W międzywojennej architekturze Gdyni moim zdaniem najpiękniejsze są zaokrąglone narożniki. Dynamiczne, ujęte w horyzontalne wstęgi okien. Urastają do rangi symbolu miasta.
Stają się najbardziej charakterystycznym elementem architektury budynków nazywanych tu statkami na lądzie z betonu, cegły i cementu. Nie wszystkie je można określić pojęciem popularnego zwłaszcza w USA Streamline (stylu okrętowego), który zainspirowany formami okrętów czy samolotów miał się przeciwstawiać ascetycznemu stylowi międzynarodowemu. Za to niemal wszystkie zdają się być dziećmi funkcjonalizmu – do którego styl okrętowy miał być w opozycji. Są jednoznacznie nowoczesne, a powstawały z reguły na zlecenie prywatnych inwestorów. Mieszczan szczególnego rodzaju, bo potrafiących podejmować ryzyko. Energicznych. Mających świadomość tworzenia nowego miasta i zarazem nowoczesnej architektury.
O tych ludziach pomyślałem czytając komiks „Miasto z Widokiem” Elżbiety Żukowskiej z rysunkami kilku autorów (Wydawnictwo Inne, Gdynia 2013). Jest w komiksie rozdział „Wolkenkratzer” o młodym architekcie Karlu, marzycielu. Niemcu, wykształconym w Bauhausie. Miał w swej głowie nowoczesne domy pudełka bez ornamentu, za to z konstrukcjami ze stali, ale przybył do Gdyni w roku 1926, gdy w dopiero tworzącym się mieście dominowały style narodowego historyzmu. Barokowe i klasycystyczne wille – dworki, takiż kościół NMP przy Świętojańskiej, gmachy użyteczności publicznej opięte kolumnadami i tu i ówdzie nowoczesne realizacje w duchu art deco. Nikt nie chciał wówczas jego bauhausowskich projektów, a marzenie o Wolkenkratzer, drapaczu chmur z prawdziwego zdarzenia, miało się w Gdyni spełnić dopiero w XXI wieku.
„Jest pan zdolny niesłychanie, ale z przykrością muszę panu powiedzieć, że pan możesz projektować nowe Prudentiale w Warszawie, ale nie w Gdyni” – mówi do Karla wybitny warszawski architekt Bohdan Pniewski i namawia go do wyjazdu do Ameryki.
Ta komiksowa scena ma już miejsce w roku 1937. Karl wyjeżdża w chwili, gdy w mieście trwa już boom budowlany i w architekturze króluje funkcjonalizm przetrawiony i z entuzjazmem zaakceptowany przez gusta burżuazyjne i oficjalne. To on nadaje teraz ton obliczu architektonicznemu Gdyni.
W 1937 r. kończona jest też budowa największego ówczesnego domu mieszkalnego zwanego popularnie „Bankowcem” – kamienicy Funduszu Emerytalnego pracowników Banku Gospodarstwa Krajowego przy ul. 3 Maja 21/34 i Batorego 26 (projekt Stanisław Ziołowski).
Cofające się kondygnacje otoczone tarasami – pokładami statków. Zaokrąglona wieżyczka, niczym część mostku kapitańskiego, półkolisty narożnik witryny z giętego szkła na parterze – stają się symbolami nowoczesnego miasta.
Dziś centrum Gdyni tworzy największy w Polsce obok Warszawy i Katowic zespół modernistycznej architektury lat 30. XX w. I chociaż w ówczesnej, fachowej prasie architektonicznej nie szczędzono mu krytyki, to jest on spójną całością. Nigdzie nie było tak wielu budynków o równie dynamicznych, zaokrąglonych narożnikach, nadbudowanych kondygnacjach i wieżyczkach przypominających mostki kapitańskie. Nie może to oczywiście dziwić w mieście, które powstało wokół najnowocześniejszego portu na Bałtyku, stanowiącego przedmiot dumy całej ówczesnej Polski. Poniżej pokazuję kilka takich kamienic i budynków o ekspresyjnie zaokrąglonych narożnikach, wieżyczkach i kondygnacjach – pokładach.
