Skip to content

Warszawa. Pomnik barykady przy Opaczewskiej

„Barykada Września” na Grójeckiej u wylotu Opaczewskiej jest najważniejszym upamiętnieniem obrońców Warszawy we wrześniu 1939 r.

Pomnik odsłonięto 12 września 1979 r. – 40 lat po rozgrywających się tu dramatycznych wydarzeniach. Od tego czasu minęło kolejne 38 lat, co wydaje mi się chwilą i uświadamia mi, że dla żyjących jeszcze wtedy uczestników walk pamięć o nich w roku 1979 wciąż była żywa.

Warszawa. Grójecka. Widok ogólny na środkową część pomnika „Barykady Września” projektu Juliana Pałki. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Grójecka. Widok ogólny na środkową część pomnika „Barykady Września” projektu Juliana Pałki. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Grójecka. Pomnik „Barykady Września”. Część środkowa oraz część z datą 27 września 1939 r. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Grójecka. Pomnik „Barykady Września”. Część środkowa oraz część z datą 27 września 1939 r. Fot. Jerzy S. Majewski

Ilekroć myślę o tamtych, wrześniowych zmaganiach, mam przed oczami scenę z węgierskiego filmu fabularnego „Áll a bál”, (polski tytuł „Wszyscy do walca”), do którego część scen kręcono w połowie września 1939 r. w Warszawie. W scenie tej widzimy w pewnej chwili perspektywę Grójeckiej w pobliżu ówczesnego skrzyżowania z Opaczewską, która przed wojną przecinała Grójecką. Pośrodku ulicy widać linię tramwajową o charakterystycznych słupach trakcyjnych. Z boków ciągnie się dość chaotyczna zabudowa. Kamera odwraca się i wówczas widać z lewej mur zieleniaka, dalej zaś pejzaż Grójeckiej w kierunku Rakowca. Nie była to już w zasadzie ulica, lecz brzydka, przedmiejska szosa, wysadzana po bokach słupami tramwajowymi i elektrycznymi w kierunku Rakowca.

A potem oglądamy efektowną kamienicę z lat 30. przy Opaczewskiej u zbiegu z Dunajecką. Jej obecny adres to Opaczewska 4. Elewacje kamienicy niedawno odnowiono. Jednak od dawna trudno znaleźć na niej ślady wrześniowych walk. Za to przed laty obrońca warszawskich zabytków Janusz Sujecki zaprowadził mnie do środka budynku, pokazując ślady po uderzeniach odłamków na balustradzie klatki schodowej. Gdy weszliśmy na ostatnie piętro, wskazał na drzwi mieszkania. Jak przekonywał, w jego wnętrzu musiał eksplodować pocisk czołgu lub działa. Podmuch eksplozji wyrwał drzwi, a odłamki poszatkowały balustradę.

Kamienica stała bardzo blisko barykady wzniesionej na osi Grójeckiej na początku września 1939 r. Oglądając „Áll a bál”, melodramat z wątkiem szpiegowskim, trudno uwierzyć, że są to dosłownie ostatnie chwile spokoju i że zaledwie za kilkanaście dni to właśnie tutaj zatrzymany zostanie atak niemieckiej szpicy pancernej prącej na Warszawę. Obrona barykady trwać będzie prawie trzy tygodnie.

Warszawa. Odnowiona kamienica przy Opaczewskiej 4. Stała niedaleko barykady. Można ją zobaczyć jeszcze w spokojnych chwilach w połowie sierpnia 1939 r. w kadrze węgierskiego filmu „Áll a bál”. W środku budynku ślady walk można wypatrzyć na metalowej balustradzie schodów. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Odnowiona kamienica przy Opaczewskiej 4. Stała niedaleko barykady. Można ją zobaczyć jeszcze w spokojnych chwilach w połowie sierpnia 1939 r. w kadrze węgierskiego filmu „Áll a bál”. W środku budynku ślady walk można wypatrzyć na metalowej balustradzie schodów. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Pomnik Barykady Września. Napis na pomniku. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Pomnik Barykady Września. Napis na pomniku. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. „Pomnik Barykady Września” przy Grójeckiej. Tablice z fotografiami z września 1939 r. Na lewym zdjęciu widać użyty do wzmocnienia barykady wóz meblowy firmy braci Chotomskich. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. „Pomnik Barykady Września” przy Grójeckiej. Tablice z fotografiami z września 1939 r. Na lewym zdjęciu widać użyty do wzmocnienia barykady wóz meblowy firmy braci Chotomskich. Fot. Jerzy S. Majewski

