Od czasu, gdy u progu XXI w. otwarto Bibliotekę UW, na Powiślu dokonują się kopernikańskie zmiany. Najnowszym obiektem jest całkowicie już ukończony gmach Lingwistyki Stosowanej i Neofilologii Uniwersytetu Warszawskiego przy Dobrej 55.
Czy pamiętacie sprzed kilkunastu lat fragment ulicy Dobrej pomiędzy Lipową a Wiślaną? Tuż obok przystanku autobusowego stał blaszak z lat 80. mieszczący sklep z dywanami. Budynek nosił wszelkie cechy tymczasowości i nie był odosobniony w tej części Powiśla. Dalej, pomiędzy Wiślaną a Lipową, aż do Browarnej ciągnął się gmach Lingwistyki Stosowanej UW wzniesiony w latach 70. Zawsze sprawiał na mnie wrażenie nieukończonego. Ostatecznie rozebrano go w do 2017 r. Darek Bartoszewicz na łamach „Gazety Stołecznej” określił tamten budynek jako „estetyczny koszmar”, do którego budowy użyto bloczków gazobetonowych i eternitu. No, ale tak wtedy projektowano obiekty dydaktyczne Uniwersytetu Warszawskiego.
Nowy gmach Lingwistyki Stosowanej i Neofilologii z dawnym budynkiem z lat. 70 dzieli technologiczna, architektoniczna i urbanistyczna przepaść. W miejsce bieda socmodernizmu mamy dziś znakomity budynek, wybiegający w przyszłość, zaprojektowany z myślą o studentach i ekologii.
Budowany był etapami. Najpierw, przed dziesięciu laty część przy ulicy Dobrej w miejscu rozebranego blaszaka z dywanami. Już wtedy, po ukończeniu budowy pierwszej części budynku wiadomo było, że jest to obiekt nietuzinkowy architektonicznie, miastotwórczy i ważny pod względem urbanistycznym. Jego elewacja usytuowana na wprost fasady BUW-u stworzyła wówczas brakujący fragment pierzei ulicy Dobrej.
Dziś w pełni ukończony budynek wypełnia cały kwartał zabudowy pomiędzy Dobrą, Browarną, Lipowa i Wiślaną, stanowiąc ważny element zmian, jakie dokonują się na Powiślu. Jest też w moim przekonaniu jedną z lokomotyw zmian dokonujących się w przestrzeni dzielnicy, podobnie jak BUW, Centrum Nauki Kopernik, czy Elektrownia Powiśle.
Wartościowa architektura obiektu, choć indywidualna i zapadająca w pamięć, nie konkuruje jednak z otoczeniem. Gmach wzniesiony zgodnie z wyłonionym w konkursie projektem pracowni Kuryłowicz & Associates pomieścił Wydziały Lingwistyki Stosowanej i Neofilologii, Ośrodek Studiów Amerykańskich UW i inne uniwersyteckie instytuty filologiczne. Funkcjonalnie jest zatem czymś w rodzaju „wieży Babel”, choć nie jest wieżą, lecz niskim, kilkukondygnacyjnym budynkiem o elewacjach bocznych mających mocno ponad sto metrów długości.
Będąc największą inwestycją wieloletniego planu inwestycyjnego UW, jest zarazem jednym z najciekawszych architektonicznie budynków uczelni wzniesionych w Warszawie po 1989 r. Zaskakuje przy tym rozwiązaniami funkcjonalnymi. Jednym z nich jest hall od strony ulicy Browarnej z monumentalnymi schodami wiodącymi na przykryty szklanym dachem dziedziniec. Pomysł tyleż prosty, co wybitny. Nowoczesny i zarazem uświęcony tradycją. Schody jak w XIX-wiecznych „świątyniach” nauki i sztuki można traktować niczym symbol pięcia się ku wyżynom wiedzy. Z drugiej strony pełnią co najmniej kilka funkcji, w zależności od potrzeb: reprezentacji, siedzisk w auli, której wnętrze otwiera się na ulicę, jak też forum dla studentów. Miejsca ich spotkań, wymiany myśli, rozmów pomiędzy zajęciami.
Zresztą różnego rodzaju przestrzeni tworzących niepowtarzalną atmosferę uczelni, skupiającej w jednym budynku studentów różnych kierunków lingwistyki jest tu znacznie więcej. Są one bardzo ważne na każdej uczelni i jednocześnie dają wnętrzom wrażenie oddechu. Są to zatem m.in. znakomicie zaaranżowane przestrzenie „wypoczynkowe” pod wznoszącym się stropem schodów, miejsca do spędzania czasu na zakończeniach korytarzy od strony Browarnej oraz w kieszeniach korytarzy.
Inną cechą tego rodzaju przestrzeni jest ich transparentność. Otwartość na ulicę Browarną i Lipową. Kolejnym rozwiązaniem wpisującym się niejako w unikatowy charakter budynków użyteczności publicznej w rejonie BUW-u (BUW, Centrum Nauki Kopernik) jest dach budynku z ogrodem. I tutaj od strony Browarnej znalazła się wyjątkowa przestrzeń w formie siedzisk wznoszących się niczym na widowni w kinie, z widokiem na zieleń parku u stóp Pałacu Kazimierzowskiego.
