Święta rodzina atakowana jest przez oszalały tłum w zwierzęcych maskach. Są jak ludzie na średniowiecznych obrazach, krzyczący: „Ukrzyżujcie go!” – Głównym pomysłem było pokazanie naszego społeczeństwa.
Przestajemy być dla siebie ludźmi. Stajemy się jak zwierzęta – tłumaczy współautorka Alicja Skowrońska -Zdjęcia tego żłóbka warto wysłać tym co siedzą teraz w Sejmie – mówi pani w moherowej czapce. – Dlaczego im? A może wysłać tym drugim? – pytam.
Każdy może się z szopką utożsamić. Każdy może w odbiciu wściekłych ludzi w zwierzęcych maskach zobaczyć siebie, lub swojego przeciwnika. Wszystko zależy od zdolności do wewnętrznej refleksji. Pani w moherowej czapce nagle nas zaskakuje: -Kaczyński siedzi z ponurą miną. Powinien już odejść na emeryturę – mówi wyraźnie przejęta. Ale przesłanie szopki jest uniwersalne. Nie piętnuje. Raczej wzywa do opamiętania oddając jednak atmosferę naszego życia publicznego widzianą oczami młodych ludzi. Jest wyrazem ich wrażliwości. Jej autorami są studenci drugiego roku architektury wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie pod kierunkiem prof. Joanny Walendziak Stefańskiej.
– Pracownie rzeźby też tu coś dołożyła – mówi Alicja Skowrońska.
Szopki oraz Groby Pańskie w kościele akademickim św. Anny zawsze poruszają. Ale tym razem poprzez siłę ekspresji jej wymowa jest bardzo mocna. Nigdy po 1989 r. z życiem publicznym w Polsce nie było aż tak źle. I stąd przejmująca siłą ekspresji kompozycji.
– Ludzi cechuje ślepe dążenie do sukcesu. Posługują się oszczerstwem, agresją, wulgarnością, chytrością, prześmiewczością, obojętnością. Nasza szopka ma na celu wstrząsnąć widzami. Tak abyśmy przestali być dla siebie zwierzętami, a zaczęli być ludźmi. Jako ludzie wpuścili Boga, który przychodzi do naszego życia. Symbolem tego przyjścia są uchylone drzwi umieszczone za instalacją. To drzwi do naszego serca, przez które powinniśmy wpuścić dobro. Ale my blokujemy tę drogę – tłumaczy Alicja Skowrońska. Wskazuje też na zwierzęce maski symbolizujące negatywne cechy ludzkie. Jest zdradliwy wąż, prześmiewcza hiena, uparty osioł, chytry lis, agresywny wilk, szczur – ślepo podążający do swego celu, dwie sine ryby, które cechują się obojętnością. Do tego skunks, świnia, krowa.
To przypisywanie zwierzętom negatywnych cech ludzkich zwierzętom ma głęboką tradycje w ikonografii. Często od czasów starożytnych. Kiedy indziej od średniowiecza. Z drugiej strony nierzadko te same zwierzęta mają podwójną symbolikę. Negatywną i pozytywną. I tak wspomniana świnia bywa symbolem żarłoczności, zwierzęcego pożądania, nieczystości. Ale też płodności, lub pomyślności. Szakal – jakże złowróżbnie brzmi nazwa tego zwierzęcia. Kiedyś wierzono, że włóczy się wokół cmentarzy i żywi trupami. A zwykły domowy kot? W średniowieczu kot, zwłaszcza czarny był symbolem diabła, pomocnikiem rzekomych czarownic.
Ileż nieszczęsnych mruczków spalono lub zamęczono wówczas tylko z tego powodu. Do dziś pokutuje absurdalny przesąd każący wierzyć w pecha przynoszonego przez czego kota przecinającego nam drogę.
A jaka jest rzeczywistość? Taka, że zwierzęta nie są ani dobre, ani złe. Tak zwane negatywne cechy zwierzęce są właściwe człowiekowi myślącemu obdarzonemu własną wolą i zdolnemu do dokonywania wyborów.