Przejdź do treści

Warszawa, Sienna 45. Kamienica z żaglowcami w bramie

W bramie ogromnej, wczesnomodernistycznej kamienicy Gliksmana przy Siennej 45 po „morzu” z zielonkawych płytek ceramicznych płynie armada żaglowców. To dlatego kamienica nazywana bywa niekiedy Domem pod żaglowcami.

Warszawa. Sienna 45. Kamienica Gliksmanów przy Siennej 45 wznosi się przy tak wąskiej ulicy, że jej fasada, wysuwająca się wykuszami ponad chodnik, oglądana jest głównie z boku. Z lewej budynki z końca lat 30., projektowane przez spółkę Gelbard i Sigalin. Za nimi wczesnomodernistyczny dom pod nr. 45. Odbicia światła na elewację rzuca stojący po drugiej stronie ulicy biurowiec Kaskada.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Kamienica Gliksmanów w 1937 r. Na zdjęciu widać trójkątny szczyt wieńczący fasadę budynku. Z lewej strony na pustym placu wkrótce zacznie się budowa nowej kamienicy wg projektu Gelbarda i Sigalina. Zostanie ona ukończona jeszcze przed końcem 1938 r. Puste place za budynkiem zamierzało wykupić miasto pod przebicie wielkiej arterii komunikacyjnej, Trasy N-S. Jej śladem biegnie dziś Al. Jana Pawła II.
Fot. Referat Gabarytów. Archiwum Warszawy

Warszawa. Sienna 45. Zamknięta arkadą nisza w środkowej partii fasady.
Fot. Jerzy S. Majewski

Kiedy z wolontariuszami fundacji Hereditas zaczęliśmy fotografować fasadę kamienicy, wyszedł do nas jakiś zaaferowany pan. Zadał pytanie, czy chcemy fotografować miejsce na chodniku, gdzie dzień wcześniej zginął lokator budynku. – Zalany w trupa wypadł przez okno, nagi, w samych skarpetkach! Gdy do mieszkania weszła policja, jego kompani nic nie zauważyli, nie przerywając nocnej biesiady – mówił i koniecznie chciał nam pokazać zdjęcia, jakie zrobił po wypadku swoim telefonem.

To ponure zdarzenie jest dobrą ilustracją stanu, do jakiego już niemal osiemdziesiąt lat gospodarki komunalnej doprowadziło tę niegdyś elegancką kamienicę mieszczańską.

Niegdyś było w niej pięknie, a luksusowe mieszkania zajmowali w niej przedstawiciele warszawskiej burżuazji. Często o korzeniach żydowskich. Współcześnie budynek jest bardzo zaniedbany, niewiarygodnie brudny, tak jakby nikt go nie sprzątał od wielu miesięcy. Wciąż jednak odnaleźć tu można ślady dawnej świetności budynku. Nie tylko talentu jej projektanta, ale kunsztu rzemieślników: stolarzy, kamieniarzy, sztukatorów, rzeźbiarzy czy tynkarzy. Podobnie jak inne warszawskie kamienice z tego czasu, budynek zdobią dekoracje rzeźbiarskie, ceramika, rzeźbione, drewniane portale do drzwi, sztukaterie, schody z marmuru na głównej klatce, oraz efektowne drewniane schody w bocznych, kuchennych klatkach schodowych. Jednym słowem, był to dom dobrze wyposażony i tak starannie wykończony, że znaczna część jego wyposażenia przetrwała do naszych dni.

Ulica Sienna, biegnąca niegdyś od Marszałkowskiej po nieistniejący dziś Plac Witkowskiego (późniejszy Kazimierza Wielkiego) i ulicę Towarową, była pełna kontrastów. Jak wspominała pisarka i publicystka Stefania Podhorska-Okołów, w czasach jej dzieciństwa, przypadających na lata 80. XIX w. Sienną na zachód od Sosnowej w ogóle się nie chodziło, zwłaszcza wieczorem. Ciągnęły się tam długie szeregi drewnianych parkanów, za którymi znajdowały się różne składy i dość rzadka zabudowa. Zaczęło się to zmieniać u schyłku pierwszej dekady XX w. Nie tylko na odcinku śródmiejskim biegnącym przez teren Placu Defilad oraz sąsiedztwa Pałacu Kultury, ale też za Sosnową (dziś nie ma takiego narożnika) powstawały ogromne, wielkomiejskie kamienice czynszowe. Jedną z nich był dom Gliksmana przy Siennej 45.

