Pierwotnie przy Długiej 48 miał powstać niebotyk, „drapiący” niebo. Ostatecznie skończyło się na dwóch piętrach zwieńczonych łamanym dachem. Budynek ten istniał zaledwie dwadzieścia lat i dziś uległ niemal zupełnemu zapomnieniu. Zastąpił go nowy, udany architektonicznie biurowiec z początku lat 50. Teraz i on po siedemdziesięciu latach zniknie za bryłą nowego gmachu.


W okolicach Arsenału w pierwszych latach XX w. dwukrotnie wyrastały najwyższe w Warszawie budynki świeckie. Był to niebotyk Henryka Welta, wzniesiony w miejscu domu pod Lipką przy ul. Przejazd oraz nowe skrzydło Pasażu Simonsa. Jednak tytuł „najwyższego” należał się im bardzo krótko. Zabudowa miasta przed 1914 r. nieustannie rosła w górę, zaś nad ładem urbanistycznym nie czuwali planiści. Zmieniło się to po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
Gdyby nie wybuch pierwszej wojny światowej; już około 1915, najdalej zaś 1916 r. znacznie wyżej niż dach Pasażu Simonsa wznosić się miał dach kolejnego niebotyku o funkcji biurowo-składowej. Realizacja prowadzona u zbiegu Długiej i uliczki Wyjazd latem 1914 r. była już mocno zaawansowana. Dom miał mieć aż siedem pięter. Nigdy jednak tej wysokości nie osiągnął.
Projekt budynku przygotował Edward Eber, specjalizujący się głównie w projektowaniu luksusowych kamienic czynszowych. Architekt ten (choć nie zawsze!, czego dowodem była opisywana tu kamienica przy Poznańskiej 38) w realizowanych przez siebie obiektach z wielkim umiarem podchodził do detalu architektonicznego.
Utylitarny budynek przy Długiej, pełniący w dużym stopniu funkcje magazynowe, pozwalał na znaczne uproszczenie wystroju. Eber chętnie też wprowadzał nowoczesne rozwiązania technologiczne i potrafił reagować na zmiany dokonujące się w architekturze. Niestety projektu budynku z 1914 r. nie udało mi się odnaleźć. Wiemy jednak, że budynek zaprojektowany został w żelbetowym szkielecie konstrukcyjnym. Magazynowe piętra zaprojektowane zostały w charakterze open space, bez podziałów wewnętrznych. Bardzo możliwe, ale jest to już tylko moje przypuszczenie, w ścianach zewnętrznych planowano duże przeszklenia na wzór podobnych domów składowych wznoszonych czy to w Niemczech, czy w największych miastach Imperium Rosyjskiego.
Latem 1914 r. budowa została zatrzymana na wysokości drugiego pietra i w takim zahibernowanym stanie przetrwała do zarania lat 20. XX w. W roku 1920 niewykończone mury kupiło duże Bielskie Stowarzyszenie dla Obrotu Towarami Tekstylnymi. Można uznać, ze stowarzyszenie to stało się beneficjentem zmian politycznych. W tym samym bowiem czasie część Śląska Cieszyńskiego wraz z Bielskiem została przyłączona do odrodzonej Polski. Nie był to wprawdzie dobry czas dla inwestycji. W Warszawie wciąż niemal niczego nie budowano, ale firma z Bielska zaryzykowała i całość gotowa była już bodajże w 1922 r. Był to zatem jeden z najwcześniejszych budynków, jakie wzniesiono w stolicy po odzyskaniu niepodległości. Projekt dokończenia budowy inwestorzy powierzyli ponownie Edwardowi Eberowi. Utrzymał on żelbetowy szkielet konstrukcyjny, zaś ściany zewnętrzne wypełnione zostały „dętą cegłą”. Jak czytamy w czasopiśmie „Architekt”, prace budowlane prowadzone były systemem gospodarczym przez siły miejscowe. Jedynie stolarszczyzna i posadzki sprowadzane były z Bielska, gdyż w 1921 r. – z powodu znacznie tańszej niż u nas robocizny na Śląsku – przedmioty te wypadały o kilkadziesiąt procent taniej” – czytamy[1].

Budynek był teraz znacznie niższy niż w pierwotnym projekcie. Ponad gotowym już drugim piętrem dobudowano mansardę z dodatkową kondygnacją. Mansarda ożywiona została trzema szczytami o trójkątnych zwieńczeniach i nakryta ceramiczną dachówką. Ożywił ją też rząd okien w lukarnach. Elewacje utrzymane były już nie w formach wczesnego modernizmu, jak to miało miejsce przed 1914 r., lecz narodowego historyzmu. Architekt odwoływał się do klasycyzmu, a sam budynek dość dobrze wpisywał się w klimat ulicy Długiej, gdzie w tym czasie zachowało się jeszcze sporo budynków z XVIII i pierwszej połowy XIX stulecia. Uwagę zwraca zaokrąglony narożnik. Tu na parterze ponad wejściem do jednego z lokali umieszona została dekoracja w formie wazy udekorowanej festonami.
