Skip to content

Warszawa. Hoża 61 / Emilii Plater 16. Kamienica Kutnera

Eklektyczna kamienica przy Hożej 61 miała wiele szczęścia. Chociaż po upadku powstania warszawskiego Niemcy rabowali i potem podpalali całe ciągi domów wzdłuż kolejnych ulic Śródmieścia Południowego, to budynek ten wraz z kilkoma sąsiednimi kamienicami pozostał nietknięty.

Warszawa. Hoża 61. Fasada kamienicy Kutnera. Z lewej ul. Hoża, z prawej Poznańska. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Emilii Plater 5. Nieistniejąca już dziś kamienica u zbiegu Wilczej i Emilii Plater (dawnej ul. Leopoldyna) w 1939 r. Elewacje budynku bardzo przypominały elewacje kamienicy Kutnera u zbiegu Hożej i Emilii Plater (Emilii Plater 5). Na narożniku widać sklep Kazimierza Skotnickiego. Handel win i towarów kolonialnych oraz hurtowy skład produktów wiejskich. Z lewej strony ul. Wilcza. Z prawej Emilii Plater. Fot. Archiwum Państwowe w Warszawie, referat Gabarytów

Kamienica więcej zniszczeń doznała po wojnie, gdy wielkie mieszkania dzielono na kołchozy, a z elewacji całkowicie odpadł detal architektoniczny. Przez całe dekady elewacje budynku intrygowały negatywem dekoracji architektonicznych, które zbito z murów, ale ich ceglane ślady trwały odciśnięte na tle szarego tynku. Dopiero w 1995 r. przywrócony został detal architektoniczny fasady.

Warszawa. Hoża 61. Fragment elewacji od strony ul. Emilii Plater. Detal architektoniczny kamienicy został przywrócony w 1995 r. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Witryny sklepów od strony ul. Hożej. Fot. Jerzy S. Majewski

Wydaje się, że na przełomie 1944 i 1945 r. Niemcom rabującym ocalałe kamienice warszawskie na zniszczenie tego budynku zwyczajnie zabrakło czasu. Byli jednak tuż obok. Wspominał o tym Zbigniew Książczak, który w obozie przejściowym w Pruszkowie zgarnięty został wraz z grupą kilkudziesięciu mężczyzn do „robót ziemnych”. Ostatecznie trafił do grupy mającej rabować przeznaczone do zniszczenia kamienice. Znalazł się wówczas na skrzyżowaniu Hożej i Emilii Plater.

„Jako dziecko nieraz słyszałem, że ten dom zamieszkują bogacze, właściciele fabryk. I oto znalazłem się w ich mieszkaniach. Były wielopokojowe, w niektórych można było zabłądzić. Urządzone – jak na moje ówczesne gusty luksusowo. Szukaliśmy wtedy kołder. Wybieraliśmy tylko puchowe. Poganiano nas bo zaraz miała przyjechać następna grupa – po dywany. Towarzyszący nam tego dnia Niemiec wybrał sobie jedną z kołder i łamaną polszczyzną kazał nam jej pilnować”[1]. – wspominał. Czy chodziło o kamienicę pod nr 61, nie ma pewności. Z fotomapy Warszawy z 1945 r. łatwo się za to przekonać, że w 1944 r. spalone zostały dwa zachodnie narożniki Emilii Plater i Hożej. Oba wschodnie po parzystej stronie Emilii Plater przetrwały.

Kamienica przy Hożej 61 powstała w latach 1882-86, gdy trwała już intensywna zabudowa ulic Hożej, Wilczej i Wspólnej. Jednak w czasie budowy okolice ówczesnej ul. Leopoldyna (dziś Emilii Plater) uważane były za przedmieście. Jarosław Zieliński uważał, że kamienica mogła być zaprojektowana przez architekta Aleksandra Woyde, który zrealizował wiele budynków w okolicy[2]. Od 1870 r. pełnił funkcję budowniczego oddziałowego rządu gubernialnego warszawskiego, a Stanisław Łoza pisał, że był on autorem nieomal całej zabudowy kamienicznej wzdłuż ulicy Leopoldyna. Inwestorem i pierwszym właścicielem budynku był Boruch Kutner.

Jego kamienica ma architekturę dość typową dla zabudowy powstającej w tej części Warszawy w latach 80. XIX wieku. Budynek jest trzypiętrowy z dwoma skrzydłami frontowymi od Hożej i Leopoldyna i zaokrąglonym narożnikiem. Ma tylko jedną oficynę boczną, prostopadłą do skrzydła od Leopoldyny. Podwórko od sąsiedniej posesji przy Hożej 49 oddzielone było jedynie parterową szopą stojącą już na sąsiedniej posesji. Stan taki nie zmienił się aż do 1945 r.

