W chwili otwarcia w 1933 roku gmach Urzędu Telekomunikacyjnego u zbiegu Nowogrodzkiej i Poznańskiej uchodził za jeden z najbardziej nowoczesnych na kontynencie budynków użyteczności publicznej o przeznaczeniu technicznym. Praca w nim oznaczała prestiż i finansową stabilizację.
Obecnie budynek jest opustoszały i został kupiony przez firmę Zeitgeist Asset Management. Inwestor planuje jego odrestaurowanie.
Szczegółowe informacje o wydarzeniach dostępne są na profilu FB Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, Oddział Warszawski (TONZ OW).
Na przedwojennych fotografiach niektóre wnętrza gmachu Urzędu Telekomunikacyjnego przy Nowogrodzkiej sprawiają wrażenie, jakby ilustrowały któryś z najnowszych wówczas biurowców w Ameryce. Ogromne, jednoprzestrzenne wnętrza typu open space, wypełnione długimi stołami, przy których na stanowiskach pracy siedzą dziesiątki kobiet. Ogromne okna sprawiają, że wnętrza te przepełnione są światłem, zaś na biurkach widnieją nie tylko nowoczesne lampy, ale też rozmaite, tajemniczo dziś wyglądające urządzenia.
Tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej w supernowoczesnym budynku Urzędu Telekomunikacji pracowało aż dziewięćset osób. Praca była dobrze płata i stabilna. Ceniono ją, dobrze jeszcze pamiętając trudne lata wielkiego kryzysu, trwające w Polsce aż do połowy lat 30.
Wprawdzie nowy budynek nie był najwyższym drapaczem chmur ówczesnej Warszawy, ale powszechnie zachwycano się dominantą, jaką stanowiła część wieżowa budynku zamykająca perspektywę ulicy Żurawiej. „Budynek odznacza się wyjątkową przy nowoczesnym stylu harmonijnością i proporcjonalnością linii” – oceniał w latach 30. XX w. pisarz i publicysta Franciszek Galiński.
Niedługo przed ukończeniem budowy gmachu, we wrześniu 1933 r. ówczesny minister poczt i telegrafów inż. Emil Kaliński, pułkownik łączności Wojska Polskiego powołał Urząd Telekomunikacyjny. Urząd ten skupił i połączył w nowej siedzibie dotychczasowe urzędy telefonów międzymiastowych, urząd telegraficzny i radiotelegraficzny. Pierwszym dyrektorem został radiotechnik inżynier Piotr Modrak. Centrala telegraficzna rozpoczęła tu pracę w roku 1934, zaś rok później uruchomiono centralę telefoniczną[1]. Większość powierzchni w budynku przeznaczono na urządzenia telekomunikacyjne telegrafu, radiotelegrafu, telefonów podmiejskich i międzymiastowych. Nie zabrakło jednak pomieszczeń biurowych. Od strony ul. św. Barbary pomieściły się biura wydziałów technicznych Dyrekcji Poczt i Telegrafów oraz Ministerstwa Poczt i Telegrafu, a także małe Muzeum Poczt i Telekomunikacji. Dostępne dla publiczności pomieszczenia telegrafu i urzędu pocztowego miały wejścia od strony ul. Nowogrodzkiej[2].
Jak pisała Zuzanna Borcz na łamach „Kwartalnika Architektury i Urbanistyki”[3], w roku 1929 w Ministerstwie Poczt i Telegrafu przy Wydziale Budowlanym powstał oddział projektowania. Kierownictwo nad nim objął architekt Julian Puterman. „Było to biuro, które na szeroką skalę wprowadzało nowoczesne zasady projektowania. Przestrzegano przy tym zasad funkcjonalności, co przy skomplikowanych programach budynków resortu łączności miało decydujące znaczenie. Podejmowano również próby wprowadzania zasad normalizacji elementów projektu, w celu uproszenia i skrócenia czasu budowy. W 1930 r. istniało przy Ministerstwie Poczt i Telegrafów Biuro Studiów pod kierunkiem Antoniego Zajdera”.
