W dziejach miasta osiem lat to mgnienie. Jednak we współczesnej Warszawie, której niezmienną cechą jest jej zmienność, czas zdaje się płynąć inaczej.
W ciągu ośmiu lat dzielących fotografie, które wykonałem z tarasu Pałacu Kultury i Nauki w przestrzeni stolicy dokonały się ogromne zmiany. Niektóre z nich miały wręcz kopernikański charakter. Zachodziły one w różnych częściach miasta, choć szczególnie widowiskowe rozegrały się na obszarze widocznym na zamieszczonych tu zdjęciach. Na ternie Mirowa i bliskiej Woli na zachód od ulicy Towarowej.


Niniejszy tekst nie jest próbą dokonania analizy zmian zachodzących dziś w stolicy. Jest on zaledwie rozszerzonym komentarzem pod kilkoma fotografiami. W zwięzłej formie uświadamiać ma skalę i tempo rewolucji, jaka ma dziś miejsce w krajobrazie architektonicznym miasta. Gdy patrzymy na zamieszczone tu fotografie fragmentu Mirowa, od linii ul. Jana Pawła II po rejon Ronda Daszyńskiego, to tym, co zwraca uwagę jest zagęszczenie się panoramy miasta nowymi drapaczami chmur. Kiedy spoglądamy na warszawski „skyline” z różnych odległych miejsc, dostrzegamy jego coraz większe rozciągnięcie, grupowanie się wysokich budynków w kilku miejscach i ich stłoczenie. Od kilku drapaczy przed ćwierćwieczem do kilkudziesięciu dziś.
Tym jednak, czego nie widać na pokazanych tu zdjęciach, a co moim zdaniem stanowi najbardziej znaczącą zmianę na Mirowie było powstanie dużych, wielofunkcyjnych kompleksów zaprojektowanych w skali urbanistycznej. Gdy dobrze się przyjrzymy, to na obu zdjęciach z 2017 r. wypatrzymy hale dawnej fabryki Towarzystwa Akcyjnego Fabryk Metalowych „Norblin, Bracia Buch i T. Werner”. Na fotografiach współczesnych widać tylko część całkowicie przekształconych hal. Inne zostały „połknięte” i znikły w brzuchach ciągu trzech prostopadłościennych biurowców. Zmieniły funkcje, zaś cała przestrzeń należy dziś do najbardziej atrakcyjnych w centrum stolicy.
Jednakże dawny Norblin to zaledwie jeden z kilku wielofunkcyjnych zespołów harmonijnie włączonych w tkankę miasta. Dwa kolejne, niewidoczne na fotografii, usytuowane tuż obok Norblina to „Browary Warszawskie”, w których udało się nawet odtworzyć bieg fragmentu ulicy Krochmalnej, a także dopiero powstający kompleks „Towarowa 22” Echo Investment. Ten ostatni realizowany jest w miejscu dawnego Domu Słowa Polskiego pomiędzy Pańską, Towarową i Miedzianą.
Ale powróćmy do naszej fotografii. Na zdjęciu z 2017 r. dominantę stanowi wieżowiec „Warsaw Spire” firmy Ghelamco, mający 220 m. wysokości całkowitej, w tym do dachu 180 m. (proj. Jaspers & Eyers i Polsko-Belgijska Pracownia Architektury, 2014-1016). To u jego stóp powstała bodaj pierwsza duża przestrzeń o charakterze prywatno-publicznym w Warszawie. Był nią Plac Europejski zrealizowany przez wspomnianą firmę Ghelamco, otwarty w 2016. Projekt placu (dziś przekształcanego) powstał w belgijskiej pracowni Wirtz International Landscape Architects.
Bliżej na fotografii widać wyjątkowo nieudany mrówkowiec mieszkalny Łucka City (proj. Maria Berko-Haas, Marek Sędzierski, 2000-2004), zrealizowany przez firmę JW. Construction. Bez dwóch zdań można go było uznać za architektonicznego pirata grasującego przez wiele lat w rejonie ulicy Prostej. Na szczęście dziś budynek ten jest już zasłonięty niemalże ze wszystkich stron. Od zachodu ukryły go powstałe przed kilku laty trzy budynki kompleksu „Generation Park” spółki Skanska Property Poland (projekt Jems Architekci) ukończone do 2022 r. Powstały u zbiegu Prostej i Towarowej w miejscu dawnych zabudowań „Ruchu”. Najwyższy z nich o wysokości 140 m. widać z lewej strony zdjęcia. Widnieje na nim granatowe logo PZU, które w 2022 r. wynajęło cały wieżowiec z przeznaczeniem na centralę. Warto zwrócić uwagę na zwieńczenie wieżowca. Tam na szczycie znalazły się reprezentacyjne gabinety prezesów z wysokimi na dwie kondygnacje wnętrzami hallu i sali konferencyjnej oraz z widocznym na fotografii tarasem o klasycznym już dziś urządzeniu (zieleń, drzewa w wielkich donicach, podłoga okładana egzotycznym drewnem). Dodajmy, że także pomiędzy tymi budynkami architekci starannie zaprojektowali wspólne przestrzenie, zaś funkcje efektownych przestrzeni publicznych odgrywają również obszerne halle pełne światła i powietrza.
