Alessandro Botticelli w renesansowej Florencji znany był głównie jako malarz Madonn. Są piękne. Przenika je jednak smutek. Przeczuwają przeznaczenie swego Syna.
![Alessandro Botticelli. Madonna z dzieciątkiem i Janem Chrzcicielem. Warszawa ok. 1480-1510. Muzeum Narodowe w Warszawie. Fot. Jerzy S. Majewski](https://miastarytm.pl/wp-content/uploads/2017/05/01-3.jpg)
![Alessandro Botticelli. Madonna z granatem 1487. Florencja. Galleria degli Ufizzi. Fot. Jerzy S. Majewski](https://miastarytm.pl/wp-content/uploads/2017/05/02-2.jpg)
We florenckiej Galerii Uffizi malarzowi Sandro Botticellemu poświęcona jest cała sala. Nieodmiennie wypełniona tłumem zwiedzających. Czasem trudno się dopchać do dwóch najsłynniejszych obrazów chronionych szybą, czyli „Narodzin Wenus” i „Primavery”. Ich zdjęcia powielane w milionach sztuk na całym świecie stały się ikoną renesansu i elementem współczesnej kultury masowej. Są tak samo rozpoznawane, jak kawałki najpopularniejszych utworów muzyki pop. Mniejszą uwagę zwiedzający zwracają na inne obrazy mistrza. W tym przepiękne tondo (czyli okrągły obraz) z wyobrażeniem Madonny z Dzieciątkiem, trzymającym owoc granatu oraz z aniołami. By zobaczyć drugi, podobny obraz nie musimy jechać do Florencji. Mamy go w Warszawie. Jest on dziś ozdobą Galerii Sztuki Dawnej w Muzeum Narodowym.
Sandro, a właściwie Aleksander był synem florenckiego mieszczanina Mariana Filippi. Ojciec zamierzał dać mu staranne wykształcenie, podobnie jak reszcie gromadki swoich dzieci. „Chociaż Aleksander uczył się z łatwością wymaganych przedmiotów, niemniej zawsze był niezadowolony, bo nie znajdował żadnego upodobania w sztuce czytania, pisania czy rachunków, aż ojciec, straciwszy nadzieję i zniecierpliwiony umysłem tak osobliwym oddał go do pracowni jego ojca chrzestnego, złotnika nazwiskiem Botticello, dość znanego w tym czasie mistrza. Między złotnikami a malarzami panowała wtedy duża zażyłość, jakby stała współpraca, i zdolny Sandro, zająwszy się wyłącznie sztuką, tak rozmiłował się w malarstwie, że poświęcił się mu” – pisał w XVI stuleciu Giorgio Vasari w „Żywotach najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów” (w przekładzie Karola Estreichera) i dodawał, że po tym, jak Sandro zwierzył się ojcu ze swych zamiłowań, ten oddał go do pracowni Filippa Lippi, karmelity, świetnego malarza i nauczyciela.
Wróćmy jednak do Madonn pokazywanych dziś w warszawskim Muzeum Narodowym i florenckim Uffizi. Na obrazie warszawskim Madonnie towarzyszy anioł i św. Jan Chrzciciel. − Ulubioną formą kompozycyjną Botticellego było tondo z Marią wpisaną w koło. Botticelli wypracował specyficzny typ Matki Bożej o pięknych długich włosach. Przypominają one rysami Wenerę, są, podobnie jak antykizujące wizerunki Wenus, przepełnione melancholią – opowiadała mi Joanna Kilian z Muzeum Narodowego w Warszawie. Jak mówiła, obrazy Botticellego miały wielu naśladowców. Warszawski obraz badaczka, znawczyni malarstwa włoskiego uważa za arcydzieło. Jak podkreśla każdy element jest w nim na swoim miejscu.
– Można na niego patrzeć choćby z punktu widzenia samej kompozycji. W znakomity sposób płynne, giętkie linie postaci Marii, Dzieciątka, anioła i św. Jana Chrzciciela powtarzają zarys okręgu wpisując się weń idealnie. Znajdziemy tu wszystko to, co przyniósł renesans. Idealny kształt koła, które jest geometrycznym znakiem boskiej geometrii. A także to, co najbardziej charakterystyczne dla indywidualnego stylu Botticellego – delikatny, liryczny i melodyjny nastrój, zwiewność szat, niezwykłą świetlistość. Obraz ten jest nieco bizantyński w swojej hieratyczności i zarazem humanistyczny w niezwykłej tkliwości, z jaką przedstawiona jest Madonna – wylicza Joanna Kilian.