Dzięki stworzeniu specjalnej nowatorskiej komórki zajmującej się projektowaniem nowoczesnych obiektów pocztowych i telekomunikacyjnych, możliwa była budowa obiektów supernowoczesnych, nie odbiegających ani jakością architektury, ani też układami funkcjonalnymi i rozwiązaniami technicznymi od najnowszych, ówczesnych rozwiązań europejskich. Starannie opracowano też logistykę całego procesu projektowania i realizacji. Nic nie było tu przypadkowe.
I to właśnie z biura projektowego przy Ministerstwie Poczt i Telegrafów wyszedł projekt gmachu Urzędu Telekomunikacyjnego u zbiegu Nowogrodzkiej i Poznańskiej. Projektantami byli Julian Puterman – jako szef biura oraz Leszek Sawicki. Autorem stalowej konstrukcji został Waldemar Radlow, przy czym doradcą w sprawach konstrukcji stalowej był Stefan Bryła, zaś fundamentowania profesorowie Józef Fedorowicz i Bogucki. W trakcie realizacji kierownictwo budowy powierzono najpierw inż. Karolowi Rauchowi, potem zaś inż. Piotrowi Tomaszewskiemu. Ostatecznym efektem był nowoczesny budynek, sprawnie zrealizowany, przyjazny dla pracowników, funkcjonalny i logiczny.
Ciekawe, że o budowie gmachu myślano już dużo wcześniej. Pierwszy konkurs architektoniczny na projekt budynku zorganizowany został już w 1922 r., świeżo po tym, jak uspokoiła się sytuacja na granicach wskrzeszanej Rzeczpospolitej, a kraj był zdewastowany wojną i zwyczajnie biedny[4]. Gdyby wówczas wzniesiono budynek, z całą pewnością jego architektura byłaby dość zachowawcza, a wyposażenie daleko mniej nowoczesne.
Nowy budynek wypełnił dość szczupłą działkę pomiędzy Nowogrodzką a Św. Barbary wzdłuż Poznańskiej. Tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej w tym samym miejscu przystąpiono do budowy monumentalnego gmachu Banku Włościańskiego Zanim na dobre przystąpiono do kopania jego fundamentów, wybuch wojny w 1914 r. przerwał realizację.
Plac stał pusty aż do 1928 r. Wybór tej posesji pod budowę gmachu Urzędu Telekomunikacyjnego nie był jednak dziełem przypadku. Grunt należał do Skarbu Państwa, a ponadto przebiegała tędy linia międzynarodowego kabla telekomunikacyjnego[5]. Na skutek wybuchu wielkiego kryzysu budowa, rozpoczęta latem 1929 r., przedłużała się.
„Szczupłe mimo powiększenia rozmiary placu zmuszały do stosunkowo intensywnej zabudowy podwórza, do podpiwniczenia tegoż na całej niemal przestrzeni, wreszcie do rozwinięcia budowy wzwyż w części zamykającej wylot ulicy Żurawiej” – pisał Juliusz Puterman na łamach czasopisma „Architektura i Budownictwo”[6].
Ostatecznie trudności te przekuły się w znakomity rezultat. Całość sprawia wrażenie kilku brył tworzących przenikające się prostopadłościany z dominantą w postaci wspomnianej części wieżowej. Główne wejście usytuowano w narożniku u zbiegu Nowogrodzkiej i Poznańskiej. Ponad nim umieszczono kamienny napis „TELEFON MIĘDZYMIASTOWY, TELEGRAF, RADJOTELEGRAF” wyraźnie wydzielony poziomymi liniami gzymsów oraz silnie zapadającego w pamięć stylizowanego orła dłuta Jana Golińskiego. „Goliński przyjął typową dla rzeźby lat 30. stylistykę: geometryzację formy, rytmiczność powtarzających się linii pionowych i poziomych” – pisała Anna Kostrzyńska-Miłosz. Jak zauważa orzeł zachwyca zwartą sylwetką, na którą składają się jedynie linie pionowe, poziome, trójkąty i półkola. 7
Elewacje do wysokości pierwszego piętra obłożono czerwonym piaskowcem, zaś w partiach wyższych kondygnacji pokryto szlachetnym tynkiem „Terrazyt”.
