Przejdź do treści

Brzydota miast. Katowice

Polska pięknieje w oczach, a proces ten wyraźnie przyśpieszył od chwili, gdy nasz kraj stał się członkiem Unii Europejskiej. Nie zauważamy tego na co dzień, ale wystarczy spojrzeć na fotografie sprzed kilkunastu lat, by przekonać się, jak wielkie zmiany zaszły w przestrzeni polskich miast.

Katowice. Odtworzone, żelbetowe kielichy w nowej hali dworca kolejowego. Pierwotnie dźwigały dach hali wzniesionej w latach 70. XX wieku przez „Tygrysów”, zespół warszawskich architektów: Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusza Wierzbickiego. Z prawej toporna elewacja boczna nowej Galerii Katowickiej. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Odtworzone, żelbetowe kielichy w nowej hali dworca kolejowego. Pierwotnie dźwigały dach hali wzniesionej w latach 70. XX wieku przez „Tygrysów”, zespół warszawskich architektów: Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusza Wierzbickiego. Z prawej toporna elewacja boczna nowej Galerii Katowickiej. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Z prawej strony zdjęcia banalna architektura zewnętrzna Galerii Katowickiej. W głębi wejście do hali dworca kolejowego. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Z prawej strony zdjęcia banalna architektura zewnętrzna Galerii Katowickiej. W głębi wejście do hali dworca kolejowego. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Rozjeżdżony przez samochody, kompletnie zdewastowany chodnik przed dworcem kolejowym. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Rozjeżdżony przez samochody, kompletnie zdewastowany chodnik przed dworcem kolejowym. Fot. Jerzy S. Majewski

Nie wszystko jest jednak aż tak wspaniałe. Przestrzeń polskich miast nadal dewastowana jest bazarową estetyką rodem z lat 90. XX wieku, chaosem przestrzennym, koszmarnymi reklamami wielkoformatowymi i nieuporządkowanym parkowaniem. Nie do przewalczenia jest przepis obowiązujący w innych krajach, a zabraniający parkowania na chodnikach. Władze mało którego, polskiego miasta zdobyły się na usunięcie, czy też radykalne ograniczenie ruchu samochodowego w centrum.

Tu jednym z irytujących przykładów może być Zamość, gdzie już kilka lat temu, po zmianie prezydenta odrestaurowana starówka zamieniła się w niechlujny parking. Samochody pozostawiane są niemal na wszystkich ulicach, dewastując chodniki. Tymczasem historyczny Zamość ma powierzchnię znaczka pocztowego. Przemierzenie go w obrębie nowożytnych fortyfikacji, wraz z przecięciem Rynku zajmuje kilka minut. Zgodę na parkowanie na tak miniaturowej Starówce można wytłumaczyć chyba tylko wioskowymi kompleksami włodarzy miasta, dla których samochód stał się fetyszem.

Na moim blogu w nowym cyklu „brzydota miast” zamierzam wskazywać to, co jest w nich brzydkiego i irytującego. Na pierwszy ogień idą Katowice. Od razu zaznaczam, że są one jednym z moich ulubionych miast w Polsce. Mój stosunek do Katowic nacechowany jest ciepłymi uczuciami i jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Katowice pomijane zwykle na trasie wycieczek po Polsce, pociągają mnie atmosferą i architekturą. Secesja, modernizm lat 30. XX wieku, a także czasy socmodernizmu i współczesność pozostawiły tu po sobie dzieła wybitne. Wystarczy wspomnieć szeregi luksusowych kamienic sprzed 1939 r., drapacz chmur przy ul. Żwirki i Wigury, czy wznoszący się obok kościół garnizonowy. Czasy PRL-u to m.in. „Spodek” i „Superjednostka”. Pierwszy z budynków, mieszczący halę widowiskową i przypominający latający statek, jest moim zdaniem najwybitniejszą kreacją architektoniczną i konstrukcyjną lat 60. w Polsce. Drugi z budynków to mieszkalny mrówkowiec. Tyleż fascynujący, co przerażający mamucią skalą.

