Skip to content

Sezamie, zamknij się

Znikają warszawskie domy towarowe z czasów PRL-u. Najpierw zburzono Spółdzielczy Dom Towarowy „Feniks” przy Żelaznej. Potem SDH Sezam i wreszcie dawny CDT (Smyk). Teraz na rozbiórkę czeka pawilon meblowy „Emilia”.

„Emilia” według zapewnień inwestorów ma zostać odtworzona w parku przed Pałacem Kultury na osi ulicy Bagno. W te zapewnienia nie do końca dowierzam, ale być może tym razem się uda. Nie wróci za to Sezam. W jego miejscu powstaje biurowiec z niewielką częścią handlową. Poniżej kilka słów o „Sezamie” rozebranym na początku 2015 r.

 

SDH „Sezam”, Marszałkowska 126. Generalny projektant Ściany Wschodniej: Zbigniew Karpiński. Projekt „Sezamu”: arch. Andrzej Sierakowski z zespołem. Wnętrza: architekci Tadeusz Błażejowski, Roman Widera. Konstrukcja: inż. Jan Kopciowski. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego
SDH „Sezam”, Marszałkowska 126. Generalny projektant Ściany Wschodniej: Zbigniew Karpiński. Projekt „Sezamu”: arch. Andrzej Sierakowski z zespołem. Wnętrza: architekci Tadeusz Błażejowski, Roman Widera. Konstrukcja: inż. Jan Kopciowski. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

Spółdzielczy Dom Handlowy „Sezam” dwukrotnie zaznaczył się w dziejach kultury masowej w Polsce. Po raz pierwszy w roku 1976, gdy zagrał w „Przepraszam, czy tu biją?” – jednym z najlepszych filmów kryminalnych z czasów PRL-u w reżyserii Marka Piwowskiego. Po raz kolejny w 1992 r., gdy w miejscu tarasu kawiarni dobudowano postmodernistyczny aneks z pierwszym w Polsce barem McDonald’s.

Budowa Sezamu ciągnęła się przez niemal całą dekadę lat 60. W 1965 r. obserwowana była z okna sąsiedniego bloku przy Moniuszki przez ekipę Polskiej Kroniki Filmowej. Przez wiele miesięcy udało się wznieść zaledwie jedno piętro. Na budowie zwykle kręciło się po kilku robotników. Obijali się. Niewiele pracowali, a czas leniwie płynął. Nie widać też wielu maszyn budowlanych, a realizacja sprawiała wrażenie prowadzonej osławionym sposobem gospodarczym. Wreszcie budynek oddano do użytku 11 października 1969 r.

 

Tłum oczekujący na otwarcie SDH „Sezam” w 1969 r. Zdjęcie Grażyny Rutowskiej. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego
Tłum oczekujący na otwarcie SDH „Sezam” w 1969 r. Zdjęcie Grażyny Rutowskiej. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

Spółdzielczy Dom Towarowy Sezam był o połowę mniejszy od Domów Towarowych „Wars” czy „Sawa”. Składał się trzech kondygnacji nadziemnych i podziemia. Miał konstrukcję szkieletową, wylewaną na mokro. Sądząc ze scen oglądanych na zdjęciach Polskiej Kroniki Filmowej – wykonywaną w sposób partacki. Całość powstała na rzucie prostokąta o ścianach od Marszałkowskiej niewiele dłuższych od elewacji bocznych.

Na parterze znalazł się hol oraz na prawo od wejścia duży sklep samoobsługowy (w III RP był on już całkiem dobrze zaopatrzony). Wejście do niego wiodło też od ulicy Moniuszki. Z lewej strony holu ulokowano pierwotnie bar samoobsługowy z miejscami dla 260 osób oraz z zapleczem. Bar ten miał od strony Świętokrzyskiej taras, na który wchodziło się po ażurowych schodach. Ożywiał on elewację i zdecydowanie poprawiał urodę budynku.

