Kiedy zaczął rodzić się polski design? Jakie są jego ikony? Czym była nowoczesność u progu XX wieku? Na te i wiele innych pytań starają się odpowiedzieć dwie wystawy otwarte w końcu 2021 r. w Krakowie, w gmachu Muzeum Narodowego oraz w kamienicy Szołayskich.
Na obu zgromadzono przedmioty i dzieła sztuki pochodzące w przeważającej mierze ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie. Obydwie wystawy, w częściach dotyczących początku XX w., przed wybuchem pierwszej wojny światowej, skupiają się głównie na artystach z Krakowa, Lwowa czy Zakopanego oraz na przedmiotach codziennego użytku i dziełach sztuki powstających na terenie obdarzonej autonomią Galicji.
I choć prezentacje dalekie są od pełnej przekrojowości zjawisk w ówczesnej sztuce nowoczesnej na ówczesnych ziemiach polskich, to trudno się temu dziwić. Przecież to Kraków był kolebką polskiego designu, a epoka Młodej Polski to jeden z najbardziej oryginalnych momentów w dziejach naszej sztuki. Pod Wawelem działało Towarzystwo Polska Sztuka Stosowana i Warsztaty Krakowskie, zaś Podhale z Zakopanem i w mniejszym stopniu Karpaty Wschodnie z Huculszczyzną stały się źródłem inspiracji dla prób stworzenia polskiego stylu narodowego promieniującego na wszystkie trzy zabory.
Także w Krakowie w maju 1912 r. otwarta została pierwsza polska wystawa architektoniczno-designerska „architektury i wnętrz w otoczeniu ogrodowem”. Już sama jej nazwa tłumaczyła, że jest to miejsce prezentacji domów mieszkalnych wraz z wyposażeniem i ich otoczeniem. Wystawa trwająca kilka miesięcy, była artystyczną przepustką do nowoczesności. Nie sposób przecenić jej wpływu na rozwój polskiego designu, czy też architektury projektowanych miast ogrodów. Te ostatnie jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać wokół Warszawy przed wybuchem pierwszej wojny światowej (Ząbki, Brwinów, Młociny, Gołąbki). Niestety żadne z nich nie zostało ostatecznie zrealizowane.
Wystawa w Muzeum Narodowym
W gmachu Muzeum Narodowego w Krakowie można zobaczyć pierwszą z serii czterech wystaw pod wspólnym hasłem „4 x nowoczesność”. Mają się one odbywać co roku. Otwiera je prezentacja „Polskie style narodowe”. Nie uwzględnia ona przekroju wszystkich prób poszukiwania polskiego stylu narodowego, ograniczając się do kilku zjawisk.
Jak mówią organizatorzy, prezentację podzielono na pięć części: pierwsza odwołuje się do polskich strojów narodowych noszonych (głównie w Galicji) w drugiej połowie XIX w. W drugiej pokazano styl zakopiański, w trzeciej próby stworzenia stylu narodowego w oparciu o sztukę ludową huculszczyzny i Karpat wschodnich (tu głównym ośrodkiem tworzenia tego stylu był Lwów), zaś w kolejnych częściach, jak mówią twórcy ekspozycji, zaprezentowano „projekty promujące ideę stylu narodowego artystów z Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana i Warsztatów Krakowskich, oraz na zakończenie wyeksponowano znaczenie krakowskiej wystawy architektury i wnętrz, która odbyła się w Krakowie w 1912 roku, a także związki narodowej formy z opracowanym na ziemiach polskich językiem esperanto, który miał służyć komunikacji między różnymi narodami, podkreślając wartość treści zarówno uniwersalnych, jak i narodowych”.
Dodajmy tu, że polski styl narodowy w początkach XX w. nie powstawał w próżni. Podobne poszukiwania, czy to stylu narodowego, czy stylów regionalnych prowadzone były w wielu krajach europejskich. Zatem styl zakopiański, czy huculski wpisywał się w ogólnoeuropejski trend. A źródeł inspiracji poszukiwano zarówno w twórczości ludowej, jak i w zabytkach przeszłości. W architekturze polskiej początku XX w. były nimi nie tylko góralskie chałupy, łyżniki czy elementy stroju z Podhala, ale też w równym stopniu architektura ceglanego gotyku, renesansu z attykami grzebieniowymi, krużgankami, gotycko-renesansowymi oknami wawelskimi, pękatymi kolumienkami, a także architektura wczesnobarokowych kamienic, pałaców magnackich czy klasycystycznych dworków szlacheckich wypełnionych często biedermeierowskimi meblami.
