Przejdź do treści

Stambuł. Żelazna droga do Orientu

Dworzec kolejowy Sikreci (Sikreci Gari) porwał mnie aurą romantyzmu. Pustawy, średniej wielkości, nieszczególnie piękny. Wszystko to nic! To przecież ten dworzec był stacją końcową, punktem docelowym Orient Expresu.

Stambuł. Witraż. Świadek dawnej przeszłości dworca Sikreci. Fot. Jerzy S. Majewski
Stambuł. Witraż. Świadek dawnej przeszłości dworca Sikreci. Fot. Jerzy S. Majewski

Czy jakikolwiek inny pociąg w dziejach cywilizacji XIX i XX w. mógł się z nim równać? Był on cudowną maszyną przenoszącą mieszkańców Europy Zachodniej do krainy baśni i egzotyki. Orient Expres, opisywany w powieściach, powracający w kryminałach oraz filmach, uruchomiony został 4 października 1883 r. Wyruszał z Paryża, który pomimo klęski Francji w wojnie z Prusami (1870-71) nadal pozostawał stolicą świata. Już nie polityczną, nie biznesową, ale na pewno stolicą artystyczną.

Orient Express kojarzy mi się z długim stalowym jęzorem, za którego pośrednictwem ówczesny Paryż kosztował smaki i aromaty tureckiego Wschodu. Zresztą mocno w tym czasie europeizującego się. Dzielnice w pobliżu Sikreci Gari, pomimo bliskości pałacu Sułtanów oraz Wielkiego Bazaru, miały w sobie wiele z atmosfery miast południowej Europy. Ale dalej, za Bosforem zaczynał się już inny świat, do którego podróżni wędrowali, by urzeczywistnić swoje fantazje o haremach, derwiszach i ukrytych sezamach. Dodajmy jeszcze, że ekspres wyruszał z Paryża w takt Marsza Tureckiego Mozarta. Czy można sobie wyobrazić lepszy początek orientalnej przygody?

Orient Expres to też synonim arystokratycznego i wielkoburżuazyjnego luksusu tamtej epoki. Przechadzając się po peronach, spoglądając na barwne witraże w oknach, wyobrażałem sobie ludzi belle époque wysiadających na europejskim brzegu Bosforu i z miejsca porywanych atmosferą miasta. Pełnego gwaru, ruchu, będącego piorunującą mieszanką kultur, z górującymi w panoramie minaretami meczetów, z których rozlegał się śpiewny głos muezzinów, pięciokrotnie wzywających wiernych do modlitwy.

Sikreci Gari jest dla mnie niezwykły przez to, czym był, nie zaś przez swoją teraźniejszość, choć można tu dziś zjechać schodami ruchomymi na stację metra i tunelem pod Bosforem przedostać się z Europy do Azji. Budowa obecnej hali dworcowej zaczęła się 1888 r., kilka lat po uruchomieniu Orient Expresu. Prace trwały do roku 1890 i ukończono je zgodnie z projektem niemieckiego architekta Augusta Jasmunda, urodzonego w Meklemburgii.

Jasmund, zanim sporządził projekt, wysłany został do Stambułu celem badania architektury osmańskiej. Stąd architektura budynku jest mieszanką typowej, europejskiej architektury dworcowej doby historyzmu z motywami sztuki orientalnej. Gmach wyposażony w nowinki techniczne, w całości sprowadzone z krajów Europy Zachodniej tak zachwycił sułtana Abdülhamida II, że ten zaproponował architektowi przejście na jego służbę. O Jasmundzie nic jeszcze nie wiedziałem, zwiedzając dworzec. Chodziłem po peronach, fotografując współczesne składy, mimowolnie wypatrując Orient Expresu, który już tu nie przyjedzie.

Stambuł. Sikreci Gari. Współczesny pociąg podmiejski odjeżdża z okratowanego peronu. Dziś „Orient Expres” już stąd nie odchodzi. Fot. Jerzy S. Majewski
Stambuł. Sikreci Gari. Współczesny pociąg podmiejski odjeżdża z okratowanego peronu. Dziś „Orient Expres” już stąd nie odchodzi. Fot. Jerzy S. Majewski.
Do współczesnego Stambułu turyści przylatują samolotami Fot. Jerzy . Majewski
Do współczesnego Stambułu turyści przylatują samolotami Fot. Jerzy S. Majewski.