Nigdy nieukończona fasada kościoła Gesu Nuovo należy do tych, które zapamiętuje się na całe życie. Ale tuż obok, na placu noszącym identyczną nazwę co kościół, wyrasta jedna z największych na świecie kontrreformacyjnych kolumn maryjnych: Guglia dell’Immacolata.
Przyznam, że gdy po raz pierwszy ją ujrzałem – poraziła mnie swoim barokowym nieumiarkowaniem i skalą. Trochę zmurszała jak wszystko wokół, wyryła się w mojej pamięci podobnie jak fasada sąsiedniego kościoła. Przypomniała mi się, gdy w myślach starałem się odtworzyć katalog kolumn, figur i obelisków stawianych na placach miejskich przez ludzi dotkniętych czarną śmiercią, czy innymi zarazami.


Bo też barokowe kolumny maryjne jak grzyby po deszczu powstawały w dobie kontrreformacji. W XVII i XVIII wieku w ich wznoszeniu celowały kraje należące do monarchii Habsburgów. Stąd tak wiele ich w Austrii, na Śląsku i w Czechach. Ale stawiano je też w sąsiednich krajach katolickich, takich jak Bawaria. Rzadziej w Rzeczpospolitej. Najczęściej były to kolumny wotywne. Miały wyrazić wdzięczność za uratowanie od „powietrza, głodu, ognia i wojny”.
Kolumna Maryjna Niepokalanego Poczęcia na Piazza del Gesu Nuovo jest trzecim, najmlodszym spośród trzech barokowych monumentów w formie kolumny lub obelisku ustawionych w Neapolu w XVII i XVIII w. Pierwszy, San Gennaro wystawiony został w 1636 r. przez patronów Deputacji Skarbu Państwa w podziękowaniu za szczęśliwą ucieczkę w trakcie erupcji Wezuwiusza.
Drugi, San Domenico to – klasycznie– wotum za uratowanie od zarazy dziesiątkującej miasto w roku 1656. Pomniki te są materialnymi świadectwami kruchości ludzkiego losu, w kraju dotykanym nie tylko kolejnymi falami epidemii, ale też katastrofami naturalnymi, takimi jak erupcje wulkanu czy trzęsienia ziemi.
Kolumna Niepokalanego Poczęcia na Piazza del Gesu Nuovo powstała blisko sto lat po obelisku San Domenico, w latach 1747-1750, i pełniła raczej funkcje propagandowe. Pośrednio wysławiała też Towarzystwo Jezusowe, czyli zakon Jezuitów na dwie dekady przed jego kasatą.
Inicjatorem jej powstania był jezuita, ojciec Francesco Pepe. Co znamienne, kolumna stanęła w miejscu, gdzie na początku XVIII w. wznosił się pomnik konny króla Hiszpanii Filipa V. Istniał on bardzo krótko. Nieco ponad dwa lata. Runął po tym, gdy wojska habsburskie wkroczyły do Neapolu, Filip zaś, wraz z Hiszpanią utracił Neapol.
Wysoka na kilka pięter kolumna maryjna stanęła w ówczesnym sercu „wyspy jezuickiej”, grupującej obok kościoła i klasztoru także siedzibę konwiktu. Jak przystało na miasto pozostające przez kilka stuleci pod władaniem Hiszpanii – jest ona ostentacyjnie dekoracyjna i uchodzi za jeden z reprezentacyjnych przykładów barokowej rzeźby neapolskiej. Historycy sztuki nazywają ją wręcz kaprysem. Rzeźbiarze umieścili na niej przedmioty i wizerunki świętych noszone w czasie procesji. Tu w Neapolu niezwykle uroczystych i urządzanych z rozmachem.
Autorami dekoracji rzeźbiarskich byli tu Francesco Pagano i Matteo Bottiglieri. Drugi z nich wyrzeźbił balustradę ozdobioną figurami jezuickich świętych, a także płaskorzeźb ze scenami Oczyszczenia i Koronacji Marii. Sceny Zwiastowania i Narodzenia Pańskiego są z kolei dziełem Pagana. Całość wieńczy miedziany posąg z grupą Niepokalanego Poczęcia.
Dodajmy na zakończenie, że pomnik ma też swój polski akcent. Jeden z medalionów z jezuickimi świętymi wyobraża św. Stanisława Kostkę.




