Skip to content

Szlakiem modernizmu. Skromnie w alei luksusu. Warszawa, Al. Przyjaciół 4

Kamienica w Al. Przyjaciół 4 była ostatnim przedwojennym adresem Lody Halamy, tancerki, choreografki i primabaleriny Teatru Wielkiego w Warszawie. Mieścił się też tutaj konsulat Portugalii.

Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Widok ogólny kamienicy (pośrodku zdjęcia). Budynek, podobnie jak sąsiednie domy, ma cofniętą ostatnią kondygnację. Leżące, trójskrzydłowe okna i poziome pasy gzymsów z obróbką blacharską nadają fasadzie wrażenie kompozycji horyzontalnej, charakterystycznej dla funkcjonalizmu. Przejazd bramy z wejściem na klatkę schodową umieszczony został asymetrycznie z boku budynku. Kamienicę poprzedza przedogródek, wspólny dla całej pierzei. Elewacja budynku wykończona została tynkiem. Tymczasem fasady sąsiednich domów w Al. Przyjaciół 6 (z lewej) oraz Koszykowej 10 (z prawej) wyłożone są piaskowcem. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Widok ogólny kamienicy (pośrodku zdjęcia). Budynek, podobnie jak sąsiednie domy, ma cofniętą ostatnią kondygnację. Leżące, trójskrzydłowe okna i poziome pasy gzymsów z obróbką blacharską nadają fasadzie wrażenie kompozycji horyzontalnej, charakterystycznej dla funkcjonalizmu. Przejazd bramy z wejściem na klatkę schodową umieszczony został asymetrycznie z boku budynku. Kamienicę poprzedza przedogródek, wspólny dla całej pierzei. Elewacja budynku wykończona została tynkiem. Tymczasem fasady sąsiednich domów w Al. Przyjaciół 6 (z lewej) oraz Koszykowej 10 (z prawej) wyłożone są piaskowcem. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Tynkowana fasada kamienicy w Al. Przyjaciół 4 z przedogródkiem (dom pośrodku zdjęcia). Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Tynkowana fasada kamienicy w Al. Przyjaciół 4 z przedogródkiem (dom pośrodku zdjęcia). Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Aleja Przyjaciół w końcu lat 30. XX w. na wielokrotnie publikowanym zdjęciu Czesława Olszewskiego. Na fotografii widać całą nieparzystą pierzeję ulicy zakończonej ogrodzeniem Pałacyku Sobańskich. Niewidoczna na zdjęciu kamienica pod nr. 4 znajduje się po drugiej stronie ulicy. Fot. Czesław Olszewski. IS PAN
Warszawa. Aleja Przyjaciół w końcu lat 30. XX w. na wielokrotnie publikowanym zdjęciu Czesława Olszewskiego. Na fotografii widać całą nieparzystą pierzeję ulicy zakończonej ogrodzeniem Pałacyku Sobańskich. Niewidoczna na zdjęciu kamienica pod nr. 4 znajduje się po drugiej stronie ulicy. Fot. Czesław Olszewski. IS PAN
Tak wyglądał początek Al. Przyjaciół od strony Koszykowej zimą z 1939 na 1940 r. (kamienice nr 1 i 3, drugi z budynków ucierpiał głównie na skutek utraty szyb). Domy zostały wyremontowane kilka miesięcy po zakończeniu działań wojennych. Wiadomo, że poważnym uszkodzeniom uległ też dom Regulskich w Al. Przyjaciół 8. Wydaje się, że kamienica pod nr. 4 nie doznała większych uszkodzeń. Ale na pewno też utraciła wszystkie szyby w oknach. Pozytyw ze zbiorów autora.
Tak wyglądał początek Al. Przyjaciół od strony Koszykowej zimą z 1939 na 1940 r. (kamienice nr 1 i 3, drugi z budynków ucierpiał głównie na skutek utraty szyb). Domy zostały wyremontowane kilka miesięcy po zakończeniu działań wojennych. Wiadomo, że poważnym uszkodzeniom uległ też dom Regulskich w Al. Przyjaciół 8. Wydaje się, że kamienica pod nr. 4 nie doznała większych uszkodzeń. Ale na pewno też utraciła wszystkie szyby w oknach. Pozytyw ze zbiorów autora

Aleja Przyjaciół może uchodzić za jedną z najbardziej eleganckich ulic w Warszawie końca lat 30. XX w. Niewielka i ślepa, została zaprojektowana i zrealizowana z pełną konsekwencją. Każda kamienica zaprojektowana została indywidualnie, wszystkie jednak tworzą harmonijną całość, stanowiąc przykład zabudowy utrzymanej w duchu późnego funkcjonalizmu. Budynki o wyrównanym gabarycie wykończone zostały z najwyższą starannością z użyciem solidnych materiałów wykończeniowych i poprzedzone przedogródkami spiętymi ze sobą wspólnym murkiem i niskim, metalowym ogrodzeniem.

