Kulturpalast w Dreźnie miał więcej szczęścia od berlińskiego Pałacu Republiki. Ten drugi, wzniesiony w latach 1973-76, został rozebrany po zjednoczeniu Niemiec i dziś w jego miejscu odbudowywany jest berliński zamek. Tymczasem drezdeński pałac kultury doczekał się modernizacji dokonanej pod nadzorem konserwatorskim. Jest pamiątką po NRD i czasach sowietyzacji oblicza architektonicznego miasta.
Moim zdaniem pod względem architektonicznym drezdeński Kulturpalast (zaprojektowany przez Leopolda Wiela z zespołem) dystansował młodszą o kilka lat, berlińską realizację. Dziś, po starannie przeprowadzonej renowacji, walory architektoniczne architektury zewnętrznej i wnętrz zostały ponownie wydobyte.
Grzechem pierworodnym budynku jest jego lokalizacja. Zajmuje niemal całą północną pierzeję dawnego Starego Rynku. Piszę dawnego, ponieważ z historycznej zabudowy Altmarktu przetrwał tylko barokowy kościół św. Krzyża z lat 1764-92, którego fasada dziś znajduje się w pierzei rynku, a który niegdyś wznosił się już za jego narożnikiem. Współczesny rynek jest sporo większy od dawnego, co nie dodaje mu urody. Dwie pierzeje placu (wschodnia i zachodnia) tworzą obecnie dwa ogromne bloki w duchu socrealizmu, odwołujące się w swej architekturze do drezdeńskiego baroku. Bardzo długie i pomimo prób odwoływania się do tradycji drezdeńskiego baroku dość sztampowe, tak jak sztampowy może być socrealizm. Za to z podcieniami, wysokimi dachami krytymi dachówką i rozsianymi tu i ówdzie dekoracjami sławiącymi przodowników pracy, hoże dziewoje z komunistycznych organizacji młodzieżowych, czy biorące kąpiel nagie dziewczęta.
Bloki te zaczęto budować około 1953 r., a prace przy nich przeciągnęły się aż do roku 1958, kiedy to socrealizm przestawał obowiązywać. Projektowały je kolektywy architektów. Trzecia, południowa strona rynku pozostawała niezabudowana praktycznie do końca istnienia NRD, co jedynie potęgowało grzmotowatość mega bloków.
Kiedy po raz pierwszy znalazłem się na Starym Rynku w 1986 r., przygnębiła mnie panująca tam pustka i nieludzka skala tego miejsca. Dziś, dzięki rozlicznym działaniom polegającym m.in. na urządzaniu przestrzeni publicznych, w których to Niemcy są mistrzami, miejsce to już nie przeraża, a i same bloki nabrały bardziej przyjaznego oblicza. Niemniej ma ono niewiele wspólnego z dawnym Altmarkiem.
Przed 13 i 14 lutego 1945 r., gdy Drezno uległo zniszczeniu w trakcie nalotów dywanowych, Rynek był miejscem bardzo efektownym otoczonym zróżnicowaną zabudową. Obok dużego, barokowego ratusza, wznoszącego się nie po środku, lecz w jednej z pierzei placu (proj. Johann Christoph, 1741-45), wznosiła się mieszanka budowli z trzech stuleci. W sąsiedztwie wysmukłych, XVIII-wiecznych kamienic stały kamienice eklektyczne, przeszklone, neobarokowe oraz secesyjno-modernistyczne domy towarowe sprzed pierwszej wojny światowej, a także niczym rodzynki w cieście modernistyczne i funkcjonalistyczne budowle z czasów republiki weimarskiej. Przed dojściem do władzy Hitlera podobnie ewoluowała zabudowa większego i wspanialszego Rynku we Wrocławiu.
Drezdeński Altmarkt był przez wiele stuleci jednym z najważniejszych placów miasta, a pośrodku od 1434 r. urządzano jeden z najstarszych na świecie jarmarków bożonarodzeniowych. Tutaj też w 1880 r. stanął niezwykle charakterystyczny dla tego miejsca pomnik upamiętniający zwycięstwo Prus w wojnie z Francją w roku 1870, którego następstwem było m.in. zjednoczenie Niemiec i powstanie cesarstwa. Tkwił w tym pewien chichot historii. To przecież Prusacy w trakcie wojny siedmioletniej zbombardowali w 1760 r. stolicę Saksonii związanej unią personalną z Rzeczpospolitą. W roku 1765 r. pod wrażeniem zniszczeń dokonanych wokół Altmarktu Bernardo Belotto zwany Canalettem namalował obraz ukazujący rozbiórkę gotyckiego kościoła św. Krzyża, który to wraz z samym placem malował kilka lat wcześniej.