Pierwsze czołgi niemieckie na przedpola Warszawy dotarły już późnym popołudniem 8 września. Ludwik Landau, autor dzienników, tego wieczora zanotował: „przyzwyczajeni podczas licznych nalotów do odgłosów bomb, poznaliśmy nowe głosy wojny: kanonadę z dział, które zgrały tuż pod Warszawą”. Tak zaczął się blisko trzytygodniowy okres obrony stolicy i samej barykady. Siły pancerne zamierzały wkroczyć do stolicy z marszu. W awangardzie znaleźli się wówczas dowódcy: 10 armii gen. Walter von Reichenau i XVI Korpusu pancernego Erich Hoepner. Niemcy nie spodziewali się obrony. Czołgi bez rozkazu odświętnie przybrali zielenią i chorągwiami ze swastykami, a w świat wysłano komunikaty, że o godz. 17.15 przekroczono bramy Warszawy.

„We wszystkich oczach panowała dumna radość przeżycia doniosłej chwili wkroczenia do stolicy nieprzyjaciela już w ósmym dniu wojny. (…) Nikt nie myślał o poważniej walce. Wielu widziało się już w hotelach i najlepszych kwaterach panami miasta. Tymczasem wyszło inaczej. (…) Silnie broniona barykada z bronią przeciwpancerną na ulicy Grójeckiej zamknęła drogę pierwszym czołgom” – wspominał Walter von Reichenau.

Czołgi niemieckiej szpicy pancernej jechały po obu stronach szosy krakowskiej w szyku bojowym. Tak dotarły do barykady u zbiegu Grójeckiej i Opaczewskiej. Polscy obrońcy zaczęli strzelać, gdy pojazdy zbliżyły się do nich na odległość 500 metrów. Rozkaz do oddania ognia wydali płk Marian Porwit (mianowany dowódcą Odcinka Warszawa-Zachód) i dowódca obrony Warszawy generał Walerian Czuma, stojący wówczas z lornetkami przy działku przeciwpancernym.

Tak wspominał to sam Porwit w książce „Obrona warszawy Wrzesień 1939”. Wraz z generałem Czumą, samochodem odbywali inspekcję przygotowań do obrony Warszawy. Po południu, gdy byli w Błoniu, otrzymali informację o pojawieniu się niemieckich czołgów. Szybko dojechali do barykady przy Grójeckiej, uważając, że będzie to najważniejszy kierunek niemieckiego natarcia. Tymczasem szosa krakowska zapchana była uchodźcami. „Przeważały w kolumnie wozy cywilne, w tym dużo wozów drabiniastych ze zbożem z tegorocznych zbiorów” – pisał Porwit.

Gen. Czuma podjął decyzję o usunięciu wozów z drogi i oczyszczeniu przedpola. „Wyrzucone w przód patrole wykonały rozkaz sprężyście. Na przestrzeni około kilometra widać było wozy kierujące się kłusem lub galopem na przełaj przez pole ku ulicy Wawelskiej lub też w stronę ul. Szczęśliwickiej. (…) Po kwadransie powstała przed nami typowa pustka międzypola” – czytamy.

O godzinie 17.30 zza zabudowań Okęcia wynurzyły się niemieckie czołgi. Porwita zaskoczył wtedy brak niemieckich motocyklistów, o których wiedział, że byli licznie reprezentowani w oddziałach zwiadowczych. Ale to nie był zwiad, lecz szpica pancerna Niemców.

„Dałem działkom znak rozpoczęcia ognia. Wywiązał się pojedynek ogniowy, który dał nam tę korzyść, że czołgi niemieckie nie ruszyły już z miejsca. Ich ofiarą padła po naszej stronie barykada przeciwpancerna na szosie, zbudowana, jak się okazało, z ławek, desek i tym podobnych materiałów. Płonęła jak zapałka. Uzyskaliśmy pierwsze cenne doświadczenie, że nasze barykady wymagają przebudowy w ciągu nocy” – wspominał.