Darkowi Bartoszewiczowi już przed dekadą marzyło się połączenie dachu budynku kładką z ogrodem na dachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Jest to oczywiście technicznie możliwe, ale z różnych względów, formalnych, organizacyjnych i finansowych w przewidywalnym czasie raczej trudno na to liczyć. Kto wie jednak, co wydarzy się w przyszłości?
Gmach Lingwistyki Stosowanej i Neofilologii ma rzut bardzo wydłużonego prostokąta z kilkoma wewnętrznymi dziedzińcami zamienionymi na ogrody tematyczne, symbolicznie związane z kierunkami nauk lingwistycznych. Europejski, afrykański czy amerykański, o starannie zaprojektowanej zieleni. Każdy inaczej skomponowany, na różnych wysokościach względem poziomu ulicy, zarówno doświetlają wnętrze, jak też są kolejnym elementem nadania im lekkości, cech indywidualizmu i kontaktu z przyrodą pomimo całkowitego wypełnienia przestrzeni. Architekci przyrównują nieco przesycone światłem wnętrza z dużą ilością zieleni do altan ogrodowych. I porównanie to wydaje mi się być w pełni uzasadnione.
Rozłożenie realizacji na dwa etapy pozwoliło na udoskonalenie projektu. Korytarze w nowej części wydają się być bardziej obszerne, nadające budynkowi wrażenie większej lekkości niż w części zrealizowanej w pierwszym etapie, m.in. dzięki wprowadzeniu innych, ażurowych sufitów. Bardziej też stonowana jest kolorystyka wnętrz korytarzy, co nadaje architekturze charakter bardziej ponadczasowy. Architekci nie uciekli jednak od koloru, wprowadzając go m.in. we wspomnianym hallu z pomalowanymi na żółto monumentalnymi schodami. Kolor żółty jest zresztą wiodącą barwą, dozowaną z umiarem w innych wnętrzach wspólnych, pojawiając się w meblach, piktogramach na ścianach czy elementach wiszących klatek schodowych. Całość jest przy tym wystudiowana plastycznie, spójna i konsekwentna.
W budynku znalazły się aż 92 sale dydaktyczne, 39 pomieszczeń naukowo-badawczych, ciąg pomieszczeń bibliotecznych i lektoriów, siedem sal konferencyjnych, sala multimedialna na 150 osób i 70 pomieszczeń administracyjnych. Dochodzą do tego pomieszczenia zaplecza socjalnego, czy też przestrzenie gastronomiczne na wynajem. Sala multimedialna, dzięki mobilnemu systemowi chowanych siedzisk jest w pełni wielofunkcyjna.
Niezwykłą cechą budynku jest to, że przy tak bogatym programie użytkowym i przy jego ogromnej powierzchni użytkowej z zewnątrz nie nosi on cech monumentalizmu. Nie przytłacza skalą, a jego elewacja od strony Lipowej pomimo ogromnej długości nie jest nużąca. Przeciwnie. Jak podkreślają sami architekci, geometria elewacji od Lipowej ma nawiązywać do struktury żywopłotu, którego nieregularne gałązki pozwalają zobaczyć to, co dzieje się w środku, zapewniając przy tym odpowiedni stopień intymności.
Jednocześnie minimalizm użytych środków formalnych, jakie architekci zastosowali w elewacji, nadaje jej wrażenie ponadczasowości. Inaczej opracowane są elewacje od „ciemnej”, północnej strony zwróconej w kierunku gęsto zabudowanej ulicy Wiślanej. W całości obłożone zostały zielonkawymi panelami z patynowanej blachy miedzianej. I w tym przypadku monotonia długiej na ponad sto metrów ściany rozbita jest nieregularnie rozrzuconymi, żółtymi opaskami okien, całość zaś wchodzi w dialog ze spatynowaną już, monumentalną fasadą gmachu BUW-u przy drugiej stronie ulicy Dobrej.
Dla mnie ważnym rozwiązaniem, wynikający z fundamentalnego zrozumienia przestrzeni, powiązań dolnego i górnego kampusu Uniwersytetu, zwyczajów, jest umieszczenie głównego wejścia do budynku w narożniku Browarnej oraz Dobrej. Znalazł się on dokładnie na osi alejki przez park pod Pałacem Kazimierzowskim, stanowiącym najkrótsze dojście do budynku z historycznego kampusu na skarpie przy Krakowskim Przedmieściu. Architekci nie zachowali się tu jak demiurdzy, chcący zmienić przestrzeń i ludzkie przyzwyczajenia, lecz starali się jak najlepiej powiązać wnętrza budynku z pełną życia przestrzenią wokół.
Wszystkie te rozwiązania sprawiają, że budynek jest jedną z najciekawszych nowych kreacji architektonicznych w Warszawie ostatnich lat, znakomicie rozwiązanych pod względem funkcjonalnym, jak też doskonale wpisanym w otoczenie. Nacechowany indywidualnymi rozwiązaniami, unikatową formą nie krzyczy, nie stara się zdominować sąsiedztwa, co jest bez wątpienia cechę architektury wysokiej próby.