Witraże z 1973 r. z kaplicy Kopernika w kościele św. Janów w Toruniu to przykład sztuki bezkompromisowo nowoczesnej, usiłującej nawiązać do nastroju gotyckiego wnętrza. Warto je przypomnieć w czasie, gdy wnętrza polskich świątyń zalewa niewyobrażalna fala kiczu.
W kościele św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty przy ul. Żeglarskiej zawsze obecna była sztuka najwyższych lotów. Dzisiejsza katedra odgrywała bowiem rolę fary (kościoła parafialnego) bogatego miasta kupieckiego. Sam kościół, znakomicie widoczny w panoramie Starego Miasta, należy do najwspanialszych zabytków architektury gotyckiej w Polsce. Jego budowa rozpoczęła się od prezbiterium już około 1270 r., a w ciągu kolejnych stuleci wnętrze wypełniły wspaniałe dzieła sztuki gotyku, renesansu czy baroku. Ostateczny kształt kościół otrzymał w wieku XV.
Dziś jest trójnawową halą (czyli budowlą o nawach tej samej wysokości) nakrytą gwiaździstymi sklepieniami gotyckimi wymurowanymi na wysokości 28 metrów. Niby to nie jest aż tak bardzo wysoko, ale w stojąc w środku można odnieść wrażenie, że sklepienia te zawieszone są gdzieś pod samym niebem. W dodatku w średniowieczu wnętrze zdobiły dekoracje malarskie pokrywające też sklepienia. Zamalowane w dobie reformacji (po 1530 r.), dziś są w dużej mierze ponownie odsłonięte i odtworzone.
Gotycka hala to oczywiście ogromne okna. Każde o wysokości kilkupiętrowej kamienicy. Już w średniowieczu wypełniały je witraże. Toruń już w czasach krzyżackich był bowiem ośrodkiem sztuki witrażowniczej, a tworzone tu szklane kompozycje eksportowano do innych miast. I to właśnie w dawnej farze toruńskiej zachowały się jedne z najstarszych w Polsce fragmentów witraży. Niełatwo je wypatrzyć. Wtopione zostały w wielką kompozycję witrażową Edwarda Kwiatkowskiego z lat 1949-51, wypełniającą okno na zamknięciu prezbiterium.
Tu trzeba dodać, że okno to uzyskało obecny kształt już około 1330 r. i to z tego czasu pochodzą małe fragmenty u dołu witraża oraz rozetki w maswerkach. Większą część 40 kwater stanowią jednak stylizowane na gotyk sceny autorstwa Kwiatkowskiego. Wszystko razem tworzy doskonałą całość.
Kwiatkowski, zmarły w 1971 r., był ważną postacią w toruńskim witrażownictwie po drugiej wojnie światowej. Był twórcą i animatorem katedry witrażownictwa na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Jego uczniem został Władysław Kozioł, który podjął studia w 1956 r. Kozioł jest autorem dwóch nowoczesnych witraży w kaplicy Kopernika. Powstały one w roku 1973 w związku z obchodzoną z wielką pompą 500. rocznicą narodzin Mikołaja Kopernika. Są to kompozycje abstrakcyjne, złożone z maleńkich kawałków szkła, nie większych od tych w XIV w. i z górną częścią jakby stanowiącą aluzję do maswerku. Ale maswerku w ostrym zwieńczeniu okna nie ma.
W 1973 r. witraże te spotkały się z ostrą krytyką Andrzeja Jeleńskiego, który utyskiwał może nie tyle na ich formę, co kolorystykę witrażu. Tak pisał on na łamach „Architektury”: „Artysta plastyk (…) przedstawił komisji konserwatorskiej kilka projektów. To, co wybrano budzi jednak sprzeciw. Nowe witraże obce architekturze tego kościoła, rozjaśniły niepotrzebnie wnętrze, odzierając je z właściwego nastroju”.
Wydaje się, że od tamtego czasu zmieniło się jednak samo wnętrze. Nabrało ono barw. Wydobyto bowiem i odrestaurowano malowidła na ścianach i sufitach. Żywych kolorów nabrały też oczyszczone z brudu i odrestaurowane ołtarze oraz epitafia. Światło wpadające przez okno witrażowe Władysława Kozioła jedynie podkreśla wydobytą spod warstwy kurzu wielobarwność dawnej sztuki. Ja zaś, ilekroć wchodzę do toruńskiej świątyni św. Janów, zawsze kieruję wzrok na te właśnie witraże.