9 września Niemcy zaatakowali tuż po nastaniu świtu. Czołgi niemieckie dość chaotycznie uderzały pomiędzy Al. Żwirki i Wigury a Szczęśliwicką. Za czołgami szła piechota, lecz nie było jej wiele. Niemcy ponieśli straty wpadając na pola minowe, które były dla nich zaskoczeniem.

Zdaniem Porwita szczególne straty poniósł wówczas 35 p. panc.,  nacierający Aleją Żwirki i Wigury. „W gardzieli wylotowej ul. Grójeckiej oczekiwało wkopane na chodniku pod murem działo 75 mm, przy którym dowodził por. Eugeniusz Niewdzielin. Celnym ogniem zniszczył jeden po drugim trzy czołgi i dwa samochody pancerne umożliwiające piechocie zwalczenie obsługi” – pisał Porwit. Wspominał też o zapomnianej już dziś barykadzie przy ul. Częstochowskiej . Dowodził nią podporucznik rezerwy J. Suchocki, który 9 września miał zniszczy cztery czołgi, piąty zaś zmusił do wycofania się w kierunku Szczęśliwickiej. Porwit cytował w swojej książce wspomnienia czołgisty z ocalonego pojazdu.

Tego dnia barykadę przy Grójeckiej odwiedził Wacław Lipiński, szef propagandy przy Dowództwie Obrony Warszawy. „Biegnę ku potężnej barykadzie blokującej całą szerokość Grójeckiej. Twarze żołnierzy roześmiane, pogodne, z ożywieniem pokazują mi stojący bokiem, w odległości dwustu kroków, potężny, niemiecki czołg, dymiący jeszcze jak smok. Wracamy tą samą drogą, w coraz to bardziej gęstym ogniu artyleryjskim. Granaty biją w domy od Wawelskiej lub też przenoszą przez Filtrową i biją w filtry lub dalej” – wspominał. Marian Porwit pisał z kolei, że pociski rozrywały się na Placu Narutowicza. Plac ostrzeliwany był przez cały dzień.

Wspominam o tym w chwili, gdy we wrześniu 2017 r. rozpoczęto remont elewacji kościoła na Placu Narutowicza i mam poważne obawy, że podobnie jak w sąsiednim domu Orionistów może on pociągnąć za sobą usunięcie śladów wojny z ceglanych murów.

Warszawa 1939. Zdjęcie powstało w okolicy widocznej w głębi ulicy Opaczewskiej. Zwraca uwagę tablica z napisem „Uwaga miny!” i zniszczony czołg niemiecki. 9 września atakujący Niemcy ponieśli straty wpadając na pole minowe. Fot. z archiwum Karola Zbrzeznego
Warszawa 1939. Zdjęcie powstało w okolicy widocznej w głębi ulicy Opaczewskiej. Zwraca uwagę tablica z napisem „Uwaga miny!” i zniszczony czołg niemiecki. 9 września atakujący Niemcy ponieśli straty wpadając na pole minowe. Fot. z archiwum Karola Zbrzeznego
Warszawa 1939. Grójecka. Żołnierze polscy idący do niewoli tuż przy barykadzie. Fotografia pochodzi z niemieckiego albumu kompanijnego 9 zmotoryzowanego pułku strzelców konnych (Kavallerie Schutzen Regiment). Album udostępnił mi Karol Zbrzezny. W roku 1945 r. odnalazł go jego ojciec Ryszard Zbrzezny, żołnierz AK. W tle widać poszarpany pociskami Wojskowy Dom Mieszkalny przy Grójeckiej 104. W głębi po lewej fragment jednego z domów przy Opaczewskiej. Fot. z archiwum Karola Zbrzeznego
Warszawa 1939. Grójecka. Żołnierze polscy idący do niewoli tuż przy barykadzie. Fotografia pochodzi z niemieckiego albumu kompanijnego 9 zmotoryzowanego pułku strzelców konnych (Kavallerie Schutzen Regiment). Album udostępnił mi Karol Zbrzezny. W roku 1945 r. odnalazł go jego ojciec Ryszard Zbrzezny, żołnierz AK. W tle widać poszarpany pociskami Wojskowy Dom Mieszkalny przy Grójeckiej 104. W głębi po lewej fragment jednego z domów przy Opaczewskiej. Fot. z archiwum Karola Zbrzeznego
Warszawa 1939. Grójecka obok zniszczonego walkami Wojskowego Domu Mieszkalnego przy Grójeckiej 104. W głębi wciąż widnieje nierozebrana jeszcze barykada. Tkwi w niej wóz meblowy firmy C. Hartwiga. Były tam też wozy braci Chotomskich. Na zdjęciu widać niemieckich żołnierzy i polskich cywili jeszcze nieświadomych terroru, jaki zaprowadzą okupanci. Fot. z archiwum Karola Zbrzeznego
Warszawa 1939. Grójecka obok zniszczonego walkami Wojskowego Domu Mieszkalnego przy Grójeckiej 104. W głębi wciąż widnieje nierozebrana jeszcze barykada. Tkwi w niej wóz meblowy firmy C. Hartwiga. Były tam też wozy braci Chotomskich. Na zdjęciu widać niemieckich żołnierzy i polskich cywili jeszcze nieświadomych terroru, jaki zaprowadzą okupanci. Fot. z archiwum Karola Zbrzeznego
Warszawa 1939. Zniszczony ostrzałem Wojskowy Dom Mieszkalny przy Grójeckiej 104. Na pierwszym planie pobojowisko. Fot. z archiwum Karola Zbrzeznego
Warszawa 1939. Zniszczony ostrzałem Wojskowy Dom Mieszkalny przy Grójeckiej 104. Na pierwszym planie pobojowisko. Fot. z archiwum Karola Zbrzeznego

