Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia. Nad Bergen zapadł zmierzch, a szklana elewacja o doskonałych proporcjach i poziomych pasach okien rozbłysła światłem.
Budynek domu towarowego „Sundt”, stojący przy głównym placu miasta Torgallmenningen pomiędzy wylotami dwóch ulic, od razu skojarzył mi się z warszawskim CDT-em, pełnymi ekspresji szklanymi pałacami domów towarowych projektu Ericha Mendelsohna (m.in. Kaufhaus Petersdorff we Wrocławiu i Schocken w Stuttgarcie) oraz w największym stopniu z domem towarowym „De Bijenkorf” w Rotterdamie (projekt Willema M. Dudoka), zniszczonym przez Niemców 14 maja 1940 r. w trakcie bombardowania miasta.
Wszystkie te domy towarowe to niejako gra w tej samej orkiestrze, choć na różnych instrumentach. Każdy inny, ale wszystkie były podręcznikowym dziełami funkcjonalizmu. Nie zamierzam w tym miejscu dokonywać analizy porównawczej budynków, lecz rozpoczynając cykl wycieczek szlakiem funkcjonalizmu od Władywostoku i Jekaterynburga, poprzez Stambuł do Lizbony zwracam uwagę na absolutnie doskonałą architekturę domu towarowego „Sundt”. Nie kryję przy tym zazdrości.
Dom Towarowy „Sundt” jest w pełni oryginalny i nie zmienił swej funkcji, tak jak stało się to z warszawskim CDT-em, który wprawdzie odzyskał olśniewającą urodę elewacji, lecz w środku po rozbiórce i odbudowie jest zupełnie nowym obiektem. Tymczasem „Sundt” pozostał sobą. Od 1988 r. znajduje się w rejestrze zabytków, a ochronie podlegają nie tylko jego konstrukcja i elewacje zewnętrze, ale też zachowane elementy pierwotnego wystroju wnętrza. Dziś budynek należący do firmy DNB Naeringseiendom AS uważany jest z jeden z najważniejszych przykładów dziedzictwa architektonicznego funkcjonalizmu w Norwegii.
Inwestorem budynku wzniesionego aż na trzech posesjach była firma kupiecka założona w Bergen w roku 1846 r. przez Chrystiana Sundta. Dom towarowy zaprojektowany w 1936 r., otwarty został 18 lipca 1938 r. Osiem lat wcześniej w Rotterdamie Dudok wzniósł wspomniany wyżej, funkcjonalistyczny, szklany pałac Domu Towarowego „De Bijenkorf”. To na nim wzorował się Per Grieg – projektant „Sundta” w Bergen.
Obydwa budynki zaprojektowano jako wydłużone prostopadłościany, rozrzeźbione, leżące pudła przypominające nieco potężne statki dryfujące po miejskiej przestrzeni. Miały też wszystkie cechy architektury funkcjonalizmu. Żelbetowe szkielety konstrukcyjne zapewniające wolny plan i dowolne kształtowanie szerokich kondygnacji handlowych, płaskie dachy oraz poziome pasy okien zamieniające po zmroku budynki te w błyszczące potokami światła „kryształowe pałace”. W swoiste „muzea współczesności”. Potoki światła w latach 30. XX w. musiały wywierać ogromne wrażenie, zwłaszcza w mieście niezbyt wielkim, jakim było Bergen. W dzień wielkie okna wpuszczały mnóstwo światła do środka. Dopiero kilkadziesiąt lat później, w latach 60., domy towarowe na świecie zaczęto odcinać od światła dziennego zamieniając je w paskudne, bezokienne pudła ze sztucznym oświetleniem w środku.
Dudok, projektując dom towarowy w Rotterdamie, wzbogacił go kłującą niebo wysmukłą żelbetową wieżą-masztem. Tu skojarzenia z okrętami były aż nadto wyraźne. Kilka lat później Grieg powtórzył wieżę, choć zlokalizował ją w nieco innym miejscu, na narożniku budynku od strony placu. Wieża wysoka na 40 metrów zwieńczona jest rzeźbą „Merkurego” dłuta Sofusa Madsena. Wytycza ona środek ciężkości kompozycji. Przyciąga uwagę przechodniów, podobnie jak w domach towarowych Ericha Mendelsohna miały ją przykuwać ekspresyjnie zaokrąglone szklane wieże-narożniki.
Budynek zachwycał nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi. Sześć pięter połączyły schody ruchome oraz windy. Ciągnące się przez całą długość przyziemia szklane witryny otrzymały efektowne narożniki z giętych szyb i rozdzielone zostały trzema przestronnymi wejściami o obrotowych drzwiach.
W Norwegii funkcjonalizm i styl międzynarodowy narodził się i rozwijał w tym samym czasie, co w Polsce i innych krajach Europy, a jego „wybuch” nastąpił już po roku 1930. Jednak pierwsze, znakomite realizacje w tym stylu, tak jak w Warszawie datują się już na schyłek lat 20. XX w. Do podręcznikowych przykładów norweskiego funkcjonalizmu należały budynki dwóch restauracji w Oslo. „Skansen” (dziś nie istnieje) i „Ekberg”. Obie projektu Larsa Backera. Bardzo wczesne. Ukończone w 1928 r. Pełnią one w historii architektury norweskiego funkcjonalizmu równie pionierską rolę, jak w Polsce wille projektu Bohdana Lacherta i Jerzego Szanajcy: Szyllera przy Wale Miedzeszyńskim 756 (1928) i Katowickiej 9 (1928-29). Rekonstrukcję restauracji „Skansen” można zobaczyć na krótkim filmie na Youtubie. Wystarczy wpisać: „Lars Backer Skansen 1927.
„Sundt” jest chyba najbardziej pomnikowym z dzieł funkcjonalizmu w Bergen. Ale w mieście nie brakuje innych efektownych budynków z lat 30. Tworzą harmonijną zabudowę kilku ulic w ścisłym centrum miasta. Choć bardzo proste, mają w sobie wiele elegancji. Często minimalistyczne, bazują raczej na dobrych proporcjach.
Na mnie największe wrażenie wywarły tu dwie realizacje urodzonego w Bergen i wykształconego w Sztokholmie architekta Leifa Grunga. Funkcjonalistyczny magazyn Blaauwgården z 1936 wznoszący się nad brzegiem zatoki ze starym portem w Bergen oraz zbudowany w tym samym roku, ogromny kompleks mieszkaniowy Kalmarhuset z 1936 r. Los Leifa Grunga przypomina mi tragiczne losy wielu Polaków. Architekt prowadził czynną działalność w czasie okupacji niemieckiej Norwegii. Po klęsce Niemiec został posądzony o kolaborację z okupantami i wydalony ze Stowarzyszenia Architektów w Bergen. Załamany popełnił samobójstwo. Wkrótce zaczęły się powroty norweskich jeńców wojennych z Niemiec. Ci potwierdzili, że architekt zaangażowany był w czasie okupacji w przerzucanie przez Morze Północne uciekinierów z Norwegii do Wielkiej Brytanii i jednocześnie sabotował niemieckie plany budowlane.