 

Barmanka przy ekspresie w barze Sezam. Fotografia Grażyny Rutowskiej powstała w listopadzie 1969 r., miesiąc po otwarciu budynku. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego
Barmanka przy ekspresie w barze Sezam. Fotografia Grażyny Rutowskiej powstała w listopadzie 1969 r., miesiąc po otwarciu budynku. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

Wnętrze baru Sezam w 1969 r. Przy stoliku siedzi Maria Wtorkowska ze „Społem”. Zdjęcie Grażyny Rutowskiej. Za szybą widać wieżowiec PAST-y. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego
Wnętrze baru Sezam w 1969 r. Przy stoliku siedzi Maria Wtorkowska ze „Społem”. Zdjęcie Grażyny Rutowskiej. Za szybą widać wieżowiec PAST-y. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

Wnętrze klatki schodowej z naprzemiennie zamontowanymi schodami ruchomymi i stałymi. Na schodach delegacja spółdzielców z Egiptu. Zdjęcie Grażyny Rutowskiej z końca 1969 r. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

Przekroje SDH „Sezam”. Ilustracja wg „Architektura” 1970, nr 9
Przekroje SDH „Sezam”. Ilustracja wg „Architektura” 1970, nr 9

 

Wyższe kondygnacje stanowiły duże, pozbawione okien hale sprzedażne, w których można było dowolnie aranżować półki i lady. Tu trzeba podkreślić, że „Sezam” to bodaj pierwszy w Warszawie dom towarowy o bezokiennych ścianach kurtynowych. Tak projektowano w tym czasie na Zachodzie. W Niemczech Zachodnich potężne, bezokienne bloki domów towarowych zaczynały szpecić centralne ulice kolejnych miast. W Warszawie Domy Towarowe Centrum: Wars, Sawa i Junior miały szklane ściany elewacyjne, nadające| im wrażenie lekkości i nowoczesności. Tymczasem Sezam miał już inny charakter. Na szczęście jego skala zawsze była niewielka. „Ściany kurtynowe składają się z prefabrykowanych elementów ścian osłonowych w postaci płyt warstwowych o wymiarach 1,5 x 9,5 m w obramowaniu z ramy stalowej” – czytamy w miesięczniku „Architektura” z 1970 r.

Z zewnątrz to bezokienne pudło zdobiła okładzina z fałdowanej blachy aluminiowej mocowanej na drewnianych listwach klejonych do płyt warstwowych w odległości około 2 cm. Koszt jednego metra bezokiennej ściany osłonowej był o połowę niższy od kosztu szklanej elewacji, takiej jak w Domach Towarowych Centrum. To w dużym stopniu tłumaczy, dlaczego budowane w kolejnych latach domy towarowe tak bardzo zbrzydły. Ale był jeszcze jeden, ważniejszy powód. Czytamy o nim na łamach miesięcznika „Architektura”. Ową zaleta było powiększenie powierzchni handlowej o 15% ze względu na możliwość ustawienia regałów przy ścianach zewnętrznych. Dziś takie rozwiązanie to standard. Ale wielka, estetyczna zaleta architektury dawnych domów towarowych o przeszklonych ścianach, polegająca na odsłonięciu nocą ich wnętrz, pełnych światła, koloru i ruchu – odeszła w niepamięć.

Aluminium było w czasach Gomułki mocno reglamentowane. Zakazywano stosowania blach i profili aluminiowych w budownictwie. Jednak ślimacząca się przez całą dekadę budowa Ściany Wschodniej ulicy Marszałkowskiej była realizacją priorytetową. Ten fragment miasta miał stać się wizytówką stolicy Polski.

 

Wnętrze sali sprzedaży „Sezamu” w końcu 1969 r. Na zdjęciu stoisko z telewizorami. Pośrodku Tosca Lux, obok Fregata, w głębi na regałach widać Granit 101. Zdjęcie Grażyny Rutowskiej. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego
Wnętrze sali sprzedaży „Sezamu” w końcu 1969 r. Na zdjęciu stoisko z telewizorami. Pośrodku Tosca Lux, obok Fregata, w głębi na regałach widać Granit 101. Zdjęcie Grażyny Rutowskiej. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

Elewacje dopełniały elementy z ceramiki. Była to mozaika z zielonkawych, żółtych i lazurowych płytek ceramicznych. Mozaiki ujęły m.in. portale głównych wejść do budynku oraz narożnik budynku u zbiegu ul Moniuszki i pasażu na tyłach budynku. Wykonał je Tadeusz Błażejowski. – Mozaika w przyziemiu to efektowna, zielono-żółta okładzina wykonana z płytek ceramicznych – mówi historyk sztuki Paweł Giergoń, autor fundamentalnej dziś książki „Mozaika Warszawska” (Warszawa, wyd. Muzeum Powstania Warszawskiego, 2014).