Tymczasem funkcjonalnie był to budynek zdecydowanie nowoczesny. Tym razem przeznaczony wyłącznie na biura. W przyziemiu znalazł się szereg podzielonych lokali użytkowych do wynajęcia oraz pośrodku budynku obszerna sień z klatką schodową, umieszoną w tylnym trakcie. Klatka, zaprojektowana z myślą o znacznie wyższej kamienicy o trójbiegowych schodach z szeroką duszą pośrodku, musiała sprawiać duże wrażenie. Nie jest jasne, czy w duszy klatki zamontowana została winda, widoczna na projekcie. Piętra zaprojektowane zostały jako wnętrza jednoprzestrzenne (open space).
Wydaje się, że budynek w latach 20. XX w. i częściowo w kolejnym dziesięcioleciu był rodzajem bielskiej ekspozytury w stolicy. Budynek przez cały ten czas należał do stowarzyszenia z Bielska.
W 1924 r. niemal w całości wynajmowały go banki. Prawdopodobnie piętra zajmował Śląski Bank Przemysłowy z Bielska. Był to bank początkowo z kapitałem czeskim, który po 1920 r. usamodzielnił się, a większość jego akcji wykupił wówczas lwowski Polski Bank Przemysłowy S.A.[2] Tymczasem na paterze z wejściem z narożnika ulic ulokował się Powszechny Bank Depozytowy.
Być może z czasem na mansardzie powstały jakieś mieszkania lub mieszkanie. Pod tym adresem w różnych wykazach w drugiej połowie lat 30. XX w. figuruje bowiem nazwisko członka niemieckiego klubu parlamentarnego Roberta Gustava Piescha. Możliwe też, że był to jedynie adres jego biura parlamentarnego. Dodajmy tu, że Bielsko aż do września 1939 r. było miastem z jednym z największych odsetków mniejszości niemieckiej w Polsce. Piesch urodzony w Bielsku był w latach 1922–30 posłem pierwszej i drugiej kadencji sejmu. Związany był on z zakładami tekstylnymi i w latach 30. w budynku działał też skład fabryczny firmy Allart, Rousseau et Co, C-ie gen. des industries text., S. A. des établis. Allart, Rousseau et Co, dawniej fabryka Piescha.
Od lat 20. XX w. aż po wrzesień 1939 mieściły się tu też m.in. biura firmy „Tubkor”, produkującej metalowe tubki do kremów[3]. Właścicielem „Tubkoru” był Rudolf Münz. Jego firma przetrwała ciężkie lata wielkiego kryzysu i musiała przynosić solidny dochód, skoro przed 1936 r. zbudował on luksusową kamienicę przy ul. Smulikowskiego 12 na Powiślu (pisałem o niej w książce „Warszawa nieodbudowana, lata trzydzieste”)[4].
Dodajmy tu, że tuż po wybuchu wojny, w pierwszych dniach września 1939 Münz wraz żoną Felicją postanowili uciec przed Niemcami. Dość szybko znaleźli się na Łotwie. W Rydze kupili paszporty marionetkowego cesarstwa Mandżuko, które pozostawało pod protektoratem Japonii. Z dokumentami tymi koleją transsyberyjską przejechali przez cały ZSRR aż na Daleki Wschód. Ich podróż trwała długo. Wreszcie dotarli do Mandżuko, skąd popłynęli do Japonii. Jednak to nie Mandżuko, ani nie Japonia była ich celem. Zamierzali dotrzeć do Ameryki. W Japonii zaokrętowali się na kolejny statek i już na oceanie doszło do tragedii. Rudolf Münz nagle zmarł na zawał serca. Do USA nie dopłynął. Marynarze owinęli jego zwłoki w płótno i złożyli na dnie Pacyfiku.
W drugiej połowie lat 30. XX w. dość radykalnie zmienił się skład najemców budynku przy Długiej 48, choć nadal działali tu przedstawiciele firm z Bielska. Abraham Sandler prowadził przedstawicielstwo fabryki kapeluszy J. Biester i Syn z Bielska, założonej w roku 1921. Handlował m.in. markowymi kapeluszami z bielskiej wełny. Przypomnijmy, że właścicielami bielskiej fabryki byli Wilhelm Biester, dr Wilhelm Proksz i Artur Sandler. Zapewne zdarzało się im bywać w kamienicy przy Długiej.
Tuż obok mieścił się skład hurtowy rowerów oraz instrumentów muzyczny Libermana, jeden z rozsianych po całej Polsce oddziałów składu papieru „Pniowiec”, filia krakowskiej firmy Józefa Rapaporta ze składem futer, a także skład komisowy Kleczewskiego, będącego przedstawicielem fabryki Braci Czeczowiczka z Andrychowa. Była to tkalnia mechaniczna dla wyrobów bawełnianych, założona jeszcze w 1906 r. przez żydowską rodzinę Czeczowiczka. Z kolei J. Krepiel prowadził w budynku przedstawicielstwo i skład komisowy wiedeńskiej firm Stoffel et Co, Gallen i B. Spieglet et Söhne, Wien—Hronow.