Mieczysław Orłowicz w „Przewodniku po Warszawie” z 1922 r. jako jej projektanta podaje Józefa Napoleona Czerwińskiego, datując ukończenie budowy na rok 1910[1]. Dodajmy, że byłaby to samodzielna praca Czerwińskiego, zrealizowana jeszcze bez udziału jego wspólnika Wacława Heppena. Z kolei Piotr Kilamowski w opublikowanej przed rokiem książce „Utracone kamienice warszawskie…” za projektantów podaje spółkę architektów Henryka Stifelmana i Stanisława Weissa, przesuwając datę ukończenia budowy na rok 1911. Za tymi projektantami mogłoby przemawiać podobieństwo niektórych szczegółów fasady do tych w zaprojektowanej przez Stifelmana i Weissa, w bliźniaczych kamienicach przy Marszałkowskiej 19 i 21[2].

Warszawa. Ulica Sienna widziana z góry. Kamienica pod numerem 45 widoczna z prawej strony. Za budynkiem frontowym widać oficyny boczne, poprzeczną i dwa podwórka. Z tyłu hotel Holiday Inn. Z lewej kamienice przy Siennej 43a, 43 i 41. Ostatni projektu spółki Henryk Stifelman i Stanisław Weiss, z lewej z zielonym dachem.
Fot. Jerzy S. Majewski

Projektant bardzo intensywnie zagospodarował posesję. Za budynkiem frontowym wokół podwórka studni wznoszą się dwie oficyny boczne i tylna oficyna poprzeczna. Za nią znajduje się kolejne, niewielkie podwórko studnia, z boku którego pociągnięto dwie kolejne boczne oficyny. Tym razem jednak bardzo krótkie. Dziś na tyłach kamienicy nie ma zabudowy. Przed 1944 r. podwórko domykała od południa ściana tylnej oficyny kamienicy przy Złotej 52. Tak zaprojektowana kamienica zawierała aż około 70 mieszkań. Dość wysoki standard miały przy tym nie tylko mieszkania w części frontowej budynku, ale też w oficynie poprzecznej.

Wysoka, pięciopiętrowa, wczesnomodernistyczna kamienica o nieco przysadzistej fasadzie w formie uproszczonego klasycyzmu i późnego baroku zwieńczona była pośrodku imponującym wyniosłym, trójkątnym szczytem. Wyłamywał się on ponad kryty dachówką mansardowy dach, kryjący ostatnią kondygnację mieszkalną. Najbardziej charakterystyczną cechą jest jednak szeroka, aż dwuosiowa nisza usytuowana poniżej szczytu, zajmująca całą środkową część elewacji i zamknięta od góry arkadą. Tutaj też na wysokości pierwszego i drugiego piętra znalazła się rzeźba małego chłopca stojącego na kolumnie. Dodajmy, że takie małe golasy były jednym z ulubionych motywów wystroju rzeźbiarskiego fasad warszawskich (i nie tylko) kamienic przełomu pierwszej i drugiej dekady XX w.

Poniżej arkady projektanci umieścili płaskorzeźbione wyobrażenie wazy z pękiem kwiatów, nad którym siedzi ptaszek, niemal niewidoczny z poziomu ulicy. Niszę z obu boków ujmują dość wydatne, w dodatku dwustopniowe wykusze. Na szerokie wykusze prostokątne nałożone są spłaszczone półkoliste, przesunięte nieco ku osi środkowej.

Warto przyjrzeć się szczegółom fasady. Zdobi ją sporo uproszczonych dekoracji architektonicznych. Od boniowania płytowego i kroksztynów, po festony, fryzy z kimationem, czy uproszczone w duchu wczesnego modernizmu ni to skorupiaki, ni to pęki kwiatów, dowcipnie podpierające w całej swojej wątłości potężne masy wykuszy. Niestety nic nie ocalało z pierwotniej stolarki okiennej, zniszczonej już w znacznym stopniu w 1944 r. i kilka lat później, w trakcie pierwszego powojennego remontu kamienicy.