W całym budynku zastosowano szkieletową konstrukcję stalową nitowaną. Ponieważ jej projektowanie zaczęło się już w 1928 r., była to jedna z pierwszych projektowanych w Polsce dużych konstrukcji stalowych budynku. Podobne szkielety od dawna stosowano za oceanem, zaś w Europie stalową konstrukcję szkieletową otrzymał m.in. ukończony w 1929 r. wieżowiec Edificio Telefónica w Madrycie. Wysoki na 82 metry, był przez pewien czas najwyższym budynkiem w Europie i podobnie jak gmach przy Nowogrodzkiej mieścił centrale telekomunikacyjne (wspominałem o nim w pierwszej części tekstu o ulicy Gran Vía w Madrycie).
Już jednak niedługo stosowanie konstrukcji stalowych w Polsce upowszechniło się zwłaszcza na Górnym Śląsku. Konstrukcje takie otrzymały m.in. ukończone w 1934 r. najwyższe budynki w Polsce: drapacze chmur w Katowicach przy ul. Żwirki i Wigury i Prudential w Warszawie.
Tak czy inaczej projektowanie stalowej konstrukcji warszawskiego gmachu telekomunikacji było w ówczesnej Polsce przedsięwzięciem nowatorskim. Jak tłumaczył Waldemar Radlow, konstrukcja została zaprojektowana przy rozmieszczeniu poszczególnych ram w odstępach co 4,25 m, przyjmując podciągi jako oparte na słupach belki ciągłe dwuprzęsłowe o rozpiętości pól do 7,50 m. Sztywność konstrukcji zapewniły wiązania wiatrowe pionowe, rozmieszczone w narożnikach i niektórych polach pośrednich, a w kierunku poziomym — przez sztywność poszczególnych stropów. Te ostatnie są ceglano-betonowe drobnożeberkowe, oparte na belkach stalowych rozstawionych co półtora metra[8].
W nowym gmachu telekomunikacji wnętrza zostały tak zaprojektowane, aby dać pracownikom maksymalny komfort pracy. Stalowa konstrukcja umożliwiła zaprojektowanie wspomnianych na początku pomieszczeń ze zredukowaną liczbą podpór, oraz ogromnych okien. Te ostatnie miały zapewnić dużą ilość dziennego światła zarówno w pomieszczeniach, jak i tych wypełnionych urządzeniami telekomunikacyjnymi.
[1] Ireneusz Zalewski, Urząd Telekomunikacyjny w Warszawie, „Stolica” ……..
[2] Franciszek Galiński, Gawędy o Warszawie, Warszawa 1937, s. 196.
[3] Zuzanna Borcz, Budownictwo pocztowe w Polsce w okresie międzywojennym, Kwartalnik Architektury i Urbanistyki, 1979, z. 1, s. 51-68.
[4] Konkurs na gmach Głównego Państwowego Urzędu Telekomunikacyjnego w Warszawie, Architekt 1922, z. II i IV.
[5] Juliusz Puterman, Gmach Urzędu telekomunikacyjnego w Warszawie, Architektura i Budownictwo 1934, nr 11, s. 339.
[6] Juliusz Puterman, Gmach Urzędu telekomunikacyjnego w Warszawie, Architektura i Budownictwo 1934, nr 11, s. 339.
7 Anna Kostrzyńska Miłosz, Jan Goliński – rzeźbiarz-architekt, „Polskie art deco, materiały piątej sesji naukowej Polskie art deco, Płock 2015, s. 84
[8] Waldemar Radlow, Konstrukcja gmachu Urzędu Telekomunikacyjnego w Warszawie, „Architektura i Budownictwo” 1934, nr 11. s. 357