Chyba żadna inna warszawska kamienica nie ma równie pięknej duszy, jak luksusowy niegdyś dom przy Bartoszewicza 7. Jest to dusza w kształcie łzy.
Ten piękny budynek, wzniesiony w duchu późnego, luksusowego funkcjonalizmu, ukończony został w roku 1939, zgodnie z projektem Stefana Kraskowskiego i konstruktora Tadeusza Ptaszyckiego. Prace budowlane wykonano w dwóch etapach. W pierwszym zrealizowało je Towarzystwo Robót Inżynieryjnych „TRI” Sp.A. Warszawa, w drugim zaś A. Szustowicz i S. Taborowicz Mistrzowie Murarscy z Warszawy. Cały katalog dostawców i wykonawców budynku opublikowany został na łamach czasopisma „Arkady” w 1939 r.
Główny projektant Stefan Kraskowski pozostaje dziś architektem dość mało znanym. Nie należał do najmłodszego pokolenia. Pracował w wydziale Wydziału Architektury Zarządu Miejskiego Warszawy, a zaprojektował m.in. gmach miejskiej przychodni przy ul. Leczniczej w Łodzi oraz kamienicę przy ul. Klonowej 12 w Warszawie. Na wydziale Architektury PW pracował z kolei Tadeusz Ptaszycki, który od 1936 r. prowadził własną pracownię architektoniczną z żoną Anną. Prawdziwą sławę zdobył dopiero po drugiej wojnie światowej, kiedy to został generalnym projektantem Nowej Huty. Taka kariera nie dana już była Kraskowskiemu, który zmarł wiosną 1945 r.
Patrząc na kamienną fasadę, trudno uwierzyć, że budynek ma lekki szkielet konstrukcyjny ze stali. Stalowe elementy przywiezione zostały do Warszawy ze Śląska, a dostarczyła je Wspólnota Interesów Górniczo-Hutniczych w Katowicach (udziałowiec firmy Konstrukcje Stalowe sp. Z.o.o. z Warszawy). Ich montaż musiał trwać błyskawicznie. Na zdjęciu ze stycznia 1938 w miejscu kamienicy widać jeszcze „szczerbę” w pierzei ulicy pomiędzy sąsiednimi kamienicami.
Fasada ujmuje elegancją. Obłożona płytami kamiennymi, jest nieomalże minimalistyczna w swym wyrazie. Nie jest przy tym nudna i nosi wszelkie cechy ponadczasowej solidności. Przy tym płyty kamienne inne są w przyziemiu, inne na wyższych kondygnacjach. W przyziemiu, a także w sieni architekt zastosował trawertyn z Podola. Dostarczyła go firma inżyniera Czesława Pukińskiego. Ściany wyższych pięter obłożono piaskowcem pińczowskim. Położono je na ścianie z celolitu.
Bodajże po raz pierwszy bloczki z celolitu, stosowanego później głównie do izolacji, zastosowali u schyłku lat 20. Bohdan Lachert i Józef Szanajca w awangardowej willi Lacherta przy Katowickiej. Przy okazji z „Arkad” dowiadujemy się o całym szeregu materiałów izolacyjnych zastosowanych w trakcie budowy: Murosa, Rapidol, Asfaltina, Bitumol, Bitumolit i Azbeston.
We wnętrzach kamienicy elementy metalowe błyszczały chromami wykonanymi przez Zakłady Ślusarskie Edwarda Włoczkowskiego z Warszawy. Z kolei bardzo piękne posadzki z szarego i czarnego lastriko oraz schody zrealizowała Wytwórnia Sztucznego Kamienia Jana Jasiczka z Warszawy.
Wszystkie te prace zrealizowane zostały z ogromna starannością, charakterystyczną dla luksusowej zabudowy warszawskiej lat 30. XX w. Jednak największy zachwyt budzi tu unikatowy przekrój wspomnianej duszy klatki schodowej o pełnych, murowanych balustradach. Budynek był też bardzo nowocześnie wyposażony. Podobnie jak w części innych kamienic przy Bartoszewicza, Alei na Skarpie i Konopczyńskiego znalazł się tu m.in. podziemny garaż dla samochodów oraz schron przeciwlotniczy.