Przestrzenią ulicy tyleż zachwycał się, co pisał o niej z przekąsem Juliusz Żórawski w artykule poświęconym zaprojektowanej przez siebie funkcjonalistycznej kamienicy pod nr. 3.

„Domy (…) zgodnie z sympatyczną deklaracją podpisaną przez architektów z Alei Przyjaciół w gabinecie dyrektora byłej Regulacji, wyglądają z małymi wyjątkami harmonijnie i ‘epokowo’, tzn. obrazują pewną epokę trochę zresztą już mijającą.

Gdyby taka uliczka powstała na Zachodzie, pielgrzymki architektów ze Wschodu dawałyby zarobić grube pieniądze Pertzowi i Kodakom, a pisma drukujące na świetnym kredowym papierze pełne byłyby reprodukcyj i artykułów krytycznych. My jednak, pamiętając słowa proroka Izajasza w wielkiej skromności uśmiechamy się tylko do piaskowcowych okładzin i mając na uwadze jedynie piekiełka budowlane, niepokój o zdrowie i życie robotników, kłopoty z firmami, sprawdzanie rachunków, uprzejme rozmowy z klientami, wysokie koszta budowy i wściekłość na instalatorów, którzy dzięciołują najlepsze tynki, nie mamy czasu wśród tych nastrojów na cieszenie się tym, co się udało wymyślić” – pisał Żórawski na łamach „Architektury i Budownictwa” z 1938 r.

Kamienica pod nr. 4 ma bardziej zachowawczą architekturę od swoich sąsiadów. Powstała na zlecenie Towarzystwa Inżynieryjno-Budowlanego „Rozbudowa”. Zaprojektował ją architekt Aleksander Więckowski, mający pracownię przy Klonowej 14. Z zewnątrz budynek wydaje się być najskromniejszym przy ulicy. Jego elewacje otynkowano, ożywiając ścianę boniowaniem płytowym. Balustrady balkonów są proste. Wyróżnia się jednak niezwykle dekoracyjna krata bramy zupełnie nieprzystająca do ascetycznej, modernistycznej architektury kamienicy. Budynek, podobnie jak sąsiednie kamienice, nie ma oficyn, a jego tylna strona wychodzi na otwartą, wewnętrzną stronę bloku zabudowy pomiędzy Al. Przyjaciół, Koszykową i ul. św. Teresy.

Wraz z kamienicą Regulskich pod nr. 8 dom ten był jednym z dwóch w Al. Przyjaciół z przejazdem bramnym wiodącym na podwórko. Przy tym poziom podwórka jest niżej od poziomu ulicy. Wejście na klatkę schodową prowadzi z bramy i poprzedzone zostało przeszklonym podcieniem wspartym na słupie. Wnętrza też są skromniej wykończone, a posadzki w przejeździe bramnym i na klatce wykonano z biało-czarnego lastryko. Drzwi do mieszkań były fornirowane, podobnie jak w innych eleganckich kamienicach warszawskich. Być może obecny stan budynku różni się jednak od przedwojennego, a budynek został w wersji uproszczonej odremontowany po uszkodzeniach wojennych.

Najsłynniejszą mieszkanką kamienicy była wspomniana już Loda Halama (Leokadia Halama). Słynęła nie tylko z tańca, scen teatralnych, rewiowych czy srebrnego ekranu (przed 1939 r. zagrała w dziesięciu filmach), ale też z ponoć najdłuższych nóg w Polsce. A właściwie nie nóg, lecz jak to wówczas mawiano i pisano, „nóżek”. Określenie to nieco mnie razi i kojarzy mi się garmażeryjnie, ale zarówno w kinie, literaturze wspomnieniowej, jak i prasie przed rokiem 1939 dość powszechnie używano tego zwrotu. O Lodzie Halamie w tym miejscu nie będę się rozpisywał, gdyż wspominałem o niej i jej siostrach już wielokrotnie na łamach cyku „Warszawa nieodbudowania” w „Gazecie Stołecznej”.