Transatlantyk ZUS-u
ul. 10 lutego 24
Budynek o zaokrąglonym narożniku i gładkich, kamiennych elewacjach zdaje się cumować przy ulicy 10 lutego (dawnej Kuracyjnej) niczym elegancki transatlantyk przy nabrzeżu portowym. Przed wojną na jego parterze mieściła się reprezentacyjna „Café Bałtyk” z dancingiem, na piętrach zaś biura.
Tę niezwykłą budowlę powstałą w latach 1935-1936 zaprojektował Roman Piotrowski. Architekt o lewicowych poglądach, który w czasie okupacji zwiąże się z PPR-em i w lutym 1945 r. obejmie stanowisko szefa Biura Odbudowy Stolicy w miejsce Jana Zachwatowicza, związanego z rządem londyńskim.
To jednak dopiero przyszłość. W 1936 Piotrowski, pracujący w warszawskim biurze architektonicznym ZUS-u, staje się znany jako autor jednego z najpiękniejszych wielkomiejskich budynków w Polsce.
Kompleks ZUS to nie tylko widoczny na zdjęciu budynek biurowy, ale też łukowato wygięty dom mieszkalny zwrócony elewacją z liniami długich balkonów w stronę ulicy 3 Maja oraz usytuowany pomiędzy nimi łącznik – w postaci siedmiopiętrowego prostopadłościanu o wstęgowych oknach. U jego podstawy znalazł się dynamicznie opracowany taras wraz z przeszklonym ryzalitem kawiarni. W „Café Bałtyk” umawiają się m.in. bohaterowie komiksu „Miasto z widokiem”.
Kamienica BGK
ul. 3 Maja 27/ 21 i Batorego 26
Ten ogromny budynek jest jedną z ikon przedwojennej Gdyni. Był przed 1939 r. największą kamienicą w mieście. Powstał na zlecenie Funduszu Emerytalnego Pracowników Banku Gospodarstwa Krajowego i popularnie nazywany bywa „Bankowcem”.
Budowa prowadzona według projektu Stanisława Ziołowskiego trwała w trzech etapach w latach 1935-1938. Znamię architektury okrętowej nadaje mu wieża w formie trzykondygnacyjnej, półcylindrycznej nadbudówki – mostku kapitańskiego, która wyrasta ponad zaokrąglone loggie.
Podobny sposób wtopienia wieży – mostku kapitańskiego po raz pierwszy w architekturze Gdyni został wprowadzony w kamienicy Pręczkowskiego przy Skwerze Kościuszki 10.
W „Bankowcu” pasmowe okna ciągnące się przez całą długość niższej elewacji od strony ul. 3 Maja (dawnej Targowej) stwarzają wrażenie lekkości, tak jak zawieszenie budynku na eterycznym przyziemiu w formie szklanych witryn sklepów i restauracji. Dzięki temu rozwiązaniu, podobnie jak inne opisywane tu wielkomiejskie kamienice, gmach sprawia wrażenie, jakby miał się oderwać od ziemi.
Płaskie dachy i tarasy to z kolei pokłady. Dodajmy tu jeszcze, że budynek ma dwa, odmiennie opracowane narożniki. Pierwszy od reprezentacyjnej ul. 10 Lutego. Drugi od ul. Batorego.
Zarówno elewacje, jak i wnętrza „Bankowca” zostały wykończone bardzo starannie, z użyciem m.in. piaskowca pińczowskiego. Miał też nowoczesne wyposażenie. Zaprojektowano m.in. garaż podziemny, do którego można było zjechać windami, a także schron przeciwlotniczy.
W kamienicy mieszkali ludzie zamożni, a wiele mieszkań miało około 200 m kw. Dziś w jednym z mieszkań mieści się „Społeczne Muzeum Gdyńskiego Modernizmu – mini bankowiec”.
Na parterze tuż po wojnie Wanda Andrzejewska otworzyła kawiarnię artystyczną „Cyganeria”. Lokal istnieje do dziś i jest to najdłużej istniejąca kawiarnia w mieście.
Kamienica Gliszczyńskiego
ul. Abrahama 41
Wznosi się u zbiegu ulicy Abrahama i Armii Krajowej.Powstała dla Makarego Gliszczyńskiego w latach 1937-1938 według projektu Władysława Madeły.