Tymczasem od wschodu „potwora” JW. Constuction Łucka City zasłonił już wykańczany właśnie wieżowiec Studio A. (projekt ARROW Architects z Danii i Grupa 5 Architekci z Warszawy). Budynek ten jest równie lapidarny w formie, jak budynki Generation Park. Różnią się jednak od nich. Składają się też z dwóch części. Pierwszej, niższej od Łuckiej, ukończonej już jakiś czas temu i drugiej, wysokościowej, która ma być gotowa w grudniu obecnego 2025 r. Jak przekonywał jakiś czas temu Ulrik Raysse, współprojektant z duńskiej firmy architektonicznej, chciał on, aby architektura budynku pomimo dużej skali nie przytłaczała sąsiedztwa. I chyba to się udało. Budynek wręcz zniwelował swoją obecnością agresywną i dość prymitywną w wyrazie formę mrówkowca Łucka City. I w tym przypadku niewielka przestrzeń wokół budynku oraz obszerny hall ze słupami konstrukcyjnymi w formie X-ów mają się stać zapraszającą przestrzenią publiczną. Zostanie ona wypełniona zielenią (modne dziś ogrody deszczowe w skali mini) i, co ważne, będzie dość harmonijnie łączyć się z uliczkami nowego Norblina, stanowiąc niejako jego przedłużenie.

Porzućmy jednak budynki litościwie zasłaniające „Łucką City”. I spójrzmy na panoramę najwyższych drapaczy. Najnowszym z nich jest wykańczany obecnie The Bridge. To już kolejny z wysokościowców zrealizowanych w tym rejonie przez firmę Ghelamco i usytuowany pomiędzy Towarową, Grzybowską a Placem Europejskim.
(O jego budowie pisałem na blogu we wrześniu 2023).
The Bridge ma 174 metry wysokości i 54 tysiące metrów powierzchni. Z zewnątrz elewacja obłożona szklanymi panelami sprawia wrażenie nieco pogniecionego, prostopadłościennego pudła. Pobrzmiewają w tym jakieś echa dekonstruktywizmu. W zwieńczeniu wieży widnieją już loga banku Santander, który wynajął znaczną część biurowca. Prace przy budowie nie są jeszcze zakończone. Projekt wieżowca powstał w holenderskiej pracowni UNStudio oraz w Polsko-Belgijskiej Pracowni Architektury PROJEKT. Inwestorzy chwalą się, że jest to najnowocześniejszy wysokościowiec w całej Europie, spełniający cały katalog wyśrubowanych standardów i mogący pochwalić się licznymi certyfikatami w rodzaju SmartScore, WiredScore czy też Green Building Standard. Ta lista jest oczywiście znacznie dłuższa, a sam budynek ma być w pełni neutralny energetycznie i zasilany w stu procentach czystą energią.
To wszystko jest ważne, ponieważ wieżowiec ten niczym lodołamacz na zamarzniętym akwenie kruszyć ma konkurencję na trudnym rynku biurowym. Dla zwykłego mieszkańca Warszawy ważniejsze jest stworzenie kolejnych atrakcyjnych przestrzeni publicznych. Od strony Grzybowskiej w miejscu zaniedbanego parkingu powstaje park kieszonkowy, zaś od tyłu pod budynek podchodzić ma zieleń i woda Placu Europejskiego. Obie części łączyć ma kolejny, obszerny hall, mogący konkurować designem, zielenią powietrzem i rozmiarami z hallami Generation Park, Warsaw Unit, czy pobliskiego Skylinera. Sama nazwa The Bridge ma symbolizować most łączący stare z nowym. Wieżowiec za pośrednictwem wspomnianego hallu łączy się z odrestaurowanym socrealistycznym biurowcem Bellony powstałym przy nieistniejących dziś halach Wojskowych Zakładów Graficznych (pamiątką po nich jest maszyna drukarka, pełniąca funkcję rzeźby przestrzennej w hallu).
Ale to nie wszystko. Wieżowiec sąsiaduje bowiem z rewaloryzowaną obecnie i zamienianą na luksusowy apartamentowiec kamienicą firmy „J.Hurwicz” projektu Szymona Syrkusa z lat 1935-36. Był to budynek o pięknej, minimalistycznej formie. Stanowił wybitną kreację funkcjonalizmu. Przez dekady dewastowany, czekający na zagładę, dziś przy okazji wielkiej inwestycji odzyska swój blask, stanowiąc jednocześnie jeden z nielicznych w okolicy reliktów przedwojennej zabudowy. Przy kolosalnym wieżowców The Bridge jest niczym pchła przy słoniu, wciąż jednak trwa, zakotwiczając nowoczesne centrum finansowe miasta w jego przeszłości.