Loda Halama w tańcu. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Loda Halama w tańcu. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Loda Halama. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Loda Halama. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Loda Halama. „Kino”
Loda Halama. „Kino”
Artykuł o „fabryce pięknych nóżek”, zamieszczony na łamach nr. 1 z 1937 r. tygodnika „Kino”
Artykuł o „fabryce pięknych nóżek”, zamieszczony na łamach nr. 1 z 1937 r. tygodnika „Kino”

Warto za to przypomnieć tu zapomnianą już dziś sąsiadkę pięknej gwiazdy, tancerkę i aktorkę Irenę Kamieniecką. Pisano o niej, że ma smukłą figurę, twarz o rysach rasowych i delikatnych, ujmujących i powabnych.

Filmowcy odkryli ją dzięki konkursowi urządzonemu kilka lat wcześniej przez tygodnik „Kino”. Redakcja przyznała jej wówczas tytuł wicekrólowej. Wkrótce pojawiła się w króciutkim epizodzie w komedii „Ada to nie wypada”. Do konkursu „Kina” nie trafiła jednak przypadkiem.

„Zaczęło się od tego, że Irena Kamieniecka ukończyła pensję. Gdy już miała maturę, otrzymała zezwolenie na poświęcenie się sztuce. Zaczęła od tańca. Uważała go słusznie za wstęp niezbędny do filmu i sceny. Wstąpiła więc do szkoły tańca artystycznego. Okazała się bardzo zdolna. Wraz z elitą zespołu jeździła nawet na międzynarodowy konkurs do Wiednia” – pisał tygodnik „Kino”.

Już po epizodzie filmowym Irena Kamieniecka wstąpiła do PIST (Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej), który ukończyła zaledwie rok później, w 1937 roku! To, co innym zajmowało trzy lata, jej zajęło rok, w tracie którego zdała wszystkie wymagane egzaminy. Nie jest zatem prawdą informacja zawarta w encyklopedii teatru polskiego, jakoby nie miała wykształcenia teatralnego, a powodzenie zawdzięczała jedynie korzystnym warunkom scenicznym. Swój sukces zawdzięczał bowiem zarówno zdolnościom, jak i ogromnej pracy. Kamieniecka była żoną lekarza Piotra Wertheima. Zapewne obie tancerki, Kamieniecka i Loda Halama, odwiedzały się w swoich mieszkaniach w Al. Przyjaciół.

Tancerka i aktorka Irena Kamieniecka. Kino 1937, nr 34
Tancerka i aktorka Irena Kamieniecka. Kino 1937, nr 34

Drogie lokale w eleganckiej i zacisznej Al. Przyjaciół chętnie wynajmowali dyplomaci i placówki dyplomatyczne. Przy Koszykowej 10 mieściła się ambasada Węgier. W sąsiadującym z nią domu w Al. Przyjaciół 4 mieszkał z kolei adwokat Klemens Skalski. Pełnił on godność honorowego wicekonsula Portugalii. W jego mieszkaniu, albo tuż obok w tym samym domu działał konsulat portugalski. W konsulacie bywał często szef Skalskiego, ambasador Portugalii César de Sousa Mendes. Był on bratem Aristidesa de Sousa Mendesa, który po klęsce Francji w 1940 r. jako konsul portugalski w Bordeaux zignorował polecenia władz w Lizbonie i wydał tysiące wiz portugalskich ludziom uciekającym przed Niemcami, w tym wielu obywatelom polskim. (Dramatyczną historię Aristidesa de Sousa Mendesa opisała Iza Klementowska w znakomitej książce „Samotność Portugalczyka”, wydanej przez „Wydawnictwo Czarne”).

Ambasador i poseł nadzwyczajny Portugalii w Polsce – Cesare de Sousa Mendes na Zamku królewskim w trakcie uroczystości złożenia listów uwierzytelniających prezydentowi Ignacemu Mościckiemu. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ambasador i poseł nadzwyczajny Portugalii w Polsce – Cesare de Sousa Mendes na Zamku królewskim w trakcie uroczystości złożenia listów uwierzytelniających prezydentowi Ignacemu Mościckiemu. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Skalski urządzał czasem w konsulacie rauty. Ich ozdobą i bywalczynią bywała Cecylia Ruy Barbosa, żona pierwszego sekretarza ambasadora Brazylii – Joao Ruy Barbosa. Mieszkała zaledwie kilka domów dalej, w Al. Przyjaciół 9.

„To smukła pani o figurce, która mogłaby być premiowana na paryskim konkursie magazynów mód. Włosy złociste. Oczy błękitne, zupełnie polskie.

– Gdy wyjeżdżałam do Polski powiedzieli mi, że będą mnie brali za Polkę.