Na fotografiach sprzed wojny prezentuje się pięknie niczym okręt z cementu. Jasne elewacje, zaokrąglone balustrady loggii balkonowych z uskokowo zaprojektowanym narożnikiem, cofające się ostatnie kondygnacje.
Dziś budynek jest oszpecony dokonaną w latach 70. prymitywną zabudową tarasu ostatniego piętra od strony ulicy Abrahama. Za to urodę architektury podkreśla dobrze zaprojektowane przyziemie w narożniku z restauracją „Krew i woda” Mariusza Pieterwasa.
Kamienica Kazimierza Kolińskiego
ul. Świętojańska 41
Wraz z ukończeniem w roku 2015 kompleksu „Baltiq Plaza”, usytuowana w sąsiedztwie kamienica została starannie odnowiona. Białe tynki wydobywają elegancję elewacji, a jej podziały uczytelniają pomalowane na czerwono pasy gzymsów i listew balkonowych dekorowanych prążkowaniem. W wydatny sposób podkreślają też one dynamikę zaokrąglonych, narożnych loggii balkonowych.
Projektantem funkcjonalistycznej kamienicy z końca lat 30. był Stanisław Ziołowski, a w jej wnętrzu uwagę zwraca klatka schodowa z „duszą”. Budynek wznosi się u zbiegu ulic Świętojańskiej i Józefa Wybickiego. Przed wojną kamienicę upatrzyli sobie inżynierowie. Mieszkali tu m.in. inż. Jan Goździewski i Bolesław Tynks. Od 1957 r. na parterze w narożniku działa cukiernia „Arkadia”.
Kamienica Glasenappowej
ul. Świętojańska 42
Na fotografiach z lat 30. można się przekonać, jak w przedwojennej Gdyni budowano domy. Prac nie prowadziły wielkie, wyspecjalizowane firmy. To raczej budowy typu gospodarczego. Archaiczne metody budowania zdają się pozostawać w kontraście do nowoczesnych form tych budynków. Tak powstawał m.in. dom Franciszki Glasenappowej, zrealizowany w latach 1936-1938 według projektu Tadeusza Jędrzejewskiego.
Najpierw kamienicę wymurowano do wysokości trzeciego piętra. Elewacje były nieotynkowane, ale na parterze działały już normalnie sklepy. Narożnik ożywiały wciąż pozbawione balustrad płyty balkonów o półkolistych zakończeniach. Kilka lat później budynek był już gotowy pod dach, z cofniętą ostatnią, siódmą kondygnacją.
Na jej wzniesienie konieczna była specjalna zgoda władz wojewódzkich. Elewacje wciąż jednak były nieotynkowane, a balkony wsparte na efektownych słupach tworzących ażurową kratownicę, nieukończone.
Elewacji nie zdołano wykończyć przed wybuchem wojny i na fotografiach z lat okupacji kamienica nadal pozostaje nieotynkowana. Wielka szkoda, bo zapewne otrzymałaby wyprawę z tynku szlachetnego, a tak po wojnie pokryto ją tandetnym tynkiem bez należytej staranności.
Najbardziej efektownym rozwiązaniem pozostaje tu wspomniana kratownica ze słupów i płyt balkonowych. Jej rytm zdaje się stanowić ukłon w stronę kratownicy kamienicy firmy „Paged” przy Świętojańskiej 44 – usytuowanej na przeciwległym narożniku.
Kamienica Kreńskiego
ul. Świętojańska 55
Kamienica czynszowa Zakładów Przemysłowych Mariana Krenskiego przy Świętojańskiej u zbiegu z ulicą Żwirki i Wigury ma wprawdzie prostokątny narożnik, jednak elewację od drugiej z tych ulic ożywiają łukowo wygięte balkony o zaokrąglonych narożnikach. Dynamizują bryłę budowli o szkielecie konstrukcyjnym wyeksponowanym w elewacjach za pomocą cienkich lizen.
Budynek ukończono w 1938 r. zgodnie z projektem Zbigniewa Kupca i Tadeusza Kossaka, którzy moim zdaniem pozostawali pod urokiem ówczesnej, funkcjonalistycznej architektury czechosłowackiej. Dodajmy, że po wojnie budynek powszechnie znano dzięki mieszczącym się tu delikatesom.