Pomnik zaprojektowany przez Roberta Henze wyobrażał stojącą na wysmukłym cokole postać Germanii z ozdobioną laurem flagą Rzeszy i otoczoną typowymi dla epoki postaciami alegorycznymi (nauka, religia, pokój i siła militarna). W czasie drugiej wojny światowej obrona przeciwlotnicza obok pomnika ustawiła betonowe, przeciwpożarowe zbiorniki z wodą o powierzchni ok. 8 m. kw. Wieczorem 13 lutego 1945 r., gdy nad miasto nadleciały alianckie bombowce, Altmarkt stał się scenerią jak z horroru. Bombardowania wywołały burzę ogniową, która wyrywała drzewa z korzeniami, porywała ludzi i topiła asfalt. Rynek znalazł się w centralnym punkcie terenu objętego burzą. Domy wokół płonęły jak pochodnie. Ubrania ludzi uciekających z domów zapalały się od iskier. Kilkaset osób schroniło się w zbiornikach z wodą. Ale choć krawędzie zbiorników wystawały niewiele ponad poziom bruku, to miały kilka metrów głębokości. Ich boczne ścianki zostały tak wyprofilowane, że trudno było wydobyć się ze środka. Jedni topili się. Inni gotowali w gorącej wodzie. Wszyscy zginęli. Kilkanaście dni później na placu, pod pomnikiem żołnierze budowali stosy, na których pośpiesznie kremowali zwłoki tysięcy ludzi zabitych w trakcie nalotu. Po wojnie wypalone mury domów wokół zburzono, a w roku 1949 został usunięty całkiem dobrze zachowany pomnik Germanii.
Powróćmy do Pałacu Kultury. Zlokalizowano go w miejscu północnej pierzei placu przy szerokiej Ernst-Thälmann-Straße (dziś Wilsdruffer Straße) – arterii typowej dla założeń urbanistycznych bloku sowieckiego. Zgodnie z ustawą przyjęta w 1950 r., w planowaniu przestrzennym miast wschodnioniemieckich podstawowymi składnikami były szerokie arterie, plac oraz wysokościowiec stanowiący dominantę. Zanim odstąpiono od socrealizmu w latach 50. XX w., takim socrealistycznym wieżowcem miał być nowy Kulturpalast. Miał dominować ponad dawnym centrum Drezna, które zamierzano gruntownie przebudować. Niczym miniatura warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki miał on górować ponad starym miastem, którego nie zamierzano odbudowywać, lecz przekształcić w duchu wspomnianego, „drezdeńskiego” socrealizmu. (Do odbudowy drezdeńskiej starówki, zakładającej rekonstrukcję części obiektów przystąpiono dopiero po upadku NRD).
Budowy socrealistycznego wieżowca szczęśliwie nie zdołano rozpocząć przed końcem socrealizmu. Do pomysłu budowy „Kulturpalast” powrócono w latach 60. XX w. Ale w tym czasie w NRD, podobnie jak w ZSRR i państwach obozu sowieckiego, dominował już modernizm. W Kraju Rad wykształcił się też pewien wzorzec monumentalnego, wolno stojącego obiektu przeznaczonego dla kultury, w rodzaju teatru, wielkiego klubu robotniczego czy też domu kultury.
Gdy po 1960 r. w Moskwie w miejscu historycznej zabudowy wytyczono Nowy Arbat ,stanowiący potwornie szeroką ulicę z rzędem identycznych wysokościowców połączonych rzędem niskich, przeszklonych budynków mieszczących sklepy, usługi, instytucje kultury – także w Dreźnie przymierzano się do przekształcenia Ernst-Thälmann-Straße w podobnym duchu. Ostatecznie z rzędu wieżowców zrezygnowano. Za to przystąpiono do budowy Kulturpalast na wprost dawnego Altmarktu – stanowiącego w tamtych czasach ogromny wygon.