– Zapowiedź przyszłej męki Chrystusa zasugerowana obecnością Jana Chrzciciela sprawia, że Maria przesycona jest smutkiem. W tym niewielkim okręgu zawiera się zatem cała historia zbawienia. Na obrazie anioł trzyma dwie księgi. Wertuje otwartą księgę Starego Testamentu, w której zawarte jest mające się spełnić proroctwo, oraz Nowy Testament z troską zawinięty w białą materię. Czeka on dopiero na otwarcie i spełnienie – opowiada Joanna Kilian. Zwraca też uwagę na niezwykle żywe kolory kompozycji, które są jeszcze jednym dowodem na mistrzostwo warsztatu Botticellego.
Te barwy zachowały swą siłę do dzisiaj. To m.in.: błękit sukni Madonny, czerwień jej sukni spodniej, delikatność róż. Głęboki błękit dawał lapis lazuli, zmielony kamień półszlachetny. – W XV wieku obrazy takie podkreślać miały współudział Marii w dziele Odkupienia. Są w nim obecne dawne, tradycyjne symbole maryjne. Widoczna w tle brama otwarta na jasnobłękitne niebo, jest zaczerpniętym z litanii loretańskiej symbolem Madonny jako „Porta Coeli”, czyli bramy nieba. Z kolei krzaki róż to kolejny symbol Marii jako krzewu różanego.
![Alessandro Botticelli. Madonna z Dzieciątkiem i Janem Chrzcicielem. Warszawa ok. 1480-1510. Muzeum Narodowe w Warszawie. Twarz Madonny i widoczne w tle róże. Fot. Jerzy S. Majewski](https://miastarytm.pl/wp-content/uploads/2017/05/03-2.jpg)
Ten sam smutek Madonny odnajdziemy w obrazie florenckim, powstałym w 1487 r. i przeznaczonym do jednego z pomieszczeń Palazzo Vecchio, czyli siedziby florenckiego magistratu. Madonnę niczym królową nie z tego świata otaczają aniołowie. Są to aniołowie adorujący. Głoszą chwałę Pana w niebie w myśl słów psalmu 148 „Chwalcie Pana z niebios. Chwalcie go na wysokościach…”.
Aniołowie towarzyszący Marii śpiewają psalmy odczytując ich słowa z modlitewników. Dzieciątko nieomal zsuwające się z kolan Matki trzyma w ręku owoc granatu. Na owocu spoczywa też dłoń Madonny. Granat jest symbolem ofiary, przelanej krwi i przyszłego męczeństwa jej Syna. Warto zwrócić uwagę na ramę obrazu. Uważana jest za pracę Giuliano da Sangallo, rzeźbiarza i architekta epoki renesansu.
![Alessandro Botticelli. Madonna z granatem 1487. Florencja. Galleria degli Ufizzi. Pełna smutku twarz Madonny przewidującej przeznaczenie swego Syna. Fot. Jerzy S. Majewski](https://miastarytm.pl/wp-content/uploads/2017/05/04-2.jpg)
![Alessandro Botticelli. Madonna z granatem 1487. Florencja. Galleria degli Ufizzi. Dłoń Matki spoczywa na granacie trzymanym przez jej Syna. Granat jest symbolem Jego późniejszej ofiary. Fot. Jerzy S. Majewski](https://miastarytm.pl/wp-content/uploads/2017/05/05-2.jpg)
Na zakończenie dodajmy, że Vasari w swoich żywotach wspomina o jeszcze jednej Madonnie mającej związek z polskimi zbiorami. „Dziełem Sandra jest we Florencji obraz Św. Franciszka przed bramą San Miniato. Madonna w kole wielkości naturalnej, ceniona jako arcydzieło” – pisał XVI-wieczny artysta. Obraz ten kojarzony jest przez badaczy z Madonną z siedmioma aniołami trzymającymi świeczniki będącymi symbolami siedmiu cnót ewangelicznych. W XIX wieku Tondo nazywane było „Madonną Raczyńskich”. Znalazło się bowiem w znakomitej kolekcji Atanazego Raczyńskiego, którego zbiory trafiły z Berlina do Poznania. Jednak w 1905 r. dyrektor berlińskich muzeów wyłączył obraz ze zbiorów poznańskich i jako depozyt zabrał obraz do Berlina. W 1953 tondo z Madonną spadkobiercy Atanazego Raczyńskiego sprzedali do berlińskiej Galerii Malarstwa (Gemäldegalerie).
![Filippo Lippi. Głowa kobiety na fragmencie obrazu „Koronacja Marii” z 1465 r. Florencja Galleria degli Ufizzi. To u tego malarza, karmelitanina uczył się Sandro Botticelli. Fot. Jerzy S. Majewski](https://miastarytm.pl/wp-content/uploads/2017/05/06-1.jpg)