Tę fotografię zrobiłem w Madrycie o zachodzie słońca. Zrywająca się do lotu postać z rozpostartymi skrzydłami wieńczy kopułę Edificio Metropolis.
Jest to jeden z najbardziej charakterystycznych, najczęściej fotografowanych budynków w stolicy Hiszpanii. Wznoszono go dość długo, od 1907 do 1911 r. Projekt sporządzili dwaj bracia, Francuzi Jules i Raymond Févier. Gmach stanowi niezwykle efektowne dopełnienie narożnika dwóch pryncypialnych ulic: Calle Alcalá i Gran Via. Ma kapiącą od barokowych dekoracji fasadę o zaokrąglonym narożniku i uwidocznioną na fotografii efektowną kopułę. Jest jedną z wielu zaskakująco monumentalnych budowli wzdłuż Gran Via. Niemal wszystkie one zdają się ociekać od dekoracji. Są niczym eksponaty na wystawie mieszczańskiego przepychu.
Spacerując po Madrycie, kopułę ujrzałem w zaskakującej dla mnie perspektywie. Nie od narożnika, lecz od tyłu, zarysowaną na tle krwawego nieba. Zrywająca się do lotu postać wyobraża Victorię, rzymską boginię Zwycięstwa. Na tle zachodzącego słońca sprawiła ona na mnie raczej wrażenie anioła śmierci. Ciekawe, że rzeźba ta wcale nie pochodzi z czasów budowy gmachu. Pierwotnie wieńczyła go bowiem figura Ganimedesa siedzącego na skrzydle Feniksa. Bajecznego ptaka, dokonującego samospalenia i odradzającego się na nowo z popiołów. Mogę sobie tylko wyobrazić widok Feniksa na tle płonącego nieba. Każdego krwawego zmierzchu płonął tylko po to, aby odrodzić się na nowo. Niestety rzeźbę tę zdemontowano w 1972 r. i zastąpiono obecnym wyobrażeniem Victorii dłuta Federico Coullaut-Vala.