Pałac Kultury miał stać się centrum kulturalnym nowego Drezna. Budynek powstał na rzucie ogromnego prostokąta o wymiarach 102,8 m na 71, 8 m, przy wysokości 19,35 m. Ponad przeszklone ściany wystaje betonowy okap, przyziemie zaś ożywiają podcienia. W partii frontowej i bocznych skrzydłach budynek jest dwupiętrowy. Ponad bryłę budynku wyrastają ściany i dach umieszczonej w środku, wielofunkcyjnej sali widowiskowej. Była ona największa w mieście. Urządzano w niej koncerty, ideologiczne spędy aktywu, kongresy, konferencje, a nawet pokazy taneczne. W trakcie realizacji zrezygnowano jednak z dobudowy od frontu trzeciego piętra zwróconego w stronę Ernst-Thälmann-Straße i Altmarktu, i mieszczącego trybunę, z której lokalni funkcjonariusze partyjni przyjmowaliby defilady. Być może uznano, że towarzysze machający z trzeciego piętra byliby zbyt oderwani od ludu.
Niewątpliwą wartością budynku jest gra światłem, fakturami elewacji w większej części wypełnionymi szklanymi ścianami osłonowymi, w części efektowną i bardzo graficzną, żelbetową kratownicą. Zachwycić może przestrzenność wnętrz. Architekturę uzupełniło malarstwo monumentalne, mozaika, czy metaloplastyka. Otoczenie wzbogacono zielenią oraz strumieniami wody w postaci nieistniejących już fontann.
Jak już wyżej wspomniałem, podobne, reprezentacyjne budowle z wielofunkcyjnymi salami widowiskowo-konferencyjnymi, zapleczem, przeszkleniami, dekorowane mozaiką, szkłem witrażowym, malarstwem, reliefem czy metaloplastyką powstawały w latach 60. w miastach ZSRR. Drezdeński Kulturpalast, choć zrealizowany z wyższą kulturą od większości analogicznych obiektów w Kraju Rad, lżejszy od nich, był bez wątpienia narzędziem sowietyzacji oblicza architektonicznego Drezna. Przekonuje o tym podporządkowany komunistycznej ideologii program ikonograficzny dekoracji. Na jednej z bocznych elewacji widnieje ogromna kompozycja malarska o wymiarach 30 na 10,5 metra pod znamiennym tytułem „Droga czerwonego sztandaru”. Zajmuje spory fragment elewacji pierwszego i drugiego piętra. Wykonana została przez kolektyw. „Grupę roboczą” Drezdeńskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierownictwem artystycznym Gerharda Bondzina. O tematyce przedstawienia wiele mówi jej tytuł roboczy: „1849-1969 – 120 lat walki sił rewolucyjnych miasta na rzecz postępu i socjalizmu”. Jak widać, walka ta nigdy się nie kończyła i trwała nawet w kraju demokracji ludowej.
Patrząc na kompozycję, współczesną, ale tkwiącą głęboko w sowieckim socrealizmie, odnoszę wrażenie, że artyści z „Grupy roboczej” pełnymi garściami czerpali z doświadczeń radzieckich kolegów, tak jakby wertowali wcześniej poświęcone sztuce radzieckiej strony kolorowego tygodnika ilustrowanego „Ogoniok”. Bardzo podobne kompozycje malarskie, mozaiki, freski powstawały w tym czasie na setkach budynków w całym ZSRR.
Bardziej sympatyczna wydaje się ogromna kompozycja zajmująca niemal całą szerokość holu na pierwszym piętrze. Jest to rodzaj fryzu o rozmiarach 45 m (szerokość) na 190 cm (wysokość) noszącego tytuł „Nasze socjalistyczne życie”. Zabawne, że obok robotnic i robotników, chemików, matek z dziećmi, rzeźbiarzy, ludzi obsługujących elektroniczne maszyny liczące, są też kosmonauci latający w kosmosie. Aby nie było wątpliwości kosmonauta ma na hełmie napis CCCP (ZSRR). Autorem fryzu byli Heinz Drache i Walter Rehn.
Z czasem budynek popadł w tak duże zaniedbanie, że z powodu zagrożenia pożarowego w trakcie przedstawień przed budynkiem czuwały wozy straży pożarnej. Pomimo to przez blisko 50 lat tak wrósł w krajobraz kulturowy Drezna, że wpisano go do rejestru zabytków (oddzielnie wpisano kompozycje malarskie). W drugiej połowie minionej dekady podany został gruntownej modernizacji i konserwacji. Prace zakończone w kwietniu 2017 r. Nowy-stary budynek pomieścił m.in. siedzibę Filharmonii Drezdeńskiej oraz nową bibliotekę miejską.