Artyści, tacy jak Karol Tichy, odwołujący się do polskiej tradycji przy projektowaniu nowoczesnych mebli chętnie inspirowali się właśnie biedermeierem. To ten zasiedziały w dworkach, mieszczański styl, nie zaś modna secesja, wydawał się polskim inteligentom szczytem dobrego gustu. Było tak przed 1914 r. i pozostało tak w II Rzeczpospolitej.
Wystawa to też dobra okazja do spojrzenia na dystans, jaki dzielił style zakopiański czy huculski od sztuki nowoczesnej powstającej w kręgu Towarzystwa Polskiej Sztuki Stosowanej. Wprawdzie styl zakopiański obejmował wszelkie dziedziny twórczości artystycznej (motywy ludowe próbowano przenieść nawet na projekty damskiego obuwia) – trudno jednak wyobrazić go sobie jako odpowiedź na rodzące się potrzeby przemysłu masowo produkującego wyroby codziennego użytku. Kratka osłaniająca kaloryfer z powodzeniem mogła być projektowana w stylu zakopiańskim, ale w nowoczesnym budynku prezentowała się nieco karykaturalnie. Gdy pojawią się takie atrybuty nowoczesności, jak żelazko elektryczne, odkurzacz, radioodbiornik, czy nadwozie samochodu, styl zakopiański okaże się wobec nich bezradny.
Tymczasem artyści związani z krakowskim środowiskiem Sztuki Stosowanej, odwołując się do polskiej tradycji artystycznej, przetwarzając ją w duchu nowoczesności szukali nowych rozwiązań. Budowali w ten sposób podstawy nowoczesnego designu w Polsce. Wybuchnie on w pełni w Polsce dwudziestolecia międzywojennego, a polscy projektanci zostaną obsypani nagrodami już na wystawie w Paryżu w roku 1925.
Zacytujmy jeszcze fragment teksu kuratorskiego: „Ze względu na powiązanie nowego stylu z odkrywaniem natury w regionach uznawanych za narodowe enklawy, wystawa odnosi się także do treści ekologicznych i ich wpływu na kulturę współczesną, model domu czy architekturę wnętrz. Ma ona również, tak jak i kolejne wystawy z planowanego cyklu, pokazywać treści istotne dla współczesnych projektów modernizacji Polski, wskazując na ich historyczne konteksty i precedensy”. Te kolejne wystawy już teraz zapowiadają prezentowane w muzeum zabawne filmy, zarówno o stylach narodowych, jak i sztuce dwudziestolecia międzywojennego.
Wystawa w kamienicy Szołayskich
Drugą z wystaw otwartych w końcu 2021 r. w Krakowie możemy oglądać w oddziale Muzeum Narodowego w kamienicy Szołayskich przy Pl. Szczepańskim: „Galeria designu polskiego XX i XXI wieku” oraz „Przekroje”. Jest to tymczasowo galeria stała, co brzmi trochę dziwnie, ale stanowi ona przedsmak tego, co w przyszłości ma na nas czekać w muzeum designu i architektury, które ma powstać w dawnym Hotelu Cracovia. Przypomnijmy, że ten modernistyczny budynek zbudowany w latach 1960-1965 wg projektu Witolda Cęckiewicza został uratowany przed rozbiórką. Jego architektura zewnętrzna i wnętrza zostały zaprojektowane kompleksowo i w chwili powstania zachwycały oryginalnością. Zaprojektowano tu wszystko, od architektury, poprzez meble, mozaiki i dekoracje rzeźbiarskie, po sztućce w restauracji. Budynek stanowi zatem znakomite tło dla przyszłej, całościowej opowieści o polskim designie XX i XXI wieku.
Tymczasem wystawa w kamienicy Szołayskich jest skrótową opowieścią o tym zjawisku od czasów rodzenia się stylu zakopiańskiego po współczesność. Towarzyszy jej pogłębiona intelektualnie opowieść o architekturze polskiej od zarania nowoczesności po XXI w. Dotyka ona istoty architektury. Jej form, kontekstów, w jakich powstaje, uzależnienia od konstrukcji, technologii, metod budowy, uwarunkowań społecznych i funkcjonalnych po ekologię. Próbuje przetłumaczyć te zagadnienia. Wielką zaletą prezentacji jest też wyeksponowanie na niej sporych modeli wielu budynków.
Kiedy muzeum powstanie? Być może tymczasowo-stała wystawa będzie miała dugi żywot? Zarysowująca się na horyzoncie katastrofa gospodarcza, w jaką wpędza nas antydemokratyczna, antynowoczesna i antyintelektualna władza fatalnie wróży inwestycjom w kulturę.