Warszawa. Sienna 45. Boniowanie płytowe w przyziemiu kamienicy, tworzącym partie cokołową elewacji.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Fragment przyziemia elewacji budynku.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Pilaster ujmujący z boku przejazd bramny.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Kosz kwiatów wieńczący głowicę pilastra z boku przejazdu bramnego.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Rzeźba chłopca w środkowej części fasady kamienicy.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Płaskorzeźba wazy z kwiatami oraz ptaszkiem w arkadzie niszy.
Fot. Jerzy S. Majewski

Wejdźmy do środka kamienicy. Za zachowanymi do dziś wierzejami wita nas tunelowy przejazd bramny o efektownie opracowanym sklepieniu, dekorowanym delikatną sztukaterią z rzędów perełek układających się w siatkę z rombów. Jednak największe wrażenie wywiera tu wspomniana na początku ceramiczna okładzina z płytkami dekorowanymi okrętami.

Kafle przy wykańczaniu wnętrz kamienicy dostarczyła dość energicznie działająca warszawska firma J. M. Belkesa z siedzibą i sklepem przy ul. Elektoralnej. Sprowadzała ona zarówno terrakotę i płytki z firmy Dziewulski i Lange z Opoczna, jak też kafle piecowe i płytki na ściany z fabryk berlińskich czy saskich. Największe wrażenie wywierają piękne i grube kafle z żaglowcami „płynące” wzdłuż obu bocznych ścian przejazdu bramnego. Towarzyszą im „dekory” w postaci geometrycznych szlaczków oraz rozetek.

Posadzki przejazdu bramnego wyłożone zostały charakterystycznymi dla wielu miast żółtymi płytkami bramowymi (nazywanymi w cennikach bramówkami). Niecodziennym rozwiązaniem są tu jednak szare kafle tworzące rynienki ułatwiające odprowadzanie wody i ciągnące się na posadzce wzdłuż bocznych ścian przejazdu bramnego. Belkes zgodnie ze swoim zwyczajem. w bramie pozostawił też ceramiczną wizytówkę swojej firmy. Niestety dziś mocno uszkodzoną.

Warszawa. Sienna 45. Wnętrze „tunelowego” przejazdu bramnego przesklepionego kolebką.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Płytka z żaglowcem na ścianie przejazdu bramnego.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Płytka z żaglowcem na ścianie przejazdu bramnego.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Charakterystyczne dla Warszawy początku XX w. żółte płytki bramowe.
Fot. Jerzy S. Majewski

Kolejną partię „dekorów” dostarczonych przez Belkesa oglądamy w hallu głównej, środkowej klatki schodowej w oficynie tylnej.

Kamienica wyposażona została w windy elektryczne. Jakiej firmy? Tego nie udało mi się jeszcze ustalić. Winda w głównej klatce oficyny sunęła w metalowej klatce umieszczonej w obszernej duszy schodów. Dziś niestety jej szyb jest w całości obmurowany, a z metalowej klatki pozostały jedynie relikty.

Z cała pewnością w mieszkaniach nie brakowało pięknych, dekoracyjnych pieców. Nie udało mi się jednak wejść tu do żadnego z mieszkań i sprawdzić, czy w kamienicy przetrwał jakiś piec. Firma Belkesa sprowadzała kafle piecowe. Całe piece w najrozmaitszych stylach od baroku i klasycyzmu, po secesję i modernizm można było w tym czasie zakupić na przykład za pośrednictwem firmy „Halis” z ulicy Wareckiej, a należącej do I. Kuleszy. Firma, założona w 1903 r., około 1910 była jednym z najważniejszych dostawców tego rodzaju urządzeń do nowo budowanych, luksusowych kamienic warszawskich. Sprowadzała je głównie z Saksonii, ale też z fabryki Lisowskiego w Witebsku na Białorusi.

Tymczasem jak się wydaje system przewodów wentylacyjnych i spalinowych w budynku nie działał najsprawniej. Tak czy owak w roku 1935 ówcześni właściciele kamienicy zlecili przebudowę przewodów. Odpowiedni projekt sporządził inżynier cywilny W. Zeligson, mający pracownię przy ul. Złotej 25[3]. Prace zaś prowadził technik Jan Pióro.