Kamienica Orłowskich
ul. Świętojańska 68
Dwie dolne kondygnacje tej efektownej narożnej kamienicy zajmował duży, luksusowy sklep „Bon Marche”. Dziś mieści się tu sklep Empiku. Kamienica powstała dla Albina i Marii Orłowskich w 1936 r. Zaprojektował ją Zbigniew Kupiec.
Całość składa się z wyższej – sześciopiętrowej – prostopadłościennej bryły od strony ulicy Żwirki i Wigury i niższej, pięciopiętrowej od Świętojańskiej, z zaokrąglonym narożnikiem. Elewacje są tu ożywione tynkiem imitującym kamienne płyty. Poziome pasy okien podkreślają gzymsy wyróżnione inną barwą tynku. Parter to ciąg witryn sklepowych. Budynek na wybitnie wielkomiejski charakter. Mógłby z powodzeniem stanąć przy jednej z głównych ulic ówczesnej Warszawy czy Katowic.
Mieszkańcami domu przed 1939 r. byli m.in. prawdziwy marynarz – kapitan marynarki handlowej Włodzimierz Bernalewski, inżynier, dr Leon Allveil, gdyński dziennikarz Kazimierz Barański. Tutaj też przyjmował w gabinecie specjalista chorób kobiecych dr Ignacy Klajman.
Kamienica Wagnera
ul. Świętojańska 89
Budynek jest dość podobnie zakomponowany, jak wspominane kamienice Orłowskich przy Świętojańskiej 68 i Gliszczyńskiego przy Abrahama 41. I w tym przypadku parter tworzy ciąg witryn sklepowych. Ten układ kompozycji z zaokrąglonym narożnikiem i doklejonym z boku prostopadłościanem z pasami okien nie znajduje wielu analogi w ówczesnej architekturze polskiej. Pewne podobieństwa wskazać można m.in. w przypadku dawnego Domu Śląskiego w Krakowie przy Pomorskiej 2.
Kamienica powstała w latach 1935-1936 dla Franciszka Wagnera. Projekt sporządził Stanisław Żwirski.
Kamienica Antoniego Ogończyka-Blocha
ul. Świętojańska 122
Tym, co zwraca uwagę w kamienicy mecenasa Antoniego Ogończyka-Blocha wzniesionej na przeciwko urzędu miasta, są osłonięte wielką szklaną ścianą werandy o zaokrąglonym narożu. Pełniły funkcję ogrodów zimowych.
Szklana elewacja w ówczesnej polskiej architekturze mieszkaniowej ma analogię jedynie w kamienicy przy ul Skłodowskiej-Curie 36 w Katowicach. Musiała wywierać duże wrażenie. I to nie tylko na Polakach – skoro jej zdjęcie znalazło się w artykule poświęconym Gdyni i Wolnemu Miastu Gdańsk, do którego fotografie powstały na kilka tygodni przed wybuchem wojny i opublikowanym w listopadowym numerze amerykańskiego miesięcznika „The National Geographic Magazine”.
Niebawem ten sam narożnik pojawi się na wielu niemieckich fotografiach ukazujących zdobycie Gdyni we wrześniu 1939 r. Szklana elewacja jest częściowo wytłuczona, a ciągnące się do samej ziemi narożne witryny apteki zabito deskami. W czasie okupacji szklana ściana zostanie jednak odtworzona, parter zajmie teraz niemiecka „Gothen Apotheke”, na dachu zaś zaświeci neon reklamujący aspirynę Bayera.
Kamienicę powstałą w latach 1936-1937 zaprojektowali architekci Stefan Koziński i Leon Mazalon, który był jej współwłaścicielem. W elewacjach uwagę zwracają też łukowo wygięte, pełne osłony balkonowe. Ich rzędy zdają się falować na płaskiej elewacji od strony Al. Piłsudskiego.
Maria Sołtysik w książce „Gdynia, miasto dwudziestolecia międzywojennego. Urbanistyka i architektura” zwraca uwagę na pobrzmiewające w architekturze budynku echa ekspresjonizmu tzw. Szkoły amsterdamskiej.
Kamienica Orłowskich
ul. 10 Lutego 5
Uchodzi za pierwszy luksusowy dom czynszowy Gdyni wzniesiony w duchu architektury funkcjonalnej. Powstał w chwili dogasania w Polsce wielkiego kryzysu w latach 1934-35 r. na zlecenie Bolesława i Genowefy Orłowskich.