Mieszkańcy pobliskich domów jeszcze przed atakiem Niemców zostali przesiedleni do wielkiego domu ZUS przy Filtrowej. Mieszkańcy budynków usytuowanych bliżej Placu Narutowicza też starali się przenieść do centrum miasta. Jak opowiadała mi zmarła w tym roku pisarka Wanda Chotomska, gdy trwały walki jej ojciec zabrał swoją rodzinę z domu przy Kopińskiej do przyjaciół na Wierzbową 11. Tak postępowało wielu mieszkańców dzielnicy narażonej na ostrzał praktycznie z trzech stron.

Dodajmy jeszcze, że do budowy barykady na Opaczewskiej użyto m.in. wozów meblowych należących do firmy przewozowej braci Chotomskich. Oglądamy je na zdjęciach opuszczonej już barykady w końcu września 1939 r.

Ostatecznie walki na barykadzie ustały 27 września, kiedy to ogłoszono zawieszenie broni. 28 września o godzinie 13.15 w budynku fabryki Skody na Rakowcu podpisana została kapitulacja Warszawy.

Warszawa. Radomska. Na tej fotografii wykonanej w czasie okupacji przed kamienicą przy Radomskiej 18 widać ślady walk w 1939 r. Fasada budynku naznaczona jest śladami po pociskach. Zdjęcie z albumu pisarki Wandy Chotomskiej. Stoi ona wraz z koleżankami ze szkoły Wandy z Posseltów Szachtmajerowej
Warszawa. Radomska. Na tej fotografii wykonanej w czasie okupacji przed kamienicą przy Radomskiej 18 widać ślady walk w 1939 r. Fasada budynku naznaczona jest śladami po pociskach. Zdjęcie z albumu pisarki Wandy Chotomskiej. Stoi ona wraz z koleżankami ze szkoły Wandy z Posseltów Szachtmajerowej
Warszawa. Banacha 2 (niegdyś Opaczewska 2a). Oddział żołnierzy Wehrmachtu po zakończeniu walk w końcu września lub na początku października 1939. Wydaje się, że stoją w miejscu, o zdobycie którego walczyli. Za nimi ruiny gmachu Wolnej Wszechnicy. Fotografia ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Warszawa. Banacha 2 (niegdyś Opaczewska 2a). Oddział żołnierzy Wehrmachtu po zakończeniu walk w końcu września lub na początku października 1939. Wydaje się, że stoją w miejscu, o zdobycie którego walczyli. Za nimi ruiny gmachu Wolnej Wszechnicy. Fotografia ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Warszawa. Banacha 2. Dawny budynek Wolnej Wszechnicy dziś. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Banacha 2. Dawny budynek Wolnej Wszechnicy dziś. Fot. Jerzy S. Majewski

Autorem projektu pomnika Barykady Września był Julian Pałka, ówczesny rektor ASP. Zaprojektował trzy bryły z surowego betonu układające się w daty. Środkowa, pomiędzy jezdniami Grójeckiej, to rok 1939, po bokach zaś daty początku walk o barykadę 8 września i jej zakończenia 27 września. Integralną częścią założenia jest też kamienny bruk, taki jakim w 1939 r. wyłożona była na tym odcinku Grójecka. Pomnik niczym barykada stoi w poprzek Grójeckiej, zamykając ją od strony głównego do niedawna wylotu na Kraków i Katowice.

