Antresola w hali Dworca Centralnego prezentuje się lepiej niż przypuszczałem. Bałem się bowiem, że zniszczy wnętrze budynku tak, jak w latach 90. XX w. inna antresola zniszczyła halę dworca Głównego w Gdańsku.
Ta gdańska okazała się być niewypałem. Nikt nie wiedział, co znajduje się na górze. Mało komu chciało się tam wchodzić. Stała się miejscem odstręczającym i ostatecznie ją rozebrano. Dziś hala dworca w Gdańsku już bez antresoli ponownie wygląda tak, jak powinna wyglądać hala dworca kolejowego.
Gdy zaczęto budowę nowej antresoli w hali Centralnego byłem pełen najgorszych obaw. Bo to, co powstało najpierw, to prymitywna konstrukcja.
Dworzec Centralny w Warszawie otwarty w grudniu 1975 r. i zaprojektowany przez zespół Arseniusza Romanowicza, jest dziełem architektury wysokiej klasy.
Już sam kształt hali, która z zewnątrz kojarzy się z wielką przeszkloną wiatą nad peronami – jest wyjątkowy.
W 1975 r. niezbyt dobrze wypadły elementy krótszych elewacji od strony Emilii Plater i Al. Marchlewskiego (dziś Jana Pawła II), ale to dlatego, że robotnicy z państwowych przedsiębiorstw nie potrafili precyzyjnie przyciąć blachy. Nie potrafili też uszczelnić stropów i przejścia podziemne od samego początku przeciekały. Jednak sama konstrukcja budynku z lat 70, logika rozwiązań funkcjonalnych, są tu na najwyższym poziomie.
I teraz w tę znakomitą strukturę wprowadzona prostacko zaprojektowaną konstrukcję bez cienia finezji – choć trzeba przyznać, że funkcjonalnie nie jest to pomysł zły. Już w trakcie budowy dworca planowano bowiem przebicie przez halę osi spacerowej biegnącej na poziomie antresoli przez całe planowane Zachodnie Centrum Warszawy od Wspólnej aż po Sienną.
Jej śladem jest zarówno kładka na tyłach wieżowca Intraco 2, jak i „kanion” przecinający Złote Tarasy. Jednak połączenia kładką z Marriottem ponad Alejami Jerozolimskimi nigdy nie zrealizowano.
Zbudowaną teraz antresolę (łączącą dwie antresole po bokach hali, pochodzące z 1975 r.) dźwigają żelbetowe słupy, wychodzące z poziomu hali peronowej. By je ustawić przebito stropy. Same słupy brutalnie naruszają spójną przestrzeń hali peronowej z czasów budowy dworca. Wyrastają z samego środka peronów.
Ilekroć teraz zjeżdżam na peron 2 czy 3 schodami ruchomymi i widzę przed sobą słup, nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że zaprojektowano go tu w jakimś pijanym widzie. O ile otrzymały one jednak zewnętrzne opracowanie z podobnych materiałów jak istniejące tuż obok podpory – to mega słup wprowadzony pomiędzy torami, wygląda jak dzieło barbarzyńców.
Widocznie projektanci uznali, że podziemny peron nie jest godnym uwagi wnętrzem publicznym, tylko piwnicą, w której trzyma się kotły i niepotrzebne graty.
Lepiej jest na górze w głównej hali dworca. Konstrukcja samej antresoli jest metalowa. Wprawdzie też masywna, jednak schowana została pod scenograficzną „skórą”.
Ta architektura może się na pierwszy rzut oka podobać. Jest jasna, wydaje się dość lekka. Nie widać masy żelastwa, jakie kryje w swych bebechach. Nie popełniono też błędu, jak w Gdańsku.
Para schodów ruchomych na osi schodów wiodących do głównego korytarza dworcowego zachęca do wejścia na antresolę. Pasażerowie z miejsca ją zagospodarowali. Siedzą na ławeczkach pod wiązkami lamp dających przyjemne, ciepłe światło. Wchodzą do baru McDonald’sa i sklepu Biedronki, do których wcześniej trzeba było wchodzić po schodach.
Obłe, organiczne kształty cieszą oko, nie przytłaczają też wnętrza.
Jednym słowem, antresola żyje. Tyle tylko, że w modernistycznym wnętrzu hali jest ciałem obcym. Jest łatwą formą architektoniczną, jakby żywcem przeniesioną z galerii handlowej.
Nie dziwi mnie to, bo projektanci – pracownia SUD Architectes to polski oddział francuskiego konsorcjum Sud Architectes i Sud Groupe z siedzibą w Lyonie, który specjalizuje się m.in. w projektowaniu centrów handlowych i rozrywkowych.
Podsumowując. W moim przekonaniu antresola wprawdzie prezentuje się estetycznie i zaprasza ludzi do wejścia na górę, siadania na ławkach oraz siedziskach, lecz ani z tytułu architektury, ani tym bardziej prymitywnej konstrukcji nie stanowi powodu do dumy.