Z domu jest Licarione, a jej rodzina wywodzi się z Włoch” – czytamy w tygodniku „As” z 1939 r.

Pośród mieszkańców kamienicy w książce telefonicznej z 1939 r. widnieje też obco brzmiące nazwisko Akimitu Oda.

We wrześniu 1939 r. na Al. Przyjaciół spadły niemieckie pociski. Część budynków została uszkodzona, ale jeszcze w czasie okupacji przystąpiono do ich remontów.

W czasie drugiej wojny światowej wspomniani wyżej mieszkańcy kamienicy znaleźli się za granicą. Dyplomaci zostali zmuszeni do opuszczenia Polski. Wiadomo, że Klemens Skalski już w pierwszej połowie października 1939 r. jako konsul portugalski w Warszawie wyruszył z misją rządu portugalskiego do Paryża. Bardzo prawdopodobne, że w kolejnych miesiącach służył informacjami, a może też pomagał w wydawaniu wiz portugalskich obywatelom polskim, którzy stali się uchodźcami.

Z kolei Loda Halama dopiero po tragicznej śmierci swego męża George’a Golembiowskiego w 1943 r., wyjechała do Szwajcarii. Zaraz po zakończeniu wojny znalazła się w Wielkiej Brytanii i stała się jedną z najbardziej popularnych postaci w emigracyjnym „polskim Londynie”. Wreszcie dotarła do Los Angeles. Pod koniec życia, w 1985 r. powróciła do Warszawy. Umarła w naszym mieście 13 czerwca 1996 r. Z kolei Irenę Kamieniecką los rzucił aż do Ameryki Południowej, gdzie zmarła około 1970 r.

Tymczasem mieszkania w Al. Przyjaciół zajmowali okupanci niemieccy. Jak mówił mi przed kilku laty Jerzy Regulski, mieszkający tuż obok, w domu pod nr. 8, Niemcy zaczęli zajmować mieszkania w roku 1941. Zaczęli wtedy tworzyć dzielnicę niemiecką. – Wybierali sobie mieszkania. Dawali ludziom kilka dni czy tygodni na przeprowadzkę i sami się tu wprowadzali – wspominał Jerzy Regulski.

Po zakończeniu wojny zniszczenia domów były stosunkowo niewielkie. W pobliżu w Al. Ujazdowskich i ul. św. Teresy ulokował się Urząd Bezpieczeństwa, a w ocalałych burżuazyjnych domach zamieszkało wówczas wielu funkcjonariuszy Urzędu i przedstawicieli nowych władz komunistycznych, ale też nieco znanych artystów i ludzi kultury.

Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Fragment elewacji. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Fragment elewacji. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. AL. Przyjaciół 4. Fragment przejazdu bramnego z bardzo dekoracyjną, kutą kratą bramy. Ściany przejazdu zostały wytynkowane i ożywione płytami boniowania. Niestety efekt psują niczym nie zamaskowane, powojenne skrzynki instalacyjne. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. AL. Przyjaciół 4. Fragment przejazdu bramnego z bardzo dekoracyjną, kutą kratą bramy. Ściany przejazdu zostały wytynkowane i ożywione płytami boniowania. Niestety efekt psują niczym nie zamaskowane, powojenne skrzynki instalacyjne. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Wnętrze przejazdu bramnego. Posadzka z lastryko z często powielaną w latach 30. XX w. czarną kratownicą. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Wnętrze przejazdu bramnego. Posadzka z lastryko z często powielaną w latach 30. XX w. czarną kratownicą. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Na suficie przejazdu bramnego zaprojektowany został plafon z ukrytym źródłem światła. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Na suficie przejazdu bramnego zaprojektowany został plafon z ukrytym źródłem światła. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Wnętrze przejazdu bramnego. Fragment przeszklonego podcienia z wejściem na klatkę schodową. Jeszcze w latach 80. słup podpierający podcień, podobnie jak framugi szklanej ściany, był czarny. Być może pierwotnie słup dźwigający podcień wyprawiony był lastrykiem. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Wnętrze przejazdu bramnego. Fragment przeszklonego podcienia z wejściem na klatkę schodową. Jeszcze w latach 80. słup podpierający podcień, podobnie jak framugi szklanej ściany, był czarny. Być może pierwotnie słup dźwigający podcień wyprawiony był lastrykiem. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Wnętrze przejazdu bramnego. Fragment przeszklonego podcienia z wejściem na klatkę schodową. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Al. Przyjaciół 4. Wnętrze przejazdu bramnego. Fragment przeszklonego podcienia z wejściem na klatkę schodową. Fot. Jerzy S. Majewski