Odsłonięcie pomnika miało miejsce 12 września 1979 r. W tamtym czasie, u schyłku rządów Gierka władza komunistyczna wykorzystywała pamięć o obrońcach września w sposób równie cyniczny i instrumentalny, jak obecne władze pisowskie. Z trybun słychać było ten sam bełkot i nowomowę, jaką i dziś posługują się funkcjonariusze partyjni. Na uroczystość przyszło jednak nieco mieszkańców Warszawy dobrze jeszcze pamietających wydarzenia sprzed zaledwie 40 lat. Niestety nie oddano im głosu, tak jak i żołnierzom września, choć odsłaniać pomnik i przemawiać powinien raczej Marian Porwit, który żył jeszcze do 1988 r.

Ostatecznie uczestnicy walk wrześniowych złożyli wieniec, ale pozostawali w cieniu działaczy partyjnych. Nie o nich przecież chodziło. Pomnik odsłaniał I sekretarz Komitetu Warszawskiego PZPR Alojzy Karkoszka, przemawiał zaś I sekretarz komitetu dzielnicowego PZPR Andrzej Kraterski. „U stóp pomnika złożono wieńce i wiązanki kwiatów od władz miasta (…) Ministerstwa Obrony Narodowej, ZBoWid, Dzielnicowego Komitetu Frontu Jedności narodowej, Zarządu Dzielnicowego Związku Inwalidów Wojennych, harcerzy, szkół, zakładów pracy Ochoty, Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej” – pisał tygodnik „Stolica”. Ta wyliczanka doskonale ilustruje, w jaki sposób w PRL-u potrafiono zohydzić wszelkie oficjalne uroczystości, a władza zawłaszczała ważne dla Polaków rocznice. Dodajmy, że uroczystość miała miejsce wieczorem i pomnik podświetlony został wtedy w barwach biało-czerwonych.

Dziś moim zdaniem pomnik wymaga renowacji. Szpecą go przyczepione do niego bez ładu i składu tablice pamiątkowe. Sprawiają wrażenie obcej narośli, w dodatku powodują, że daty wyrażone w betonowych bryłach są nieczytelne. Gdy patrzymy na nie z daleka, cyfrę 9 zmieniają w piątkę, tworząc absurdalna datę 1539. Tablice należałoby przenieść w inne miejsce, na dodatkowy mur, który można wznieść z boku pomnika lub na elewację budynku planowanego od lat w miejscu bazaru.

Warszawa. Słup trakcji tramwajowej na Grójeckiej ze śladami po pociskach z 1939 r. Słupy tramwajowe widnieją na dziesiątkach fotografii niemieckich, ukazujących natarcie na Ochotę. Ocalał jeden. Przetrwał do naszych czasów dzięki obrońcy zabytków Januszowi Sujeckiemu, który w 2001 r. wraz z miastem i Tramwajami Warszawskimi doprowadził do jego konserwacji. Widnieje na nim tabliczka informacyjna. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Słup trakcji tramwajowej na Grójeckiej ze śladami po pociskach z 1939 r. Słupy tramwajowe widnieją na dziesiątkach fotografii niemieckich, ukazujących natarcie na Ochotę. Ocalał jeden. Przetrwał do naszych czasów dzięki obrońcy zabytków Januszowi Sujeckiemu, który w 2001 r. wraz z miastem i Tramwajami Warszawskimi doprowadził do jego konserwacji. Widnieje na nim tabliczka informacyjna. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Fragment bruku dawnej Grójeckiej. Stanowi on integralną część pomnika. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Fragment bruku dawnej Grójeckiej. Stanowi on integralną część pomnika. Fot. Jerzy S. Majewski
Warszawa. Ten odcinek Grójeckiej bezpośredni broniony był przez barykadę i wyglądał w 1939 r. zupełnie inaczej niż dziś. Fot. Jerzy .S. Majewski
Warszawa. Ten odcinek Grójeckiej bezpośredni broniony był przez barykadę i wyglądał w 1939 r. zupełnie inaczej niż dziś. Fot. Jerzy S. Majewski