W latach międzywojennych w sąsiedztwie kamienicy na pustych dotąd placach zaczęły wyrastać nowoczesne domy dochodowe. Kilka z nich zaprojektowała spółka architektów Jerzy Gelbard i Roman Sigalin (o kamienicy Jerzego Gelbarda przy Siennej 57 pisałem już na tym blogu).

W budynkach wzdłuż Siennej pomiędzy Wielką a Żelazną mieszkało wówczas wielu przedstawicieli żydowskiej inteligencji: przedstawicieli wolnych zawodów, architektów, historyków, dziennikarzy, a także przedsiębiorców. Jedno z mieszkań w domu przy Siennej 45 w końcu lat 30. zajmowała współwłaścicielka kamienicy Bella Gliksmanowa.

W czasie okupacji w 1940 r. Niemcy włączyli Sienną w granicę getta. Była to wówczas najlepsza kamienica w żydowskiej dzielnicy zamkniętej.

Jak wspominała w pamiętniku Mary Berg, mieszkająca kilka domów dalej, pod numerem 41, wkrótce po zamknięciu getta na przełomie 1940 i 1941 r. przez podwórka kamienic po nieparzystej stronie ulicy Siennej odbywał się szmugiel do getta ze strony aryjskiej. Mary Berg obserwowała z okien swojego domu szmuglerów przechodzących przez podwórko jej kamienicy[4]. Czy wtajemniczeni mogli przechodzić też przez podwórka kamienicy Gliksmana przy Siennej 45? Drugie podwórko budynku przylegało do ścian szczytowych i dwóch szybów powietrznych tylnej oficyny (drugiej) kamienicy przy Złotej 52. Przejście przez obydwa budynki byłoby zatem bardzo dobrze ukryte.

Wyobraźmy to sobie. Wchodzimy po stronie aryjskiej do bramy kamienicy Złota 52. Przechodzimy przez pierwsze podwórka, potem bramą wchodzimy na drugie i przez klatkę schodową w tylnej oficynie docieramy do szybu powietrznego lub jakiegoś przejścia wybitego w ścianie szczytowej budynku. Tak dostajemy się na całkowicie ukryte, drugie podwórko kamienicy przy Siennej 45, stojącej już na terenie małego getta. Przejście z podwórka wiodło przez małe drzwi prowadzące na klatkę schodową w tylnej oficynie budynku i dopiero z niej wchodziło się na pierwsze podwórko dostępne z bramy. Był to zatem prawdziwy labirynt, który przynajmniej teoretycznie mógł funkcjonować aż do chwili przesunięcia granicy getta na środek ulicy Siennej i wyłączenia z niego kamienic po nieparzystej stronie ulicy.

Niemcy wiedzieli, że na Siennej mieszkają bogaci Żydzi. Grozili, że ulicę wyłączą z getta. Mieszkańcy kamienic co jakiś czas płacili okup, by nie wyłączać ich ulicy z getta. Nadaremnie. O zmianie granicy getta wzdłuż Siennej w swoim dzienniku pisała 1 października 1941 r. Mary Berg: „Wczoraj przed zachodem słońca w porze modlitw Kol Nidre otwierających rytuały święta Jom Kippur rozwieszono wielkie, białe plakaty ze smutnym obwieszczeniem. Do 5 października osoby zamieszkałe po prawej stronie ulicy Siennej (…) muszą opuścić mieszkania. Tak oto ziściło się to, czego się wszyscy obawiali – okup zapłacony przez mieszkańców (…) okazał się daremny. Najpierw wybuchła panika, lecz gdy zapadła noc, piwnica w naszym domu wypełniła się wiernymi i dało się słyszeć stłumione lamenty. (…) Ojciec tego dnia nie opuszczał piwnicy, zanosząc modły do Boga, a w tym czasie matka szukała nowego mieszkania” – notowała[5].

Działo się to w kamienicy przy Siennej 41, ale z całą pewnością nie inaczej reagowali na wiadomość mieszkańcy domu przy Siennej 45. Ostatecznie w początku 1942 r. budynek, opuszczony przez dotychczasowych, w dużym stopniu zamożnych mieszkańców znalazł się po stronie aryjskiej. Zamieszkali tu teraz chrześcijanie. Obie strony ulicy przez dłuższy czas rozdzielało ogrodzenie z drutu kolczastego biegnące środkiem jezdni.