Ale architektura zewnętrza Sezamu to nie tylko mozaiki. – Front sklepu rozświetlał po zmroku najnowocześniejszy w ówczesnej Polsce system świetlny. Były to charakterystyczne, spływające z góry kropki, które można było programować m.in. do wyświetlania krótkich komunikatów tekstowych – przypomina Paweł Giergoń. Do roku 2014, gdy budynek zamykano, przetrwały tylko trzy napisy neonowe: „Sezam”. Jeden duży i dwa mniejsze. – Nie zniszczymy neonów. Zdemontujemy je, poddamy konserwacji i po wzniesieniu w tym miejscu nowego budynku zamontujemy je ponownie nad wejściem do sklepu Sezam – obiecywał przed dwoma laty Rafał Szczepański ze spółki BBI Development NFI, wznoszącej nowy budynek.

 

Warszawa. Neon z napisem Sezam, tuż przed rozbiórką budynku. W tle widoczna mozaika. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Neon z napisem Sezam, tuż przed rozbiórką budynku. W tle widoczna mozaika. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Warszawa. Montaż neonu na SDH Sezam w 1969 r. Fot. Grażyna Rutowska. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego
Warszawa. Montaż neonu na SDH Sezam w 1969 r. Fot. Grażyna Rutowska. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

Warszawa. Elewacja SDH „Sezam” przed 2010 r. Aluminiowe blachy elewacyjne są szare od brudu. Poniżej widać mozaikę. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Elewacja SDH „Sezam” przed 2010 r. Aluminiowe blachy elewacyjne są szare od brudu. Poniżej widać mozaikę. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Architekturę Sezamu uzupełniał fragment pasażu dla pieszych zaprojektowany na tyłach budynku. Stanowił on rodzaj przedłużenia Pasażu Śródmiejskiego (dziś Wiecha). Tandetnie wykończony, brudny – od „urodzenia” sprawiał odstręczające wrażenie. Od tej strony też wiodło tylne wejście do „Sezamu”. Znacznie gorsze, z poobijanymi kafelkami i popsutymi drzwiami.

Przytoczmy jeszcze raz „Architekturę” z opisem wnętrz budynku mających jednolity charakter. „Obudowa z płyt paździerzowych i sklejek fornirowanych i lakierowanych. Pasy wykładziny mahoniowej nadają wnętrzom przytulność. Białe rastry na stropach podkreślają swym rytmem uporządkowaną przestrzeń sal sprzedaży. Sufity są podwieszone do belek konstrukcyjnych w celu zapewnienia dostępu do sieci instalacyjnych. Oświetlenie wmontowane w sufity przy zastosowaniu lamp jarzeniowych i reflektorów żarowych”.

Oczywiście dziś sufity podwieszane to standard. W latach 60. wciąż nowość. Samo wnętrze nigdy mi się nie podobało. Jakoś nie wyczuwałem wspomnianej wyżej przytulności. Sezam sprawiał wrażenie brudnego kopciuszka w porównaniu z Domami Towarowymi Centrum.

Za to jedna rzecz już chyba na całe życie zapadła mi w pamięci. To kuszący zapach pieczonych kurczaków. W latach 70. w samie na parterze, przy narożniku Marszałkowskiej z Moniuszki ustawiono chyba pierwszy w Warszawie rożen do pieczenia kurczaków. Porcję pieczonego kurczaka można było kupić z okienka, a kręcące się nad ogniem, przyrumienione kawałki mięsa widać było przez szybę z ulicy. Dziś takie rożny (niestety hermetyczne i nierozsiewające wokół kuszących zapachów) znajdują się w niemal każdej Biedronce. Za czasów Gierka była to nowość, tak jak hot dogi sprzedawane po 6 złotych z okienka w barze Crepes na Nowym Świecie. Zapach pieczonych kurczaków snuł się po fragmencie ulicy Moniuszki i Marszałkowskiej, a przyrumienione kawałki kurczaka widać było, jak kręcą się wokół własnej osi.

Te kręcące się kurczaki wciąż można oglądać w jednej ze scen filmu „Przepraszam, czy tu biją?” z 1976 r. W filmie Marka Piwowskiego wielokrotnie oglądamy budynek. Zarówno na zewnątrz, jak w środku. Kamera pokazuje m.in. sale sprzedaży widziane ze schodów ruchomych. Pokazuje też wnętrza magazynowe, zaplecze, brudne i nieprzyjazne. Wreszcie na dachu budynku rozgrywa się dramatyczna scena finałowa filmu.

