W Warszawie dziełem genialnego Duńczyka Bertela Thorvaldsena jest pomnik księcia Józefa Poniatowskiego. Dla Monachium Thorvaldsen wyrzeźbił posąg innego bohatera wojen napoleońskich. Księcia Leuchtenberg Eugeniusza Beauharnais’a, pasierba Napoleona Bonaparte.
Pomnik nagrobny księcia stanął w 1830 r., gdy władcą Bawarii był mecenas i znawca sztuki król Ludwik I Wittelsbach. Już wcześniej Ludwik powierzył Thorvaldsenowi rekonstrukcję brakujących fragmentów rzeźb pochodzących z greckiej wyspy Egina. Dla nich to architekt Leo von Klenze wzniósł klasycystyczny, „grecki” gmach gliptoteki, o którym piszę w jednym z poprzednich tekstów. 👇
Monachium. Nowe Ateny Ludwika I (część 1)
Także Klenze zaprojektował pomnik pasierba Napoleona z rzeźbą Thorvaldsena. Całość może uchodzić za jedno z wybitnych dzieł europejskiego klasycyzmu lat 20. XIX w.
Pomnik stanął w lewym ramieniu transeptu świątyni św. Michała. Obok katedry jest ona najwspanialszym kościołem w stolicy Bawarii. Łączy w sobie formy dojrzałego renesansu z wczesnym barokiem i manieryzmem, czytelnym zwłaszcza w fasadzie. W dobie kontrreformacji wznieśli go jezuici, zaś kamień węgielny w 1583 r. położył panujący w Bawarii książę Wilhelm V Wittelsbach. Nie bez powodu zwano go Pobożnym. Wilhelm V sam był wychowankiem jezuitów, fanatycznym katolikiem i zwolennikiem kontrreformacji. Modlitwa, kontemplacja, udział we mszy świętej, czytanie Biblii, to były stałe elementy rozkładu jego dnia. Jego fanatyzm religijny objawiał się m.in. w usunięciu protestantów z katolickiej Bawarii.
Finansowe wsparcie przez Wilhelma kontrreformacji, finansowanie działalności Towarzystwa Jezusowego i Kościoła w ogóle tak nadwyrężyło skarb księstwa, że ostatecznie książę Pobożny zmuszony został do abdykacji na rzecz swego syna Maksymiliana.
.
Projekt kościoła, jak to często bywało w przypadku świątyń jezuickich, być może został przysłany z Rzymu. Jego autor jest nieznany. Do budowy na miejscu został zaangażowany urodzony we Włoszech Friedrich Sustris, syn holenderskiego malarza.
Do 1589 r. zdołano ukończyć zasadniczą część kościoła z nawami oraz kaplicami bocznymi. Książę kazał dobudować jeszcze wieżę. Przy jej projektowaniu musiano popełnić błędy konstrukcyjne. W 1590 r. wieża runęła wprost na prezbiterium[1]. Ówcześni ludzie bliżej związani z naturą, uzależnieni od niej, różne wydarzenia losowe odbierali często w kategoriach znaków danych od Boga. Dla Wilhelma V Pobożnego oczywistym było nie to, że wieża miała wady konstrukcyjne, a to, że do jej zawalenia przyczyniła się Opatrzność, domagając się od księcia, aby sypnął pieniędzmi i odbudował kościół jeszcze większym i wspanialszym. Tak też się stało. Friedrich Sustris dodał ogromny transept oraz znacznie rozszerzył nowe prezbiterium. Tym sposobem powstał pierwszy manierystyczno-barokowy kościół, stanowiący wzór dla wielu jezuickich świątyń w krajach niemieckojęzycznych. Wnętrze do dziś imponuje ogromną, nieomal rzymską skalą.
Istotnym wydarzeniem w dziejach kościoła było wówczas przeznaczenie go na miejsce spoczynku kolejnych przedstawicieli rodu Wittelsbachów. Jako pierwsi mieli tu spocząć książę Wilhelm V i jego żona, księżniczka Renata Lotaryńska, córka księcia Franciszka Lotaryńskiego i Krystyny Oldenburg. Kolejni władcy Bawarii spoczywali w krypcie pod kościołem. Ostatecznie złożono tam szczątki 41 członków rodu. Gdy zaś blisko dwieście lat od podjęcia budowy świątyni, w 1773 r. papież Klemens XIV rozwiązał zakon Jezuitów, kościół stał się własnością rodu Wittelsbachów i świątynią dworską.
