka szkoda, bo w każdym przypadku miały one indywidualnych charakter.
Wewnątrz westybulu kamienicy przy Bujwida 1 można na ścianie zobaczyć okładzinę kamienną. W reszcie budynków, podobnie jak w zdecydowanej większości krakowskich czynszówek z lat 30. XX w. do wykończenia klatek schodowych, hallów, czy westybuli użyto znakomitej jakości lastryko, dające znakomite efekty plastyczne, będące czasem (Bujwida 6) na pograniczu art deco. W moim przekonaniu sposób, w jaki w tamtych czasach rzemieślnicy w Krakowie wylewali lastrykowe posadzki, montowali stopnie schodów czy też tworzyli z lastryko wyprawy fragmentów ścian, nie miał sobie równych w całej ówczesnej Polsce.
∴
Przeczytaj też: