Przejdź do treści

Poznań. Włóczka w przestrzeni miasta

W Poznaniu na Teatralce usiadłem na ławeczce obszytej kolorową włóczką. Przez chwilę poczułem się jak bohater słuchowiska Marcina Wolskiego „Matriarchat”.

Chyba mało kto pamięta jeszcze to surrealistyczne opowiadanie z lat 70. Blisko 40 lat temu czekałem na kolejne odcinki emitowane w radiowej Trójce w „Powtórce z rozrywki”.  Szczegóły uleciały mi z pamięci, ale wciąż mam przed oczami obraz miasta w świecie, gdzie żyją same kobiety. W tym mieście chodniki były z dywaników, a w przestrzeni ulicy roiło się od zamków – tyle że błyskawicznych, haftów, koronek i włóczek.

Słuchowisko Wolskiego przypomniało mi się, gdy zobaczyłem ławeczkę na Teatralce. Czym jest poznańska Teatralka, wie każdy, kto czytał kolejne części „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz.  Kto nie wie, temu śpieszę wyjaśnić, że przed wojną nazywano tak popularnie Park Henryka Wieniawskiego usytuowany w sąsiedztwie Teatru Wielkiego. I to właśnie ławeczka z widokiem na wypielęgnowany trawnik, fontannę i Teatr Wielki obszyta została kolorową włóczką.

 

Poznań. Teatralka z Teatrem Wielkim. Projekt Max Littmann, 1908-1910. Fot. Jerzy S. Majewski
Poznań. Teatralka z Teatrem Wielkim. Projekt Max Littmann, 1908-1910. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Poznań. Na Teatralce. Scenka jak z powieści Małgorzaty Musierowicz. Fot. Jerzy S. Majewski
Poznań. Na Teatralce. Scenka jak z powieści Małgorzaty Musierowicz. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Włóczkowe urządzanie miasta przyszło do Europy nie z opowiadania Wolskiego, lecz z Ameryki.

Za prekursorkę knittersów (dziergaczy) uważa się Magdę Sayeg. W 2005 r. zaczęła od obszycia klamki w swoim butiku w Houston w Teksasie. A potem już pojechała na całego. W Londynie obszyła budkę telefoniczną przed Parlamentem. W Paryżu pomnik, a w Meksyku autobus!

Ruch, który wtedy się zaczął, różnie jest określany: yarn bombing, guerilla knitting. Nazwa sugeruje miejską partyzantkę włóczkową. Działalność w zasadzie nielegalną. Używane w publicystyce porównania do graffiti są jednak chybione. Guerilla knitting nie jest destrukcyjna jak graffiti. Wymaga umiejętności. Upiększa, a nie szpeci. W dodatku żywot włóczki nie jest długi. Jest sztuką ulotną, przyjazną i zabawną. Czasem obszywane włóczką są trzony kolumn czy balustrady. Fragmenty śmiertelnie poważnych pomników.

 

Włóczkowy rower na Placu Zamkowym w Warszawie. Fot. Jerzy S. Majewski
Włóczkowy rower na Placu Zamkowym w Warszawie. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Włóczkowy rower na Rynku Głównym w Krakowie. Obok wystawione na sprzedaż zielone wawelskie smoki. Fot. Jerzy S. Majewski
Włóczkowy rower na Rynku Głównym w Krakowie. Obok wystawione na sprzedaż zielone wawelskie smoki. Fot. Jerzy S. Majewski

 

Włóczkowy „sweterek”, którym obszyta została ławeczka na Teatralce, nie jest dziełem anonimowym. Autorki pozostawiły na nim swoją wizytówkę. Stworzyły go poznańskie dziewiarki związane ze sklepem z włóczką „Sploty” przy ul. Poznańskiej 27, należącym do  Dobrosławy Kroll-Gulczewskiej.

 

– Robiąc takie włóczkowe kompozycje, dziewiarki w różnych miejscach świata obchodzą dzień dziergania w miejscach publicznych. Przypada on na 18 czerwca. My obszyłyśmy ławeczkę kilka dni wcześniej – mówi właścicielka sklepu. Dodaje też, że podobne, włóczkowe działania podejmowane są także w innych miastach. Między innymi w Gnieźnie dziewiarki obdziergały włóczką narodowego orła.

 

Poznań. Ławka na Teatralce. Fragment. Fot. Jerzy S. Majewski.
Poznań. Ławka na Teatralce. Fragment. Fot. Jerzy S. Majewski.

 

Sam sklep to miejsce spotkań włóczkarek i osób zakręconych w dzierganiu z włóczki. – W każdą pierwszą sobotę miesiąca urządzamy spotkania robótkowe. Nazywamy je „dziergogadaniem” – słyszę.

Dobrosława Kroll dodaje: – Zaktywizowałyśmy dziewiarki, by każda wykonała kilka kwiatków. Białych, żółtych lub miętowych. Porobiłyśmy z nich bukieciki i podarowałyśmy je „Dobrej Kawiarni” przy ulicy Nowowiejskiego. Jest ona miejscem wyjątkowym, ponieważ zatrudnia osoby niepełnosprawne. Ludzie tam pracujący byli w szoku, że tak wiele kwiatów udało nam się stworzyć – opowiada Dobrosława Kroll.

Przy okazji dodajmy, że sama kawiarnia jest wyjątkowym przedsięwzięciem. Ważnym adresem na alternatywnej, otwartej na słabszych mapie miasta. „Dobra kawiarnia to miejsce, które tworzymy z osobami z niepełnosprawnością intelektualną. Dla nas specjalistami od spraw dobrych i prostych – dostrzegamy ich potencjał i czystość intencji. W Dobrej chcemy podzielić się z Wami energią, wiedzą i nakarmić Was marzeniami” – czytamy na stronie internetowej „Dobrej kawiarni”. Podczas pobytu w Poznaniu warto zajrzeć na Nowowiejskiego, by skosztować marzeń. Obserwujmy też „dziewiarską partyzantkę” i ubieranie w sweterki dziergane z kolorowej włóczki ławek, słupków, balustrad czy innych elementów meblujących miasto.

 

Poznań. Ławka na Teatralce. Fragment. Fot. Jerzy S. Majewski
Poznań. Ławka na Teatralce. Fragment. Fot. Jerzy S. Majewski

 

 Poznań. Obdziergana włóczką noga ławki na Teatralce. Fot. Jerzy S. Majewski
Poznań. Obdziergana włóczką noga ławki na Teatralce. Fot. Jerzy S. Majewski