Powróćmy jednak do wieku XIX. W 1824 r. w Monachium zmarł pasierb Napoleona I, książę Leuchtenberg Eugeniusz (Eugène Rose) Beauharnais. Był synem cesarzowej Józefiny i jej pierwszego męża, generała na usługach rewolucji francuskiej Aleksandra de Beauharnais. Generała Aleksandra ostatecznie zjadła rewolucja, w imię której dowodził m.in. Armią Renu. Na pięć dni przed obaleniem i straceniem Robespierre’a, oddał głowę pod gilotynę na Place de la Concorde w Paryżu.
Napoleon po małżeństwie z Józefiną zaadoptował Eugeniusza. Jako osiemnastolatek, w 1799 r. Eugeniusz brał już udział w kampanii egipskiej Napoleona, a po ogłoszeniu się przez Napoleona cesarzem otrzymał godność księcia francuskiego z tytułem „Cesarskiej Wysokości”. Nie był przeznaczony do dziedziczenia tronu francuskiego. Napoleon w przyszłości widział go jednak na tronie włoskim. To sprawiło, że już w 1805 r. został on wicekrólem Italii, potem jeszcze księciem Wenecji. Wszystko się zmieniło, gdy Napoleonowi urodził się syn Napoleon II, tytułowany królem Rzymu. Eugeniusz stracił wtedy widoki na koronę włoską i otrzymał tytuł wielkiego księcia Frankfurtu, choć nie udało mu się tam odebrać władzy elektorowi Moguncji Karlowi von Dalbergowi.
W 1812 r. wraz z Napoleonem Eugeniusz dotrze aż do Moskwy, walcząc m.in. pod Aspern i Borodino. W chwili rozpoczęcia kampanii dowodził zgrupowaniem liczącym 85 tysięcy ludzi i 150 dział [2]. Później w krytycznym 1813 r. uczestniczył w bitwie narodów pod Lipskiem, tej samej, podczas której poległ książę Józef Poniatowski.
Kilka lat wcześniej, w 1806 r. Eugeniusz ożenił się z Augustą Amalią, córką króla Maksymiliana I Wittelsbacha, siostrą późniejszego króla Ludwika I. I to z tym małżeństwem, nie zaś z polami bitwy należy wiązać jego największe sukcesy dynastyczne. Augusta Amalia urodziła mu pięć córek i dwóch synów. I tak z czasem poprzez mariaże pierwsza z córek, Józefina została królową Szwecji, druga Amelia Augusta cesarzową Brazylii, trzecia Eugenia jedynie księżną Hohenzollern-Hechingen. Kariery nie udało się zrobić synowi Eugeniusza Karolowi Augustowi, który wprawdzie ożenił się z królową Portugalii Marią II da Gloria, ale zmarł dwa miesiące po przybyciu do kraju. Sam Eugeniusz obdarzony przez Maksymiliana I Wittelsbacha tytułem księcia (Herzoga) Leuchtenbergu i Eichstätt (w odróżnieniu od Prinza, czyli księcia krwi królewskiej) w pięknej Bawarii oddawał się już głównie przyjemnościom życia rodzinnego. Zmarł nieoczekiwanie na apopleksję w wieku zaledwie 43 lat.
Od śmierci księcia Eugeniusza do ukończenia jego grobowca w kościele św. Michała upłynęło sześć lat. Zamawiającą była wdowa po zmarłym, Augusta Amalia. Postać Eugeniusza, podobnie jak księcia Józefa Poniatowskiego odziana jest w antyczne, rzymskie szaty. Stoi on przed wrotami śmierci, trzymając w ręku wieniec. Jednak w odróżnieniu Poniatowskiego atrybuty wojenne zostały przez niego odłożone. Zbroja, hełm leżą u jego stóp. Jedynie miecz wciąż wisi u jego boku. Tak jakby został on już uwolniony od atrybutów zmagań wojennych z czasów napoleońskich. Za to ponad wrotami widnieje sentencja: „HONNEUR ET FIDELITÉ” (Honor i lojalność).
Postaci księcia towarzyszy siedząca muza historii Klio, zapisująca jego czyny oraz dwaj geniusze: życia oraz śmierci. Pierwszy z pochodnią uniesioną ku górze, drugi odwróconą do ziemi. Rzeźby te nie są już dziełem Thorvaldsena, lecz młodego wówczas Pietro Teneraniego, ucznia jego i Antonio Canovy. Dodajmy, że działający w Rzymie Tenerani z czasem stał się jednym z ulubionych rzymskich rzeźbiarzy portretujących polskich arystokratów. Między innymi Zygmunta Krasińskiego, Branickich czy Potockich.
[1] K. Wagner, A. Keller, St. Michales in München, Zurich 1983.
[2] Digby Smith, Napoleon przeciwko Rosji 1812, druga wojna polska, Zakrzewo 2012, s. 33.