Elewacje pokryte w przyziemiu boniowaniem pasowym, na wyższych kondygnacjach ożywione są skromnymi obramieniami okien, zwieńczonymi trójkątnie na poziomie pierwszego piętra i prostym odcinkiem gzymsu na drugim piętrze. Elewację ożywiają też balkony o odlewanych żeliwnych płytach i kutych balustradach segmentowych. Bardzo dekoracyjnych, o powtarzalnych formach kandelabrowych.

Warszawa. Hoża 61. Żeliwne balkony są identyczne w obu elewacjach frontowych kamienicy. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa Hoża 61. Balustrada balkonu. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Fragment tylnej elewacji budynku od strony narożnika. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Żeliwne balkony od strony podwórka mają skromniej opracowane balustrady od tych w elewacji frontowej. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Drewniane wierzeje przejazdu bramnego. Fot. Jerzy S. Majewski

Przejazd bramny do budynku zaprojektowano w skrzydle od Hożej. W pełni zachował się jego wystrój architektoniczny, dekorujący wnętrze o prostokątnym przekroju poprzecznym. Ocalały też drewniane wierzeje bramy. Z przejazdu wiedzie wejście na klatkę schodową o przeszklonych drzwiach z nadświetlem. Być może pierwotnie okienka w drzwiach wypełnione były trawionymi szybkami z wyobrażeniem nimf?

Sama paradna klatka schodowa jest stosunkowo skromna. Ma drewniane stopnie schodów i takież podesty, zaś balustrady wykonano z powtarzalnych, segmentowych odlewów żeliwnych o dekoracji złożonej z rozet i palmetek. Drzwi do mieszkań ujmują jednak rozbudowane portale o naczółkach dekorowanych kartuszami z wicią roślinną.

W drugiej skromniejszej, głównej klatce schodowej mieszczącej się w skrzydle od Emilii Plater i dostępnej jedynie z podwórka, obramienia drzwi do mieszkań są skromniejsze. Sufitów nie zdobi sztukateria tak jak w paradnej klatce, za to podesty pięter mają posadzki z dekoracyjnych płytek terakotowych. Zachowały się tu też niewielkie szafki lokatorskie usytuowane w dość nietypowych miejscach, na półpiętrach w narożnikach tuż przy oknach doświetlających wnętrze.

Jedna z drewnianych klatek kuchennych zlokalizowana została w oficynie. Wnętrze to dziś jest tak bardzo zaniedbane, że z powodzeniem można by w nim kręcić najbardziej makabryczne filmy grozy i to bez konieczności wprowadzania jakiejkolwiek scenografii. Mieszkania frontowe były wykończone z pewnym rozmachem. Do dziś przynajmniej w jednym z nich zachowała się płaskorzeźbiona supraporta w formie tonda, inspirowana renesansowymi Madonnami.

Warszawa. Hoża 61. Dekoracje sztukatorskie na suficie ostatniej kondygnacji paradnej klatki schodowej. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Dekoracja sztukatorska fasety sufitu ostatniej kondygnacji paradnej klatki schodowej. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Paradna klatka schodowa. Fragment odlewanej, żeliwnej balustrady oraz portal ujmujący drzwi do mieszkania. Naczółek portalu dekorowany jest motywem kartusza. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Paradna klatka schodowa. Portal drzwi do mieszkania na parterze. Dziś wiedzie do lokalu Baru Pacyfik. Bardzo możliwe, że pierwotnie na parterze kamienicy od strony ówczesnej, peryferyjnej ul. Leopoldyna nie było sklepów i zostały one urządzone dopiero po jakimś czasie. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Ostatnia kondygnacja paradnej klatki schodowej. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Odlewana, żeliwna balustrada na paradnej klatce schodowej. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Fragment paradnej klatki schodowej. Zarówno stopnie schodów, jak i podesty wykonane są z drewna. Fot. Jerzy S. Majewski

W 2021 roku, w trakcie oględzin przygotowujących procedurę wpisu kamienicy do rejestru zabytków w budynku natrafiono na modernistyczne polichromie na suficie jednego z mieszkań. Być może są to pamiątki po ostatnich właścicielach kamienicy, rodzinie Rettingerów. Bez wątpienia byli oni czuli na sztukę nowoczesną, czego dowodem jest ich grobowiec rodzinny Rettingerów i Graba-Łęckich na Starych Powązkach. Modernistyczny, z płaskorzeźbami utrzymanymi w stylistyce art deco i wyobrażeniami alegorycznymi. Nagrobek ten jest tak bardzo charakterystyczny, że zna go chyba każdy, kto spacerował po Starych Powązkach w sąsiedztwie muru cmentarza żydowskiego.

Warszawa. Cmentarz katolicki na Starych Powązkach. Grobowiec Rettingerów. Fot. Jerzy S. Majewski

Kamienica przez kilkadziesiąt lat na przełomie XIX i XX w. należała do Aleksandra Markowa. Jednak w latach międzywojennych była już własnością małżonków Leonarda i Kazimiery Rettingerów. Leonard był z zawodu metalowcem, w trakcie rewolucji 1905 r. uczestniczył w polskim ruchu niepodległościowym. Zmarł w 1931 r. Niedługo przed śmiercią został kawalerem krzyża niepodległości, ustanowionego w roku 1930.

