Europa porwana przez Zeusa ukrytego pod wcieleniem byka, po ponad 250 latach powróciła na Zamek Królewski. Niestety tylko na kilka miesięcy.
Obraz Guido Reniego jest tak przesycony światłem, tak trójwymiarowy, że zdaje się rozświetlać jedną z dwunastu sali ekspozycyjnych na Zamku Królewskim, w których ma miejsce wystawa „Świat Polskich Wazów”. Jest to najważniejsza prezentacja w trakcie obchodzonego na Zamku „Roku Wazowskiego” 2019. Znalazło się na niej blisko 300 obiektów związanych z epoką Wazów, wypożyczonych z aż z 77 instytucji z wielu krajów Europy.
„Porwanie Europy” to polonicum, dziś przechowywane w londyńskiej National Gallery. Powstało w latach 1637-1639 na zlecenie ówczesnego króla polskiego Władysława IV, drugiego z Wazów na polskim tronie. Kilkanaście lat wcześniej, jeszcze jako królewicz Władysław Zygmunt, odbył podróż po Europie. Swoiste grand tour, w trakcie którego zwiedził m.in. Wiedeń, Monachium, Mediolan, Bolonię, Florencję, Rzym i Neapol, a także południowe Niderlandy. Juliusz A. Chrościcki oraz Ryszard Szmydki przekonują w wydanym przy okazji wystawy zbiorze esejów, że trudno przecenić znaczenie podróży synów Zygmunta III po Europie Zachodniej i Południowej dla rozwoju cywilizacyjnego Rzeczypospolitej w XVII wieku.
7 grudnia 1624, królewicz Władysław Zygmunt odwiedził w Bolonii warsztat malarza Guido Reniego, który – jak elegancko pisał brytyjski historyk sztuki Michael Levey – odtwarzał sceny antyczne, uwznioślając je urokiem bladych tonacji, uzyskując może niezbyt głęboką, lecz autentyczną poetyczność. „Porwanie Europy” jest taką właśnie wskrzeszoną i zarazem uwzniośloną sceną antyczną. Towarzyszący królewiczowi Stefan Pac notował, że w pracowni widzieli nie tylko „siła foremnego malowania”, ale też podziwiali sprawność, z jaką artysta malował na ich oczach. „Porwanie Europy” do Warszawy dotarło w roku 1640, kiedy to Władysław od kilku lat zasiadał już na tronie. Zakupione zostało za pośrednictwem Virgillia Puccitellego. Król tak zachwycił się obrazem, że napisał list z podziękowaniem dla artysty.
Już ojciec Władysława IV, król Zygmunt III Waza był czuły na sztukę. Nie tylko przyczyniał się do budowy i modernizacji świątyń oraz rezydencji, ale też sam tworzył dzieła sztuki. Potrafił rysować, znał się na malarstwie i złotnictwie. Na wystawie na Zamku można zresztą zobaczyć kilka wykonanych przez niego dzieł sztuki, które zwykle podarowywał członkom rodziny. Królewicz, a potem król Władysław rozwijał swoje artystyczne zamiłowania. W takcie wspomnianej podróży po Europie gromadził liczne dzieła sztuki, tworząc gabinet sztuki, uwieczniony przez malarza flamandzkiego w 1626 r.
Gdy „Porwanie Europy” dotarło na Zamek Królewski, zapewne musiało zachwycać. Niemal nikt w Rzeczpospolitej nie potrafił wówczas malować tak jak Guido Reni, chociaż w 1624 r. znakomity malarz niderlandzki, portrecista Pieter Claesz Soutman, namówiony przez królewicza Władysława zgodził się wstąpić na służbę polskiego dworu królewskiego i przybyć z Antwerpii do Warszawy. Zachowały się rachunki za wypłacane mu przez dwór wynagrodzenie z lat 1626-27. Niestety już w 1628 r. wrócił on do rodzinnego Haarlemu.
Z kolei Adam Jarzębski w napisanym przez siebie „Gościńcu”, czyli pierwszym w dziejach, wierszowanym przewodniku po Warszawie wspomina o działających w Warszawie malarzach Holendrach. Opisując rezydencje królewskie, Jarzębski nie zwrócił jednak uwagi na „Porwanie Europy”.
Po śmierci Władysława IV w fatalnym dla Rzeczypospolitej roku 1648 kolekcję odziedziczył po nim król Jan Kazimierz. Gdy kilkadziesiąt lat później, w roku 1668, abdykował – wyjechał z Polski do Francji, gdzie otrzymał dochodowe opactwo St. Germain-de-Pres, zostając jego 76. opatem. Zabrał ze sobą znaczną część prywatnego majątku. W roku 1673, kilka miesięcy po jego śmierci miała miejsce aukcja wyprzedaży mienia po dawnym królu. Wśród wystawionych dzieł sztuki znalazło się „Porwanie Europy”. Jak czytamy w katalogu do wystawy wazowskiej na Zamku Królewskim, kupił go Charles III Duc de Crequy. Z kolei po jego śmierci, za pośrednictwem marszanda Samuela Parisa obraz nabył sir Jacob de Bouverie, późniejszy wicehrabia Falkestone. Tak znalazł się w Anglii, gdzie w 1741 trafił na zamek Longford. Tam wisiał aż do roku 1945. Dziś jest własnością londyńskiej The National Gallery.
∴
Wystawa „Świat Polskich Wazów. Przestrzeń-Ludzie-Sztuka”. Scenariusz Jacek Żukowski, kuratorzy Jacek Żukowski, Zbigniew Hundert, projekt scenografii Barbara Kowalewska, Monika Rzepiejewska-Mroczek. Czynna na Zamku do 14 stycznia 2020 r. Wystawie towarzyszy film z cyfrową rekonstrukcją zamku wazowskiego.