 

SDH „Sezam”. Kasy w samie na parterze w 1969 r. Zdjęcia Grażyna Rutowska. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego
SDH „Sezam”. Kasy w samie na parterze w 1969 r. Zdjęcia Grażyna Rutowska. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

III RP weszła do Sezamu z McDonald’sem. Wtedy bryła budynku została gruntownie zmieniona. Rozebrano taras oraz część z barem samoobsługowym i dostawiono nową część o nieco postmodernistycznych formach. Architektura zewnętrza McDonald’sa była zdecydowanie nieudana i nijak nie pasowała do bryły Sezamu. Za to samo otwarcie baru stało się sensacją. Miało miejsce 17 czerwca 1992 r. i przyciągnęło nie tylko setki mieszkańców stolicy, ale też wiele postaci znanych z pierwszych stron gazet. Takie to były wtedy czasy! Polska dopiero wyrywała się z komunizmu i wchodziła na przyśpieszoną ścieżkę globalizacji.

Kolejne bary McDonald’sa powstały w Smyku (dawnym Cedecie), w Supersamie na Puławskiej i budynku Ikei w Al. Jerozolimskich. Dziś żadnego z tych barów już nie ma, a z wymienionych budynków ocalała jedynie dawna Ikea.

 

„Sezam” w ostatnich latach istnienia zamienił się w wieszak na reklamy, które zupełnie zniszczyły jego architekturę. Fot. Jerzy S. Majewski 2014
„Sezam” w ostatnich latach istnienia zamienił się w wieszak na reklamy, które zupełnie zniszczyły jego architekturę. Fot. Jerzy S. Majewski 2014

 

W marcu 2015 r. z „Sezamu” pozostała już tylko resztka. Fot. Jerzy S. Majewski
W marcu 2015 r. z „Sezamu” pozostała już tylko resztka. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Od połowu 2016 r. w miejscu zburzonego Sezamu trwa budowa nowego obiektu „Centrum Marszałkowska – Nowy Sezam”. Prace mają potrwać do 2018 r. Budynek będzie miał 11 kondygnacji, 40 m wysokości i 17 tys. m pod użytkowej. (Sezam miał 7600 m kw. powierzchni brutto). Z tego część handlowa to tylko trzy tysiące metrów. Inwestorem jest spółka BBI Development NFI (wchłonęła ona spółkę Juvenes).

Nowy sklep Sezam znaleźć ma się w podziemnej części budynku, a wejście do niego wieść będzie bezpośrednio z korytarzy stacji metra Świętokrzyska. Inwestorzy chcą zachować fragmenty mozaiki ze starego Sezamu. Te z fasady nie zostały odratowane. Udało się zdjąć mozaiki z przyziemia. – Są one znakomite. Trójwymiarowe. Wrócą do nowego budynku. Jednak już nie na elewacje. Te mają być szklane i mozaiki nie bardzo tam pasują. Znajdą się w holu budynku. W miejscu ogólnodostępnym. Ich powierzchnia jest na tyle duża, że będą odgrywały tam ważną rolę – zapewnił mnie przed dwoma laty architekt Krzysztof Tyszkiewicz. Plany te potwierdził Rafał Szczepański ze spółki BBI Development.

Autorami nowego budynku są architekci z biura architektonicznego Juvenes: Michał Adamczyk, Krzysztof Matwiejuk i Krzysztof Tyszkiewicz.

 

Wizualizacja Centrum Marszałkowska. Widok całości. Materiały Inwestora
Wizualizacja Centrum Marszałkowska. Widok całości. Materiały Inwestora

 

Wizualizacja Centrum Marszałkowska. Materiały Inwestora
Wizualizacja Centrum Marszałkowska. Materiały Inwestora

 

Wizualizacja Centrum Marszałkowska. Neon z napisem Sezam ma powrócić do nowego budynku. Materiały inwestora
Wizualizacja Centrum Marszałkowska. Neon z napisem Sezam ma powrócić do nowego budynku. Materiały inwestora

 

Architektura wznoszonego obecnie biurowca ma kilka ciekawych akcentów. Choćby przyziemie z mocnym podcieniem przypominające znakomite partery Domów Towarowych Centrum. Ciekawie zapowiadają się szklane elewacje. Jest on jednak za duży – jedynie dolna część bryły została tak uformowana, że nawiązuje skalą do Domów Towarowych Centrum. Całość jednak zasłoni stojące z tyłu budynki mieszkalne. A to przecież planowanie w dwóch skalach, niskiej od frontu i wysokiej w tle, stanowiło istotną cechę kompozycji Ściany Wschodniej. Jednym słowem, źle się stało, ponieważ realizacja to, po nieudanej przebudowie pasażu, kolejny krok do ostatecznej dekompozycji Ściany Wschodniej.