Żoną Leonarda była Kazimiera z Niemyskim. Przeżyła swego męża o kilkanaście lat. Zmarła w październiku 1944 r. z wyczerpania w trakcie popowstańczej tułaczki. Bardzo możliwe, że wiedziała już o śmierci swego syna Stanisław Macieja Rettingera „Gryfa”, podchorążego I pułku szwoleżerów. W Powstaniu nie zdążył powalczyć. Poległ pierwszego sierpnia 1944 r. Z wykształcenia był prawnikiem. Urodzony w 1917 r., być może młodość spędził przy Hożej. W roku 1939 mieszkał już oddzielnie w wytwornej kamienicy przy ul. Flory 1.

Tymczasem w książce telefonicznej na rok 1939 pod adresem Hoża 61 figuruje Edward Rettinger, urodzony w 1888 r. Również prawnik. Adwokat i działacz społeczny. Musiał fascynować się literaturą i to nie tylko biernie. Przed wojną odznaczony został bowiem wawrzynem Polskiej Akademii Literatury PAL za kult słowa polskiego. Udało mu się przeżyć wojnę. Zmarł w 1953 r. Żoną Edwarda była Wanda Maria Rettinger, matka Stanisława i Janiny z Rettingerów Janczewskiej-Włodek . Po upadku powstania warszawskiego i wysiedleniu mieszkańców Warszawy wraz z powstańcami trafiła do stalagu IVC Zeithain w Saksonii.

Po wojnie budynek został przejęty przez kwaterunek. Mieszkania, jak we wszystkich innych domach w Śródmieściu Południowym, zostały podzielone na mniejsze i zamienione w kołchozy. Edward Rettinger nadal mieszkał w swojej rodzinnej kamienicy. Zapewne aż do śmierci. W latach 50. należał do nie tak licznych szczęśliwców, który mieli w mieszkaniu własny telefon.

Tymczasem na parterze przez lata działał sklep spożywczy WSS Społem. Zapewne nie warto byłoby nawet o nim wspominać, gdyby nie seria fotografii, jakie wykonała w nim na przełomie lat 60. i 70. Grażyna Rutowska. Zdjęcia te znajdują się obecnie w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego. Sama kamienica dziś jest znana głównie z modnego Baru Pacyfik, dokąd sporo osób przychodzi na frytki z batatów z kimchi i Mac & cheese.

Warszawa. Hoża 61. Fragment głównej klatki schodowej od strony ul. Emilii Plater (dawnej Leopoldyna). Wystrój klatki jest skromniejszy, zaś drzwi do mieszkań nie ujmują portale. Posadzki podestów i pięter wyłożone są płytkami ceramicznymi. Balustrady schodów podobnie jak stopnie wykonano z drewna. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Fragment ceramicznej posadzki na podeście schodów głównej klatki schodowej od strony ul. Emilii Plater. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Szafki lokatorskie na podeście schodów głównej klatki schodowej w skrzydle od strony Emilii Plater. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Otwór wentylacyjny w szafce lokatorskiej. Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Hoża 61. Drzwi do mieszkania na klatce w oficynie. Szafki lokatorskie znajdowały się tu w niszach na ścianie obok drzwi. Fot. Jerzy Majewski.

Warszawa. Hoża 61. Oryginalny numer mieszkania na futrynie drzwi na klatce schodowej w oficynie. Ten rodzaj numerów był w Warszawie masowo wytwarzany i stosowano go aż do wybuchu pierwszej wojny światowej, a pewnie i jej zakończeniu. Fot. Jerzy S. Majewski

Wnętrze sklepu WSS Społem na przełomie lat 60. i 70. Fot. Grażyna Rutowska, NAC

Wnętrze sklepu WSS Społem na przełomie lat 60. i 70. Fot. Grażyna Rutowska, NAC

Wnętrze sklepu WSS Społem na przełomie lat 60. i 70. Fot. Grażyna Rutowska, NAC

Wnętrze sklepu WSS Społem na przełomie lat 60. i 70. Fot. Grażyna Rutowska, NAC

Wnętrze sklepu WSS Społem na przełomie lat 60. i 70. Fot. Grażyna Rutowska, NAC

Wnętrze sklepu WSS Społem na przełomie lat 60. i 70. Fot. Grażyna Rutowska, NAC


[1] (Zbigniew Książczak, Rabunek Warszawy /w/ „Stolica” 1967, nr 50, s.6-7)

[2] Jarosław Zieliński, Atlas dawnej architektury ulic i placów Warszawy, Śródmieście historyczne, t 1, Warszawa 1997, s. 221.