Budowa wieżowca The Bridge firmy Ghelamco u zbiegu Grzybowskiej i Towarowej osiągnęła półmetek. Każda kolejna kondygnacja powstaje co pięć dni.
Potwornie huczącą windą budowlaną wjeżdżamy na 20. piętro drapacza chmur. Na górze panuje jednak cisza. To, co widać, to jak na razie czysta, żelbetowa konstrukcja, bez ścian zewnętrznych, instalacji, posadzek, sufitów podwieszonych. Za to z gotowym już w stanie surowym żelbetowym rdzeniem mieszczącym szyby wind, klatki schodowe oraz pomieszczenia socjalne. Ewakuacyjne klatki schodowe zaprojektowano po dwie w układzie „nożycowym”. W szybach znajdzie się sześć wind niskich oraz pięć szybkich wind dwukondygnacyjnych, podobnych do tych, jakie Ghelamco zastosowało w wieżowcu Warsaw Spire.
Od strony Towarowej piętra są dość płytkie. Znacznie głębsze znajdziemy po drugiej, wschodniej stronie. Od tej strony są też ciekawsze widoki na Warszawę. Stojąc pod konstrukcją, widać, że bryła budynku wybrzusza się. Jednocześnie elewacje będą nieco zwichrowane. Takie możliwości projektowania daje technologia cyfrowa. Niemal żaden słup konstrukcyjny nie jest tu prosty. Realizacja takiego projektu wymaga oczywiście ogromnej precyzji od wykonawcy.
Wysokość kondygnacji w świetle od betonowej podłogi po strop wynosi 3,7 metra. Gdy piętra będą wykończone, ich wysokość od podłogi po sufit to już tylko 2,8 metra. The Bridge docelowo osiągnie wysokość 174 metrów, 40 pięter biurowych i ponad 47 tys. metrów powierzchni biurowej. Na dachu znajdzie się taras dostępny dla najemców. Koncepcja architektoniczna budynku powstała w holenderskim UNStudio, zaś projekty wykonawcze powstają na miejscu, w Polsko-Belgijskiej Pracowni Architektury, która dla Ghelamco zaprojektowała m.in. wysmukły wieżowiec Warsaw UNIT przy Rondzie Daszyńskiego.
Tym, co będzie interesujące dla przeciętnego mieszkańca miasta, to ogólnodostępna strefa podium z wielkim, silnie przeszklonym hallem. Połączy on przyziemie wieżowca z dawnym budynkiem biurowym Warszawskich Zakładów Graficznych. Będzie to przestrzeń o rozmiarach fragmentu hali dworca kolejowego o wysokości od 14 do 18 metrów. Już obecnie można oglądać wnętrze łączącego się ze wspólnym hallem lobby wieżowca. W nim wylane z betonu podstawy pod ogromne schody – siedziska, nieco podobne w idei do tych w hallu Skylinera przy Rondzie Daszyńskiego. Do tego filary układające się w literę V, wylane z betonu barwionego w masie. W tym ogromnym hallu będzie mnóstwo przestrzeni, światła zieleni. Będzie można też z niego wyjść na Plac Europejski, który po zakończeniu budowy zostanie odtworzony nad obecnym, prowizorycznym wjazdem do parkingu.
Obszernie, niezwykle wysokie halle najnowszych wieżowców warszawskich stają się powoli standardem, a projektanci każdego nowego, atutowego budynku starają się czymś zaskoczyć i przebić konkurentów. Dla miasta to korzyść. W ten sposób powstają w stolicy kolejne atrakcyjne, ogólnodostępne przestrzenie publiczne.
Jak można przeczytać w komunikacie prasowym inwestora, wieżowiec będzie neutralny energetycznie i zasilany w stu procentach czystą energią pochodzącą z farm fotowoltaicznych. Ma w nim być też zainstalowana technologia kanalizacji podciśnieniowej, pozwalająca na zminimalizowanie zużycia wody w toaletach o 75 procent. O licznych certyfikatach proekologicznych tu nie wspominam, gdyż stają się one standardem w nowych, warszawskich realizacjach, warto jednak dodać, że będzie to już kolejny nowy budynek, w którym zastosowane mają być rozwiązania antypandemiczne, zapobiegające rozprzestrzenianiu się wirusów, m.in. wirusobójcze lampy UV w windach i centralach wentylacyjnych. Całość ma być gotowa w 2025 r.
Częścią inwestycji jest wspomniany dawny budynek biurowo-administracyjny Wojskowych Zakładów Graficznych powstały w latach 1948-52 według projektu Kazimierza Marczewskiego i Stefana Putkowskiego. Modernistyczny gmach o żelbetowym szkielecie konstrukcyjnym z socrealistyczna panierką, widoczną główne we wnętrzach. Budynek znajduje się w ewidencji zabytków. Do rejestru zabytków wpisana jest jego klatka schodowa, hall oraz trzy spośród czterech elewacji. Zostają one zachowane, choć klatka otrzyma doświetlenie od góry w postaci dość płaskiego świetlika. Wnętrza budynku czeka gruntowna modernizacja, zaś fragment elewacji od strony budowanego wieżowca zostanie wycięta, by połączyć się z hallem.
Jednak wraz z realizacją drapacza chmur gruntownie modernizowany jest nie tylko dawny biurowiec Wojskowych Zakładów Graficznych, ale też funkcjonalistyczna kamienica przy Grzybowskiej 73. Jej metamorfoza szczególnie mnie cieszy. Przez lata ten piękny budynek był skrajnie zaniedbany i nieomal niezauważalny przez miłośników architektury dwudziestolecia międzywojennego. Niesłusznie. Nie jest to bowiem byle jaka kamienica. Jej fasada o horyzontalnych wstęgach okien rozdzielonych wąskim termometrowym oknem klatki schodowej to znakomite, choć zapomniane dzieło architektury funkcjonalizmu.
Budynek powstał w latach 1935-36 na zlecenie firmy Hurwicz zgodnie z projektem Szymona Syrkusa. Jak w innych projektach architekta, ujmuje lapidarność form. Tynkowane partie elewacji (zapewne jasne) kontrastowały z płytkami brązowego klinkieru, jakimi obłożono przyziemie (zarówno od frontu, jak i od podwórka). Obecnie wygląd elewacji ma zostać przywrócony, zaś wnętrza będą ponownie pełnić funkcje mieszkalne. Żadnych wewnętrznych połączeń pomiędzy kamienicą a wieżowcem rosnącym na sąsiedniej działce nie będzie. Firma Ghelamco na razie nie zdradza szczegółów dotyczących wykończenia wnętrz, ani też standardu kamienicy.
Tymczasem zgodnie z anachronicznymi zapisami urbanistycznymi nowy wieżowiec nie dokleja się do pełnej szerokości ściany szczytowej kamienicy. Utrwala to wrażenie chaosu. W czasach PRL-u planowano poszerzenie Grzybowskiej i linię zabudowy nowych budynków cofnięto. Rezultat? Stare kamienice przy Grzybowskiej wystają przed nową linię zabudowy niczym niepotrzebne zawalidrogi. Zresztą tak były traktowane jeszcze w latach 70., kiedy to wzdłuż Grzybowskiej wyburzano pojedyncze kamienice.