Autorami projektu byli architekci Zbigniew Kupiec i Stanisław Ziołowski. Architekci wprowadzili tu ostry narożnik od strony ul. Abrahama, wyróżniając gzymsy ciemniejszą barwą tynku. Miękkie, zaokrąglone motywy widać od strony ul. Abrahama w kształcie pełnych osłon balkonowych.
Kamienica Hundsdorffów
ul. Starowiejska 7
Budynek projektu Mariana Maślińskiego, to jeden z wcześniejszych przykładów nowoczesnej architektury kamienicznej inspirowanej stylistyką funkcjonalizmu. Powstał w latach 1932-35 u zbiegu Starowiejskiej i Abrahama. Szeroki, zaokrąglony narożnik opięty balkonami sprawia wrażenie nieco ciężkiego. Tym jednak, co „porusza” budynek, jest wygięcie elewacji od strony ulicy. Wrażenie światłocieniowości tworzy też prążkowanie szerokich pasów tynku pomiędzy oknami w narożniku.
W końcu lat 30. w kamienicy mieściły się biura dużej spółki Ferdynanda Prowe – zajmującej się agenturą linii okrętowych, pełniącej rolę maklera okrętowego i mającej w porcie własne magazyny. Jednym z mieszkańców domu był kupiec Bolesław Baczkowski.
Kamienica Pręczkowskiego
Skwer Kościuszki 10/12
Na naszym zdjęciu jest to budynek po prawej stronie. Jego parter przez lata zajmowało wejście do kina Polonia (przemianowanego po wojnie na Goplanę).
Budowę kamienicy wznoszonej etapami w latach 1928-1937 można obserwować na przedwojennych pocztówkach. Architekt Tadeusz Jędrzejewski nadał budowli formy okrętowe. W partii narożnej efektownie połączył prostopadłościany z półcylindryczną wieżą – nadbudówką. Budzi ona skojarzenia z architekturą transatlantyków i mostkiem kapitańskim. Wrażenie to potęgują tarasy – pokłady. Jak podkreśla Maria Sołtysik w książce „Gdynia miasto dwudziestolecia międzywojennego, urbanistyka i architektura” było to pierwsze takie rozwiązanie w architekturze miasta.
W latach 1935-1938 zbliżone rozwiązania, tyle że w bardziej monumentalnym i eleganckim wydaniu pojawiły się w opisanym wcześniej „Bankowcu” przy ul. 3 Maja 27 projektu Stanisława Ziołowskiego.
Jednym z mieszkańców kamienicy był przed 1939 r. architekt Stanisław Żwirski, autor wspominanej tu kamienicy przy Świętojańskiej 89.
Dom Żeglarza Polskiego
ul. Jana Pawła II 3
Na zakończenie chyba najlepszy przykład stylu okrętowego w Polsce. Stylu wyrosłego na podłożu funkcjonalizmu i mającego niewiele wspólnego z portugalskimi czy amerykańskimi realizacjami Streamline stanowiącymi wybujałą recepcję art deco.
Kompleks budynków dawnego Domu Żeglarza Polskiego (dziś wydział nawigacyjny Akademii Morskiej) nie operuje dekoracją. Jego „okrętowość” zawiera się w układzie bryły z potężnym półcylindrycznym ryzalitem – wieżą stylizowanym na nadbudówkę statku; w płaskich dachach i tarasach – pokładach.
Architektura budynku zachwyca doskonałymi proporcjami. Gorzej z detalem, który nie jest tak starannie wykończony jak to planowano pierwotnie. Wszystko przez to, że budowa rozpoczęta w roku 1938 z chwilą wybuchu wojny doprowadzona była do stanu surowego. Ostatecznie realizację ukończono po 1945 r.
Projekt budynku autorstwa Bohdana Damięckiego i Tadeusza Sieczkowskiego wyłoniony został w konkursie architektonicznym. Oczywiście w tym wypadku nawiązania do architektury okrętowej są jak najbardziej na miejscu. Budynek służący marynarzom znajduje się bowiem na Molo Południowym, kawałku lądu sztucznie usypanym w morzu po roku 1934. Tuż obok zaś cumują jachty i rozmaite statki.