Także czasy najnowsze zaowocowały w Katowicach wyjątkowymi realizacjami. Sztandarowymi są trzy ogromne obiekty zbudowane jeszcze przed objęciem w Polsce rządów przez PiS, i tworzące oś kultury. Zbudowano je w miejscu zlikwidowanej przed laty kopalni Katowice. Zaraz za „Spodkiem” na oś kultury nadziano Międzynarodowe Centrum Kongresowe. Jest to mega obiekt przecięty „doliną” o zielonych zboczach. Przejście przez nią jest prawie jak wycieczka górska, choć może się też ona równie dobrze kojarzyć ze zrekultywowana hałdą. Dalej wznosi się gmach Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia z salą koncertową zamkniętą w skorupie przypominającej bryłę węgla. Wreszcie na zakończeniu osi natrafiamy na Muzeum Śląskie. Budynek, który nie ma w sobie nic z monumentalizmu. Ogromny, ale prawie niewidoczny na zewnątrz, gdyż tak jak kopalnia schowany jest pod ziemią.

Równie zjawiskowymi, współczesnymi obiektami są m.in.: gmach biblioteki Uniwersytetu Śląskiego oraz budynek uniwersyteckiego wydziału Radia i Telewizji. Ten ostatni należy do najlepiej wtopionych w otoczenie obiektów, jakie powstały w ostatnich latach w Polsce. Inną współczesną inwestycją, zakończoną przed kilku laty była przebudowa nawierzchni ul. 3 Maja oraz Rynku. Wyrugowano z nich ruch samochodowy. Jednocześnie, co fantastyczne, pozostawiono tramwaj!

W przestrzeni publicznej Katowic nie brak jednak brzydoty. Irytuje ona od pierwszych kroków po wyjściu z dworca kolejowego. Sam dworzec przed kilku laty został zmodernizowany i przebudowany. Niestety przy okazji zburzona została jego hala pasażerska. Nieremontowana przez lata, lepiła się od brudu. Pozostawała jednak nadal piękna. Zachwycała brutalistyczną architekturą z dachem wspartym na rzędach wysmukłych, żelbetowych filarów – kielichów. Kielichy, owszem, odtworzono, ale tylko kilka z nich można dziś nadal oglądać w pełnej krasie. Reszta znikła w brzuchu dostawionej do dworca galerii handlowej. Aż do bólu banalnej w swojej formie. Opuszczając dworzec, spójrzmy zatem na brzydotę Katowic.

