Przejdź do treści

Herby miast na pokrywach włazów kanałowych

Patrzymy na nie codziennie. Depczemy je. Pokrywy włazów kanałowych
są nieodłącznym elementem infrastruktury miejskiej.

 

Elbląg. Fot. Jerzy S. Majewski
Elbląg. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Białystok. Fot. Jerzy S. Majewski
Białystok. Fot. Jerzy S. Majewski

 

 Gdańsk. Fot. Jerzy S. Majewski
Gdańsk. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Gdynia. Fot. Jerzy S. Majewski
Gdynia. Fot. Jerzy S. Majewski

Na Starej Ochocie, gdzie mieszkam, nie brak przedwojennych okrągłych pokryw do włazów kanałowych. Nie są może piękne, ale ciekawe. Żeliwne z czterema ćwiartkami wypełnionymi drewnem dębowym. To takie pokrywy odsuwano w czasie Powstania Warszawskiego, by zejść do kanałów. Powoli znikają z warszawskich ulic, ale nadal można je oglądać choćby na ulicy Kaliskiej przed domem nr 1, który w czasie Powstania zamieniony był w rodzaj powstańczej reduty. Niosą one zatem w sobie dodatkowy ładunek historyczny, nie zawsze niestety doceniany.

Te stare warszawskie pokrywy włazów kanałowych nazywane są „końskimi”. Nie od koni wszak, lecz od miasta Końskie, gdzie w latach międzywojennych od schyłku XIX w. po czasy PRL-u działały aż trzy odlewnie żeliwa. Były to: „Fabryka Odlewów Żelaznych, Maszyn Rolniczych i Wentylatorów”, „Fabryka Odlewów Żelaznych i Emaliernia <Słowianin>” oraz fabryka „Neptun”. We wszystkich produkowano niemal ten sam asortyment wyrobów. W tym rozmaite odlewy budowlane, kuchenne i piecowe oraz włazy kanałowe.

Po wojnie, w 1948 r. komuniści wszystkie trzy fabryki znacjonalizowali i połączyli w jeden duży zakład: „Koneckie Zakłady Odlewnicze”. Fabryka istnieje do dziś, choć obecnie jest to spółka skarbu państwa. Nadal produkowane są tu pokrywy do włazów kanałowych dla całej Polski. Są standardowe, i są specjalnie projektowane. Można je zidentyfikować po oznaczeniu „KZ”.

Zawsze duże wrażenie wywierają na mnie zachowane pokrywy z przedwojennymi napisami. Najwięcej w miastach „poniemieckich”. Były one przecież od dawna skanalizowane. Do dziś odnajdziemy takie stare pokrywy w Elblągu (odlane w zakładach Schichau), w Gdańsku, Olsztynie czy Wrocławiu. Ale w różnych polskich miastach można też natrafić na przykład na włazy kanałowe z napisami „Władysław Klimek” (Odlewnia Żeliwa Władysława Klimka w Krakowie, dziś ZREMB S.A.) czy „Józef Herzfeld i Karol Victorius”.

Ten ostatni zakład działał w Grudziądzu (dziś to Hydro Vacuum S.A.). Powstał już w 1862 r., w latach międzywojennych eksportował włazy także do Niemiec i rozsyłał je po całej Polsce. Kilka pokryw z nazwą firmy „Herzfeld & Victorius” można było przez wiele lat zobaczyć m.in. w Warszawie na terenie fabryki Polleny przy Szwedzkiej.

Tutaj jednak chcę zaprezentować niewielką galerię nie przedwojennych pokryw, lecz tych najnowszych, z herbami polskich miast. Zaczęły się one pojawiać na większą skalę kilkanaście lat temu. Dziś zobaczymy je niemal w każdym mieście w Polsce, liczącym co najmniej kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Uważam, że stanowią ważny element tożsamości miast.

 

Katowice . Fot. Jerzy S. Majewski
Katowice. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Kraków. Fot. Jerzy S. Majewski
Kraków. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Kutno. Fot. Jerzy S. Majewski
Kutno. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Łódź. Fot. Jerzy S. Majewski
Łódź. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Olsztyn. Fot. Jerzy S. Majewski
Olsztyn. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Skierniewice. Fot. Jerzy S. Majewski
Skierniewice. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Sopot. Fot. Jerzy S. Majewski
Sopot. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Zabrze. Fot. Jerzy S. Majewski
Zabrze. Fot. Jerzy S. Majewski