Podobnie jak w sąsiednim Pasażu Simonsa, także i przy Długiej 48 znalazło się miejsce dla instytucji żydowskich. W gmachu rozgościł się wydział teatralno-artystyczny żydowskiego Stowarzyszenia Kultur-Liga. Zadaniem instytucji powołanej w marcu 1926 r. było szerzenie kultury żydowskiej oraz organizowanie żydowskich organizacji kulturalno-oświatowych. Stowarzyszenie związane było ze środowiskiem Bundu, czyli socjalistycznej partii żydowskiej, opowiadającej się za autonomią kulturalną Żydów w Polsce. Była to partia laicka, wspierająca kulturę języka jidysz i będąca w opozycji do partii syjonistycznych.
Po wybuchu drugiej wojny światowej w takcie oblężenia Warszawy ten fragment miasta doznał bardzo poważnych zniszczeń na skutek ostrzału artyleryjskiego i eksplozji niemieckich bomb lotniczych. Spłonął ogromny gmach Pasażu Simonsa. Być może to z tego budynku ogień przeniósł się na mansardowy dach kamienicy przy Długiej 48. Uległ on zniszczeniu wraz z ukrytym pod dachem ostatnim piętrem budynku. Trudno powiedzieć, jakie były zniszczenia na niższych kondygnacjach, ale stropy ognioodporne zatrzymały ogień na ostatnim piętrze. Zniszczenia te nie były jednak na tyle dotkliwe, aby uniemożliwić podjęcie odbudowy piętra w czasie okupacji niemieckiej.
Dom przy Długiej 48 znalazł się poza granicami getta i przed połową 1942 r. ostatnie piętro było już odtworzone. Przynajmniej z zewnątrz. Niestety odbudowa ta niekorzystnie zmieniła bryłę budynku. W miejscu łamanego dachu powstała kondygnacja o skromnej, modernistycznej formie z rytmem wąskich, prostokątnych okien. Przy okazji nadbudowy zwalono efektowne szczyty, które przetrwały pożar. Trudno jednak powiedzieć, czy prace zostały ukończone. Na fotografii z 1942 r. okna odbudowanego piętra wydają się być zaślepione, zaś elewacja ostatniej kondygnacji wciąż pozostaje nieotynkowana. Sam budynek sprawia wrażenie nieużytkowanego.



Powstanie Warszawskie, walki o sąsiedni Pasaż Simonsa przyniosły ponowne zniszczenie budynku. Tym razem jednak po zakończeniu wojny budynek nie został już odbudowany. W jego miejscu oraz w miejscu sąsiedniej kamienicy przy Długiej 46 (właściwie dawnego skrzydła bocznego pałacu na Podkańskiem) w pierwszej połowie lat 50. XX w. powstał nowy budynek biurowy. Socrealistyczny, lecz w gruncie rzeczy o architekturze również odwołującej się do form klasycyzmu Królestwa Polskiego. Dziś w sąsiedztwie znacznie wyższych bloków wzdłuż Długiej wydaje się być kameralny, utrzymany w ludzkiej skali. Podobnie jak przedwojenny budynek, ma dwa piętra, dach ożywiony rzędami lukarn i kryty dachówką, tyle tylko, że mansardowy. Do tego z solidnie wykonanym kamiennym boniowaniem w przyziemiu i bardzo dobrze wpisany w krajobraz kulturowy historycznej ulicy Długiej. Projektantami byli architekci Kazimierz Tor oraz Władysław Wapiński[5].
Dziś w budynku mieszczą się liczne instytucje. Skrzydło od Długiej wzniesione w miejscu kamienicy pod nr 46 ma odrestaurowaną elewację i mieści wydział ekonomiczny Uniwersytetu Warszawskiego. To od strony dawnej ulicy Wyjazd wraz z narożnikiem mieści m.in. dwie szkoły tańca. Idąc Długą, zobaczymy przez okno tańczące pary. Ale jest tu też ośrodek szkolenia kierowców, agencja detektywistyczna, czy też biura Europejskiej Fundacji Rozwoju Medycyny i Edukacji. Początek roku 2025 to też ostatni już moment, aby móc oglądać w całości obydwie elewacje budynku od strony narożnika Długiej z Nalewkami. Niebawem zniknie on za dość potężną bryłą budynku wznoszonego obecnie w miejscu dawnego Pasażu Simonsa.








[1] Ruch budowlany w Warszawie. Dom przy ul. Długiej L. 48. Architekt 1924, , nr 5…..
[2] Wojciech Morawski Bankowość prywatna w II Rzeczypospolitej, Szkoła Główna Handlowa, Warszawa 1996, s. 26.
[3] Książka Informacyjno-Adresowa, Cała Warszawa 1930, Wyd. Towarzystwa Wydawniczego P.I.K.A., Warszawa 1930.
[4] Jerzy S. Majewski, Warszawa nieodbudowana, lata trzydzieste, Veda, Warszawa 2005, s. 91. Informację od Münzu zawdzięczam Panu Wincentemu Szoberowi.
[5] Ulica Długa w odbudowie i przebudowie, „Stolica” 1951, nr 1, s. 7.