W dniach powstania warszawskiego w kamienicy oraz sąsiednich budynkach ulokowało się dowództwo zgrupowania Chrobry II. Wydarzenia te upamiętnia tablica wmurowana w ścianę budynku w 2004 r., w 60. rocznicę wybuchu powstania.

Wojna nie przyniosła zniszczenia kamienicy, ale uległa ona znacznym uszkodzeniom. Brakowało części okien. Budynek utracił szczyt, którego już nie odbudowano. Niektóre mieszkania były kompletnie zdewastowane. Prace remontowe zakończone zostały na przełomie 1948 i 1949 r. Budynek został przejęty przez Spółdzielnię Administracyjno-Mieszkaniową nr 40. Jak czytamy w „Stolicy” z 1949 r., na pięciu piętrach znajdowało się tu 450 izb o łącznej kubaturze 27 tys. m. sześciennych. Kierownikiem prac remontowych był wówczas inżynier Bowbelski. Jedną z powojennych mieszkanek kamienicy była słynna dziś śpiewaczka operowa (kontralt) Ewa Podleś.

Warszawa. Sienna 45. Obłożona kafelkami sień głównej klatki schodowej w oficynie tylnej (poprzecznej).
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Dekoracyjne kafle na ścianach sieni głównej klatki schodowej w oficynie tylnej (poprzecznej).
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Terrakota ze znakami firmowymi firmy Dziewulski i Lange z Opoczna w sieni głównej klatki schodowej w oficynie tylnej (poprzecznej).
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Terrakota firmy Dziewulski i Lange na posadzce w sieni kuchennej klatki schodowej w lewej oficynie bocznej.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Kroksztyny dźwigające prostokątny wykusz w fasadzie kamienicy.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Pierwsze podwórko kamienicy otoczone oficynami.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Kapliczka oraz portal do wejścia na kuchenną klatkę schodową w prawej oficynie bocznej.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Wejście na główną klatkę w tylnej oficynie ujmują pilastry podobne do tych, jakie ujmują w fasadzie przejazd bramny.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Główna klatka schodowa w skrzydle frontowym. Wejście do niej wiedzie z przejazdu bramnego. Schody mają stopnie wyłożone płytami z marmuru. Metalowe balustrady są stosunkowo skromne w swojej formie.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Marmurowe stopnie schodów głównej klatki schodowej w skrzydle frontowym.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Drzwi do mieszkania o geometryzującej, modernizującej dekoracji, ujęte bardzo skromnym obramieniem. Główna klatka schodowa w skrzydle frontowym.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Fragment drzwi do mieszkania w głównej klatce schodowej skrzydła frontowego.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Dekoracja drzwi na główną klatkę schodową skrzydła frontowego. Są one utrzymane w stylistyce silnie zmodernizowanego klasycyzmu. Identyczną dekorację mają drzwi na główną klatkę schodową w oficynie tylnej.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Drewniane schody w kuchennej klatce schodowej w prawej oficynie bocznej. Klatka schodowa w lewej oficynie jest identyczna. Schody zostały zaprojektowane w sposób indywidualny i wykonano je bardzo starannie.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Drewniane schody w kuchennej klatce schodowej w prawej oficynie bocznej.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Drewniane schody w kuchennej klatce schodowej w prawej oficynie bocznej.
Fot. Jerzy S. Majewski

Warszawa. Sienna 45. Drzwi i bardzo zniszczone schodki do piwnicy.
Fot. Jerzy S. Majewski


[1] M. Orłowicz, Przewodnik po Warszawie, Warszawa 1922, s.202

[2] Piotr Kilanowski, Utracone kamienice warszawskie doby wczesnego modernizmu (1909-1914) Oficyna wydawnicza Politechniki Warszawskiej, Warszawa 2021., s. 116.

[3] Przegląd Budowalny 1935, nr 1, s. 28.

 [5] Mary Berg, Pamiętnik, Relacja o dorastaniu w warszawskim getcie, wyd. Pruszyński i Ska, Warszawa 2016.