Katowice. Wychodząc z dworca w kierunku centrum miasta, ulic 3 Maja i Stawowej od razu natykamy się na koszmarne reklamy wielkoformatowe. Całkowicie zasłaniają fasady wielu kamienic z początku XX wieku. Przykładem niech będzie ten dom przy Mickiewicza 22 u zbiegu z ul. Stawową. Jest to piękny, secesyjny budynek wzniesiony w 1906 r. według projektu firmy Perl & Trapp. Niestety od szeregu lat nie udało mi się go sfotografować w całości, tak aby nie zasłaniała go reklama wielkoformatowa. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Wychodząc z dworca w kierunku centrum miasta, ulic 3 Maja i Stawowej, od razu natykamy się na koszmarne reklamy wielkoformatowe. Całkowicie zasłaniają fasady wielu kamienic z początku XX wieku. Przykładem niech będzie ten dom przy Mickiewicza 22 u zbiegu z ul. Stawową. Jest to piękny, secesyjny budynek wzniesiony w 1906 r. według projektu firmy Perl & Trapp. Niestety od szeregu lat nie udało mi się go sfotografować w całości, tak aby nie zasłaniała go reklama wielkoformatowa. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Bramy kamienic na Stawowej nadal upstrzone są śmieciowymi szyldami i tablicami reklamowymi. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Bramy kamienic na Stawowej nadal upstrzone są śmieciowymi szyldami i tablicami reklamowymi. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Stawowa jest bodaj najbardziej zatłoczoną ulicą w mieście. Wolna od ruchu samochodowego, pełna ogródków kawiarnianych. W całości zabudowana wielkomiejskimi kamienicami z przełomu XIX i XX w. Niestety dominuje tu nadal estetyka bazarowa. Szyldy, reklamy i zużyta posadzka z cementowej kostki brukowej. Szyk elegancji wczesnych lat 90. XX wieku! Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Stawowa jest bodaj najbardziej zatłoczoną ulicą w mieście. Wolna od ruchu samochodowego, pełna ogródków kawiarnianych. W całości zabudowana wielkomiejskimi kamienicami z przełomu XIX i XX w. Niestety dominuje tu nadal estetyka bazarowa. Szyldy, reklamy i zużyta posadzka z cementowej kostki brukowej. Szyk elegancji wczesnych lat 90. XX wieku! Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Jak można przekonać się z tej fotografii, także niektóre podwórka kamienic przy Stawowej zdają się być zatokami bazaru z lat 90. XX w.
Katowice. Jak można przekonać się z tej fotografii, także niektóre podwórka kamienic przy Stawowej zdają się być zatokami bazaru z lat 90. XX w.
Katowice. Piękna, eklektyczna kamienica z 1893 r. u zbiegu Stawowej i 3 Maja. Wznosi się naprzeciwko Galerii Katowickiej. Nie dość, że oszpecana reklamami wielkoformatowymi, to jeszcze jej narożny hełm spłonął w 2002 r. Od tego czasu nie został on odtworzony. Zdjęcie zrobiłem przed kilku laty, gdy trwała wymiana nawierzchni ulicy 3 Maja. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Piękna, eklektyczna kamienica z 1893 r. u zbiegu Stawowej i 3 Maja. Wznosi się naprzeciwko Galerii Katowickiej. Nie dość, że oszpecana reklamami wielkoformatowymi, to jeszcze jej narożny hełm spłonął w 2002 r. Od tego czasu nie został on odtworzony. Zdjęcie zrobiłem przed kilku laty, gdy trwała wymiana nawierzchni ulicy 3 Maja. Fot. Jerzy S. Majewski
W Katowicach nie ma spójnego systemu w rodzaju warszawskiego MSI. Tabliczki z numerami domów są bardzo różne. Z reguły koszmarnie brzydkie. Tak jak tabliczka z naszego zdjęcia. Fot. Jerzy S. Majewski
W Katowicach nie ma spójnego systemu w rodzaju warszawskiego MSI. Tabliczki z numerami domów są bardzo różne. Z reguły koszmarnie brzydkie. Tak jak tabliczka z naszego zdjęcia. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Reklama o koszmarnej estetyce zaparkowana przy ul. Dworcowej. Sama Dworcowa (wznosi się przy niej remontowany obecnie gmach dawnego dworca kolejowego) ma charakter zaśmieconego parkingu. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Reklama o koszmarnej estetyce zaparkowana przy ul. Dworcowej. Sama Dworcowa (wznosi się przy niej remontowany obecnie gmach dawnego dworca kolejowego) ma charakter zaśmieconego parkingu. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Ulica Mariacka ma charakter deptaka. W całości zabudowana jest starymi kamienicami. Jej perspektywę od zachodu zamyka efektowana kamienica, od południa neogotycki kościół Niepokalanego Poczęcia NMP z ażurową wieżą w fasadzie. Mariacka mogłaby być jedną z najpiękniejszych ulic w Polsce z przełomu XIX i XX w. Niestety prezentuje się koszmarnie. I nie chodzi nawet o zaniedbane elewacje, ale niewyobrażalnie brudną i zdewastowaną nawierzchnię. Choć jest deptakiem z ogródkami kawiarnianymi, to tandetne, granitowe płyty są pokruszone przez wjeżdżające tu auta osobowe i samochody dostawcze. Jeżeli w takie miejsca dopuszcza się ruch samochodowy, to trzeba położyć porządną kostkę kamienną, taką, jaką miały ulice w XIX w. Jest ona bez porównania bardziej estetyczna i nie wymaga wymiany przez wiele dekad. W stanie obecnym Mariacka odstręcza. Ilekroć się na niej pojawiam, chcę z niej jak najszybciej uciec. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Ulica Mariacka ma charakter deptaka. W całości zabudowana jest starymi kamienicami. Jej perspektywę od zachodu zamyka efektowana kamienica, od południa neogotycki kościół Niepokalanego Poczęcia NMP z ażurową wieżą w fasadzie. Mariacka mogłaby być jedną z najpiękniejszych ulic w Polsce z przełomu XIX i XX w. Niestety prezentuje się koszmarnie. I nie chodzi nawet o zaniedbane elewacje, ale niewyobrażalnie brudną i zdewastowaną nawierzchnię. Choć jest deptakiem z ogródkami kawiarnianymi, to tandetne, granitowe płyty są pokruszone przez wjeżdżające tu auta osobowe i samochody dostawcze. Jeżeli w takie miejsca dopuszcza się ruch samochodowy, to trzeba położyć porządną kostkę kamienną, taką, jaką miały ulice w XIX w. Jest ona bez porównania bardziej estetyczna i nie wymaga wymiany przez wiele dekad. W stanie obecnym Mariacka odstręcza. Ilekroć się na niej pojawiam, chcę z niej jak najszybciej uciec. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Na Śląską oś kultury nanizane są trzy wybitne architektonicznie budynki. Jedne z najwspanialszych, jakie powstały w XXI w. w Polsce. Niestety środek założenia zajmuje mega parking. W kompleksie brakuje dużego, wielopoziomowego parkingu, który byłby schowany np. pod ziemią. W rezultacie pomiędzy siedzibą Narodowej Orkiestry Polskiego Radia a Muzeum Śląskim mamy wybetonowany plac w całości zastawiony przez parkujące auta. Oś kultury jest w tym miejscu przerwana i oszpecona. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Na Śląską oś kultury nanizane są trzy wybitne architektonicznie budynki. Jedne z najwspanialszych, jakie powstały w XXI w. w Polsce. Niestety środek założenia zajmuje mega parking. W kompleksie brakuje dużego, wielopoziomowego parkingu, który byłby schowany np. pod ziemią. W rezultacie pomiędzy siedzibą Narodowej Orkiestry Polskiego Radia a Muzeum Śląskim mamy wybetonowany plac w całości zastawiony przez parkujące auta. Oś kultury jest w tym miejscu przerwana i oszpecona. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Plac Sejmu Śląskiego. Widok sprzed budynku Urzędu Wojewódzkiego i dawnego Sejmu Śląskiego. W tle piękny, funkcjonalistyczny gmach dawnych Urzędów Niezespolonych, powstały w latach 1935-36 według projektu Witolda Kłębkowskiego. Jedno z najbardziej reprezentacyjnych miejsc w Katowicach dawno przestało być placem miejskim. Pełni ono funkcje parkingu. Hańbą jest, że stojący pośrodku Wojciech Korfanty (pomnik z 1999 r.) pełni tu rolę dziadka parkingowego. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Plac Sejmu Śląskiego. Widok sprzed budynku Urzędu Wojewódzkiego i dawnego Sejmu Śląskiego. W tle piękny, funkcjonalistyczny gmach dawnych Urzędów Niezespolonych, powstały w latach 1935-36 według projektu Witolda Kłębkowskiego. Jedno z najbardziej reprezentacyjnych miejsc w Katowicach dawno przestało być placem miejskim. Pełni ono funkcje parkingu. Hańbą jest, że stojący pośrodku Wojciech Korfanty (pomnik z 1999 r.) pełni tu rolę dziadka parkingowego. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Architektura lat 30. XX w. to w moim przekonaniu jeden z najcenniejszych zachowanych elementów dziedzictwa kulturowego Katowic. Symbolem dynamicznego rozwoju stolicy polskiego Śląska w czasach II RP jest drapacz chmur Urzędu Skarbowego przy ul. Żwirki i Wigury 15. Wzniesiony w latach 1929-1934 według projektu Tadeusza Kozłowskiego był przez krótką chwilę najwyższym budynkiem w Polsce. Niestety od dekad nie może doczekać się konserwatorskiego odświeżenia elewacji. Czarny od brudu sprawia wrażenie kocmołucha. Nie pozostaje w tym zaniedbaniu samotny. Równie smutno prezentują się fasady większości katowickich kamienic z lat 30. A przecież stanowią one jeden z najciekawszych zespołów luksusowej architektury modernistycznej z czasów II RP w Polsce. Odrestaurowanie tych budynków powinno być jednym priorytetów władz miasta. Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Architektura lat 30. XX w. to w moim przekonaniu jeden z najcenniejszych zachowanych elementów dziedzictwa kulturowego Katowic. Symbolem dynamicznego rozwoju stolicy polskiego Śląska w czasach II RP jest drapacz chmur Urzędu Skarbowego przy ul. Żwirki i Wigury 15. Wzniesiony w latach 1929-1934 według projektu Tadeusza Kozłowskiego był przez krótką chwilę najwyższym budynkiem w Polsce. Niestety od dekad nie może doczekać się konserwatorskiego odświeżenia elewacji. Czarny od brudu, sprawia wrażenie kocmołucha. Nie pozostaje w tym zaniedbaniu samotny. Równie smutno prezentują się fasady większości katowickich kamienic z lat 30. A przecież stanowią one jeden z najciekawszych zespołów luksusowej architektury modernistycznej z czasów II RP w Polsce. Odrestaurowanie tych budynków powinno być jednym priorytetów władz miasta. Fot. Jerzy S. Majewski