Spośród luksusowych kamienic wznoszonych w drugiej połowie lat 30. wzdłuż ulicy Narbutta zawsze intrygował mnie prosty, funkcjonalistyczny budynek pod nr. 26. Przez osiem lat oglądałem go niemal codziennie z okien szkoły podstawowej nr 57 u zbiegu Narbutta i Wiśniowej.
Zawsze zachwycał mnie hall wyłożony niezwykłymi płytami z alabastru. Jednak w moich czasach szkolnych i przez wiele kolejnych lat był on potwornie zaniedbany. Dziś kamienica odzyskuje z każdym rokiem dawną świetność, choć pewne elementy wnętrza, takie jak alabastrowe klosze lamp i skrzynki na listy przepadły bezpowrotnie.
Kamienica powstała w latach 1936-1937. Jej projekt na zlecenie Karola Sachsa stworzył już w 1935 r. spec od luksusowej architektury mieszkalnej Lucjan Korngold.
Sachs przybył do Warszawy po odrodzeniu się państwa polskiego z Kijowa. Był prezesem zarządu i jednym z dwóch dyrektorów cukrowni Babino-Tomachowskiej. W zarządzie cukrowni zasiadali też m.in. hr. Roman Potocki i Henryk Aszkenazy. Ale Sachs wraz z margrabią Wielopolskim zasiadał też w zarządzie cukrowi Łubna i Szreniawa. Już w 1890 jego ojciec, kijowianin, Karol Markus Sachs kupił od Banku Polskiego zbankrutowaną i nie działającą od kilku lat cukrownię Zakrzówek, stawiając ją szybko na nogi.
Jak pisał do mnie w liście Pan Marcin Nawrot skrzydło frontowe kamienicy oraz równoległa do niego, wolnostojąca oficyna tylna stanowiły całość połączoną konstrukcyjnie podziemną halą garażową.
Uwagę zwraca elewacja kamienicy. Prosta, zakomponowana w oparciu o oś symetrii z zaznaczonym pośrodku portalem głównego wejścia do sieni. Okna wraz z głębokimi logiami ujęte są we wspólne obramienia, tworzące poziome pasma. Akcentem nowoczesności w latach 30. były oszklone partie balustrad balkonowych, zastosowane w podobnym czasie przy ulicy Narbutta 6 (projektu Edwarda Seydenbeutela z 1937 r.). Jednak nowoczesnych rozwiązań było tu znacznie więcej. W kamienicy znalazła się m.in. kotłownia ze spalarnią odpadków (umieszczona w oficynie zachowała się do dziś w oryginalnym kształcie) oraz wspomniany podziemny garaż na osiem aut. Światło do garażu podobnie jak np. w kamienicy przy Konopczyńskiego 5/7 (projekt Stanisław Gałęzowski 1937) wpadało przez sufit z luksferów, będących jednocześnie posadzką podwórka. Miejsca parkingowe zamykano kratami nożycowymi, zachowanymi do dziś w większości boksów. „Na garaż podziemny składa się też położona pod oficyną otwarta przestrzeń na trzy miejsca postojowe (45 m2) oraz dawne toalety.” – pisał do mnie Pan Marcin Nawrot.
Jak już wspomniałem, hall kamienicy znajdujący się w trakcie frontowym na osi budynku wyłożony został płytami z alabastru. Pierwotnie były one większe niż dziś. W latach 70. były juź mocno uszkodzone i jak wspominał Pan Nawrot w trakcie remontu zostały podzielone do obecnych wymiarów,. Zmniejszono też powierzchnię ściany obłożoną alabastrem . Po wojnie usunięto też duże lustra z jednej ze ścian. Część z nich trafiła do zakładu fryzjerskiego przy Narbutta 4. Nie zachowała się też pozioma, wąska i długa skrzynka pocztowa z mosiężnymi drzwiczkami dla 24 lokali, w tym 13 w części frontowej.
Podobnie jak w zaprojektowanym przez Korngolda budynku przy Koszykowej 11, światło łagodnie rozchodziło się tu po suficie, dodatkowo przenikając przez alabaster. Przez sień, jak w sąsiednich kamienicach, wchodzi się na klatkę schodową, ale wiedzie przez nią też przejście na podwórko i do stojącej z tyłu, równoległej do budynku frontowego, nowoczesnej oficyny mieszkalnej (ukończonej już po 1937 r.). Schody na klatce w oficynie wyłożono zielonkawym linoleum. To w tej kamienicy tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej zamieszkał pułkownik Stefan Rowecki. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, co udokumentował prof. Tomasz Szarota w fundamentalnej książce „Stefan Rowecki Grot”[1].
W czerwcu 1939 r. Rowecki został mianowany dowódcą tworzonej Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej. Do mieszkania, wprowadził się z córką i drugą żoną Eugenią. Choć mieszkał w nowoczesnej kamienicy, to wystrój jego mieszkania przypominał raczej dworek szlachecki. Mnóstwo książek, na ścianach stare szable i pistolety, obrazy Wojciecha Kossaka z wyobrażeniami wszystkich rodzajów broni i liczne trofea myśliwskie. Chwalił się, że ma dwa sztucery z lunetą, a na grubego zwierza co roku zamawiał w firmie Pocisk amunicję najwyższej jakości.
Gdy wybuchła wojna, ruszył na front, dowodząc m.in. w bitwie pod Tomaszowem Lubelskim. Po kapitulacji udało mu się uniknąć niewoli. Przedostał się do Warszawy i tu bardzo szybko zaangażował się (ps. Grot)[2] w tworzenie ruchu oporu i struktur podziemnej armii. W czerwcu 1940 r. został mianowany Komendantem Głównym Związku Walki Zbrojnej, zaś od lutego 1942 r. był dowódcą Armii Krajowej. Aresztowany został przez Niemców (wydany został przez konfidentów gestapo ulokowanych w strukturach AK: Blankę Kaczorowską, Ludwika Kalksteina i Eugeniusza Świerczewskiego) 30 czerwca 1943 r. w mieszkaniu przy Spiskiej 14 na Ochocie, Przewieziony do Berlina, odmówił Niemcom współpracy i trafił do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. Rozstrzelany został na rozkaz Heinricha Himmlera na wieść o wybuchu powstania warszawskiego w pierwszych dniach sierpnia 1944 r.
Tymczasem właścicielowi kamienicy przy Narbutta – Karolowi Sachsowi udało się uciec z okupowanej Polski. Jako wybitny specjalista od cukrownictwa trafił tam, gdzie nie brakowało trzciny cukrowej, czyli na Kubę. W czasie wojny do 1942 r. przedsiębiorca pełnił funkcję konsula honorowego RP na Kubie, Zmarł w 1957 r. w Monterey, w Kalifornii.
W Warszawie w jego nowoczesnej, komfortowo wyposażonej kamienicy okupanci zakwaterowali m.in oficerów SS z batalionu stacjonującego w pobliżu w szkole u zbiegu Narbutta i Kazimierzowskiej. Z kolei zaraz po wojnie kamienicę przeznaczono na mieszkania, biura oraz laboratorium Instytutu Techniki Budowlanej.
∴
[1] Prof. Tomasz Szarota podaje dokładny opis mieszkania oraz opisuje okoliczności w jakich Rowecki je wynajął,: Stefan Rowerki „Grot”, PiW, Warszawa 1983.
[2] Tamże.